tag:blogger.com,1999:blog-68414982635370688802023-11-15T08:59:35.127-08:00Ceną bezwzględnej doskonałości jest wyparcie się człowieczeństwa. Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.comBlogger16125truetag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-35710065589729425852018-05-01T15:07:00.000-07:002018-05-01T15:07:44.695-07:00Rozdział XII - Ostrzeżenie<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oto ja. Znów stoję przed Twoim obliczem,
żaląc się i mówiąc o rzeczach, które prawdopodobnie nic Cię nie obchodzą. Czy
kiedykolwiek Cię to interesowało? Szczerze wątpię… Ech, wybacz moje szorstkie
słowa. Ostatnio jestem bardziej… sfrustrowany. Nie widzę sensu w swoich
działaniach, w prowadzeniu tej ,,organizacji’’, w byciu tym kim jestem. Och,
ile prostsze byłoby życie, gdybym urodził się w innej rodzinie, w innym
środowisku. Oczywiście, możesz twierdzić, że mam przecież bogactwo. Dobro
materialne, bardzo przydatne w tym świecie. Nie mogę zaprzeczyć, byłaby w tym
racja! Ale z drugiej strony… Straciłem wiele. Zbyt wiele. Zyskiwałem pieniądze,
a traciłem żonę, nawet syna. On już chyba w ogóle nie widzi we mnie ojca. Jaki
w tym wszystkim sens? Widzisz, podporządkowałem całe życie służbie Tobie i Twoim
nakazom, a co z tego mam? Nic! Wręcz czuję, że to był błąd. Po prostu wiem,
gdzieś w głębi to wiem, że Ciebie tam wcale nie ma. Kiedyś może i byłeś, ale
teraz… To wszystko jest bez sensu. Odszedłeś, a my dalej wypełniamy Twoją wolę.
Przemy do przodu jak dzieci we mgle, nie widząc żadnej innej alternatywy. To…
Zakon, już nie jest tym, czym był kiedyś. I bardzo cię za to przepraszam, ale
nie jestem w stanie tego wyprostować. Może ktoś młodszy, o świeżej
perspektywie… ale nie ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante wpatrywał się w swoje buty, siedząc na
ławce przed Jego posągiem. Nie był w stanie stwierdzić czy ta rzeźba była w
jakikolwiek sposób podobna do prawdziwego Vetosa — boga stworzenia, jedynego
prawdziwego kapłana, założyciela pierwszego zakonu. Prawda była taka, że nikt
nie wiedział, czy on w ogóle miał jakąkolwiek formę. W końcu był bogiem,
prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante objął rolę Wielkiego Mistrza, czyli
przewodnika Zakonu, już w młodym wieku. Jego ojciec zmarł, pozostawiając go
jako jedynego spadkobiercę, więc nie mógł odmówić. Czy tego chciał? Nie. Czy
czuł obowiązek przejęcia obowiązków ojca? Tak, choć sam nie wiedział dlaczego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeszcze przed narodzinami Vincenta widział
sens w działaniach Zakonu, wiedział czego chce i jak ma to osiągnąć. Teraz już
niczego nie był pewien, a najmniej tego, czy Zakon w ogóle ma jeszcze jakiś cel.
Ostatniego poganina zabił osobiście, dokonując tym czynem nieodwracalnych zmian
we własnej duszy. Ten chłopak był tylko dzieckiem, a jednak Dante był tak
przekonany o słuszności swych działań, że spalił go żywcem. Do dziś dnia
dręczyły go wspomnienia i wyrzuty sumienia, choć nigdy wcześniej nie wykazywał
się taką empatią, wobec nikogo. Nigdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Być może czas odejść i poczekać, aż
młodzi pozabijają się dla władzy czy jakiejś innej bzdury. Wtedy ta organizacja
umrze śmiercią naturalną. Ech, już nawet nie mamy z kim walczyć…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Witaj Dante. Przeszkadzam ci?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nawet się nie zorientował, że ktoś wszedł do
pomieszczenia. Gdyby nie ćwiczone przez lata opanowanie, prawdopodobnie
podskoczyłby, a może nawet krzyknął, ale już od dawna nie miał takich rzeczy w
zwyczaju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ależ skąd, Magnusie. Dawno się nie
widzieliśmy, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niespodziewany gość usiadł obok Dantego.
Spojrzał na posąg i spuścił wzrok, jakby patrzenie na jego oblicze było
zakazane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To zależy. Panna Sorgman miała zostać
maksymalnie tydzień, a tu już dobija trzeci. Po jej wyjeździe mieliśmy
zorganizować spotkanie, ale jakoś nie wyglądasz na zbyt przejętego obowiązkami.
Mylę się? — ton Magnusa wskazywał na co najmniej poirytowanie, ale nie
zaimponował tym Dantemu. W lodowatych oczach Magnusa rozpalił się jakiś ogień,
ale szybko go opanował, natychmiast się uspokajając. Dante odwrócił się w jego
stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, dobija trzeci tydzień, mamy zamieszki w
mieście, przez które panna Sorgman nie może opuścić miasta, a ty nadal nie
przekazałeś mi żadnych wieści na ten temat. Dobrze wiesz, że nie mogę się tam
pojawić osobiście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— O to się nie martw. Starałem się działać po
cichu i najwyraźniej mi to wyszło, skoro nic nie wiesz. — Zapadła między nimi
cisza głośniejsza niż krzyk. Dante domyślał się tego, co Magnus mu powie, i nie
był zadowolony, ale musiał przyznać, że ten człowiek znał się na swoim
fachu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Spojrzał na niego wymownie. —
Zebrałem kilku zaufanych ludzi. Do tych najbardziej walecznych uczestników
przyszliśmy w nocy. Nie mogło być żadnych świadków, więc ich żony i dzieci
również… dopilnowaliśmy. Inni otrzymali wyraźny sygnał, więc się wycofali.
Wiedzą też, że nie warto się więcej wychylać z takimi pomysłami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie musiałeś zabijać WSZYSTKICH. Dzieci nie
były tu niczemu winne… — syknął niezadowolony. Nie tolerował takich aktów
samowolki, ale teraz już było za późno. Będzie musiał pomyśleć o konsekwencjach
dla Magnusa, bo najwyraźniej zapomniał kto tu rządzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiedziałem, że ci się to nie spodoba, ale
zrobiłem dokładnie to, co musiałem. Od tego jestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To nie wygląda dobrze… — Westchnął ciężko
wypowiadając te słowa, od razu pocierając dłonią czoło. — Czyli zagrożenie
zostało zażegnane, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Konflikt wygasa. Jeszcze kilka dni i nikt
nie odważy się podnieść głowy znad rynsztoka. — Dante nie skomentował jego
wypowiedzi. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ludźmi biednymi nie należy
gardzić, bo stanowią zbyt dużą część społeczeństwa, ale należy mieć do nich
dystans. Magnus najwidoczniej miał inne zdanie na ten temat. — Mam coś, co cię
zaciekawi. W tej sprawie współpracowałem z Aurelią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia, no niemożliwe — </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">pomyślał, niedowierzając w dobre zamiary panny
Dove.<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> Pewnie zepchnęłaby mnie ze schodów,
gdyby tylko mogła.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co ty nie powiesz... Można wiedzieć w
jakiej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wybuch w Pałacu Narad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zimny dreszcz przebiegł po karku Dantego. Na
samo wspomnienie tego wydarzenia zrobiło mu się niedobrze. Pamiętał tylko
jakieś urywki, niespójne fragmenty samego spotkania Rady, krzyki, krew, ból i
gniew. Nie potrafił skleić całego wieczoru w całość, ale musiał przyznać sam
przed sobą, że tego nie chciał, choć było to konieczne. On przeżył, ale
dlaczego? Ślepy los? Precyzyjnie zaplanowany atak? Do dziś nie potrafił
odpowiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Długo jeszcze będziesz trzymał mnie w
niepewności? Tam zginęło wielu moich przyjaciół, Magnusie, twoich również.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Owszem. Nie jestem w stanie powiedzieć ci
kto to zrobił, ale ustaliłem kilka faktów. Cała akcja była zaplanowana. Tuż
przed eksplozją ktoś opuścił budynek, w pośpiechu. Tego człowieka nie widziano
ani wcześniej, ani później, jakby zapadł się pod ziemię. Było kilku świadków,
nikt go nie zna. Człowiek tajemnica. Żeby wejść do środka trzeba być członkiem
rady albo mieć przepustkę, a po nim nie został nawet ślad. Niestety, nie wiem
jak mógł tak po prostu wejść frontowymi drzwiami i wyjść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kim są ci twoi świadkowie? Ktoś wiarygodny?
— Dante nie był przekonany. Pałac zawsze był strzeżony, w dzień i w nocy. Każdy
pracownik znał wszystkich odwiedzających, a nowe twarze zawsze były spisywane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bardzo, ale to nieistotne. Przejdźmy dalej.
Tuż przed tym, jak poszedłeś na spotkanie Rady… pamiętasz cokolwiek?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante musiał przemyśleć swoją odpowiedź. Coś
pamiętał, ale niezbyt wiele. Za mało, żeby było to w jakiś sposób pomocne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zjawiłem się tam przed czasem. Wypiłem
herbatę, inni zaczęli przychodzić, weszliśmy do sali i… nie wiem. Nie pamiętam
więcej. Tylko jakieś pojedyncze rzeczy, ale to już po eksplozji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ktoś zrobił ci herbatę, czy parzyłeś ją sam?
— Magnus wbijał w niego swoje zimne, błękitne spojrzenie. Dante zaczynał czuć
się niczym podejrzany na przesłuchaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Sekretarka — powiedział bez dłuższego
namysłu. — To była… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nagle zbladł. Jakim cudem nie zwrócił na to
uwagi? Przecież to była ona! Ale nie, nie i jeszcze raz NIE, to niemożliwe, był
tego pewien. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kto? No wyduś to z siebie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Marion Seynor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Słońce przyjemnie otulało jego pomarszczoną
twarz, a wiatr koił i nadawał powietrzu świeżości. Uwielbiał takie momenty w
ciągu dnia, szczególnie popołudnia, gdy nie musiał nigdzie być, gdzieś pędzić i
udawać zainteresowanie sprawami, które tak naprawdę nie były dla niego istotne.
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Są ważne dla tych, którzy mi podlegają,
ale ja już nie czuję się za to tak odpowiedzialny, jak kiedyś. Ciekawe, co się
zmieniło. Pewnie ja. Stary grzyb.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaśmiał się cicho. I pomyśleć, że Vincent
pewnie tak o nim myślał, ale z szacunku, czy może ze strachu, nigdy mu tego nie
powiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dostrzegł młodego mężczyznę, który mu się
przyglądał. Stał oparty o altanę, lecz był zbyt daleko, by mógł dostrzec
szczegóły. Dante odniósł wrażenie, że skądś go zna, ale nie miał szans myśleć o
tym dłużej, bo chłopak jakby się speszył, po czym odszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zawiesił spojrzenie na grupie muzykantów,
którzy siedzieli w cieniu starej lipy, grając smętne piosenki dla zakochanych. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Kiedyś zapłaciłem za taki koncert pod oknem
Olivii. Nic dziwnego, że śpiewak dostał butem od jej ojca. </i>Zespół składał
się z samych młodych ludzi, którzy w ten sposób dorabiali. Dante nie wiedział z
jakiej warstwy społecznej mogli pochodzić. Byli ubrani skromnie, ale
przyzwoicie, sprawiali wrażenie ludzi, którzy nie mieli żadnych problemów —
spokojni, wyluzowani, szczęśliwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ktoś dosiadł się do niego, zakłócając spokój i
rozmyślania. Gdy tylko usłyszał ten irytujący, choć tak znajomy głos, odwrócił
się w stronę rozmówcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Siedzą tu całe dnie i męczą wszystkich tymi
swoimi smutami — powiedziała Aurelia, śmiejąc się pod nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Niektórzy uważają to za romantyczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bezcelowe sentymenty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co za bezmózgi młot </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— pomyślał i spojrzał przed siebie. Były takie
momenty w jego życiu, takie jak ten chociażby, kiedy poważnie zastanawiał się
nad słusznością i logiką pewnych decyzji, które podjął. Przyjęcie do Zakonu
Aurelii było jednym z nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ponoć masz coś dla mnie. Magnus nie powiedział
mi dokładnie co, ale wymaga to rozmowy w cztery oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Owszem, Dante. — Doskonale wiedział, że ten
nacisk na jego imię miał mu pokazać, że nie widzi w nim Mistrza Zakonu. —Jakbyś
miał czekać na wyniki z naszej cudownej służby zdrowia, to prędzej doczekałbyś
śmierci. Razem z kuzynem przeprowadziliśmy własne badania i dowiedzieliśmy się
dlaczego zachowywałeś się tak… niestosownie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niestosownie </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— pomyślał, przedrzeźniając przy tym kobietę.
Czasami, zazwyczaj w nocy, przypominał sobie tamten wieczór i szczerze żałował
tego, co zrobił pannie Sorgman. Sam nie był w stanie powiedzieć dlaczego, po
co, jak do tego doszło i czy w ogóle miał jakąś motywację. Od tamtego czasu
unikał wszelkich spotkań z nią, ponieważ nie wiedział jak ma spojrzeć jej w
oczy. Co mógł powiedzieć? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wybacz, że
prawie cię udusiłem, nie chciałem </i>? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wiem,
że mieliśmy omawiać poprawę stosunków i takich tam, ale tak wyszło </i>? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kontynuuj — zachęcił tak uprzejmie, jak
tylko potrafił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia uśmiechnęła się i przybrała postawę
niczym paw w okresie godowym. Musiała być z siebie bardzo dumna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzięki wiedzy, którą przez te wszystkie lata
zgromadził Zakon, udało nam się bardzo dokładnie przyjrzeć twojej krwi. Nie
wiem konkretnie co ci podano, ale jednym ze składników była roślina, która
rośnie na pobliskich bagnach. TYLKO na tych bagnach, nigdzie więcej jej nie
widziano. Nie jest zbyt popularna, ale w księgach znalazłam wzmiankę o tym, że
używały jej lokalne wiedźmy, a konkretnie jeden ród, czyli Rotrett. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ten ród wymarł, Aurelio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ponoć tak — powiedziała tajemniczo. — Ale
tego nie możemy być pewni, Dante, bo te czarownice nie były jakimiś wioskowymi
guślarkami, tylko potężnymi wiedźmami. Ponoć podążały raczej mrocznymi
ścieżkami, jeśli nie powiedzieć bardzo mrocznymi. Według mnie ktoś dokładnie
sobie to wszystko zaplanował, ale nie rozumiem dlaczego miałeś zaatakować
akurat Sorgman. Ale skoro już omawiamy ród Rotrett… — Sięgnęła do niewielkiej
torby, którą ze sobą przyniosła, wyjmując z niej dość zdezelowany dziennik.
Otworzyła go w miejscu, w którym włożony był kawałek czerwonego sznurka. — Agro
Manah. Mówi ci to coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak… — Dał sobie chwilę na zastanowienie. —
To stare imię bożka, którego czczono w Hedensarze. Ród wiedźm Rotrett przybył
tutaj z tamtejszych ziem, więc przyniosły też wiarę. Składały ofiary Agro
Manah, prosząc o łaskę i błogosławieństwo, a w szczególności o siłę i odwet na
wrogach, powodzenie w bitwach i tak dalej. A co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bo to, i jeszcze <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Netza’ah,</i> dość często pojawia się na marginesach, ale wszystkie
dopiski tyczące się akurat tych dwóch nazw są pisane w jakimś języku, którego
nie mogę zidentyfikować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nikt już nie może go rozpoznać, a tym
bardziej przetłumaczyć. Ten dziennik jest prawdopodobnie jedyną rzeczą, w
której się jeszcze uchował, bo cała reszta — jeśli wierzyć w legendy i
opowieści — została zniszczona, gdy Hedensar przechodził Krwawą Rewolucję,
prawie tysiąc lat temu. Netza’ah to ponoć odpowiednik naszego Vetosa, dobry
duch, opiekun, a Agro Manah to jego przeciwieństwo, zły duch, bożek ciemności i
innych bzdur. Ponoć razem tworzyli nasz świat, Netza’ah stworzył dzień, słońce
i rośliny, a Agro noc, księżyc i zwierzęta. Sami zostali zrodzeni z jednej
Doskonałej Istoty, która podzieliła się na dwoje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia odezwała się po dłuższej chwili ciszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No i co było dalej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Słucham?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem ciekawa, nigdy nie słyszałam tej
opowieści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co było dalej? — Zaśmiał się. — Razem
tworzyli ten świat i niszczyli, gdy tylko widzieli jakieś niedoskonałości. Po
pewnym czasie stało się to zbyt wyczerpujące, więc z własnych ciał złożyli pierwszych
ludzi i wtopili się w tłum, przybierając ludzką postać. Moc Agro Manah okazała
się silniejsza i bardziej wyrazista, przez co po pewnym czasie na świat zaczęli
przychodzić ci, których dziś nazywamy poganami. Srebrnoocy, prawdziwe potwory.
Zły Duch zobaczył w tym szansę na przejęcie kontroli, a przynajmniej tak głosi
jedna z wielu wersji. Inna mówi, że bogowie mieli uczucia, którymi podzielili
się z nami, a udając człowieka, Agro Manah pokochał kobietę, co Netza’ah uznał
za niedopuszczalne i niebezpieczne. Tak czy siak, historia zawsze kończy się
tak samo — Agro Manah zostaje strącony do ciemnej otchłani, otoczony pustką,
żalem i nienawiścią, a Netza’ah oddaje ludziom ziemię i znika, opiekując się
nimi z góry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A co z poganami, których stworzył? Ten Agro
Manah — spytała cicho, niepewnie, zastanawiając się nad tym co działo się
ostatnio w mieście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zanim został schwytany, Agro przekazał część
siebie jednej osobie, ułamek swojej mocy, można by rzec ,,duszy’’. Zrobił to
podstępem, wnikając w kobietę, która wierzyła w dobrego ducha i została przez
niego naznaczona. Ciemność skryła się tak głęboko, że nawet on nie mógł jej
dostrzec. Gdy ta wydała na świat dziecko, stało się ono jednością światła i
ciemności, i jako takie okazało się jedynym bytem zdolnym do uwolnienia Agro z
otchłani. Widzisz, to dziecko miało sprowadzić coś na miarę sądu ostatecznego,
ale minęło sporo czasu, a my nadal tu jesteśmy, więc wniosek jest chyba
oczywisty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia przyglądała mu się, zachowując pełną
powagę. Nie wydawała się być przekonana, że ta historia to tylko bujda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dante, od wieków Zakon mierzy się z siłami,
których nikt nie jest w stanie zrozumieć. Dlaczego ta opowieść miałaby być
nieprawdą? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiesz ile jest na świecie różnych religii? Różnych
bajek? Według niektórych mogłabyś z żaby zrobić księcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, ale Biały Kaznodzieja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To wybryk natury, który trzeba zutylizować,
póki się nie rozprzestrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kobieta wzięła głębszy oddech i wyprostowała
się. Wzięła torbę i przerzuciła ją przez ramię, cały czas trzymając dziennik w
dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Miałeś zaatakować pierwszą osobę, którą
zobaczysz, i dokładnie to zrobiłeś. Ktoś wiedział, że to będzie ona. Nie
lekceważ tego, bo nie tylko ty jesteś zagrożony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante wrócił do domu, pełen sprzecznych myśli
i niepewności. Westchnął głęboko i skierował kroki w stronę swojego gabinetu, w
którym chciał się zaszyć na większość wieczoru. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Niczego się nie dowiedziałem. KTOŚ to zaplanował, KTOŚ wiedział
wszystko z góry. Ech, cały czas jesteśmy w martwym punkcie, a jeden z nas już
nie żyje.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po drodze zaszedł do pokoju Olivii. Widział ją
dziś tylko rano, a takich rzeczy nie potrafił sobie wybaczyć. Zapukał do drzwi,
ale nie było odzewu. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Pewnie śpi.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Tak cicho, jak tylko potrafił, wszedł do
środka i zamknął za sobą drzwi. Żona leżała w łóżku, przykryta kołdrą, a obok
jej łóżka paliła się lampka nocna. Zawsze gasiła światło przed snem, ale Dante
pomyślał, że mogła po prostu zasnąć w trakcie czytania. Podszedł do łóżka i
otulił ją, pochylił się i ucałował jej czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co to? Czemu jest taka zimna?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszystkie okna były zamknięte. Mężczyzna
przełknął ślinę, czując jak całe jego ciało drętwieje. Potrząsnął ramieniem
Olivii, ale nie obudziła się. Zauważył, że trwała w bezruchu, nie oddychała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Olivio! — Odkrył ją i wziął w ramiona. Była
blada, a trzymając dłoń na jej plecach poczuł coś lepkiego. Coraz ciężej
oddychał, gdy unosił rękę wyżej. To była krew, która ostygła już jakiś czas
temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odwrócił ją, cały czas trzymając. Miał przed
oczami jedną wielką, krwawą dziurę, która zionęła czernią i czerwienią. Ręce
zaczęły mu się trząść, nie mógł się ruszyć. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie,
nie ona! Nie ona, nie moja Olivia, tylko nie…jak to… kto…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś w końcu, starcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Powoli odwrócił się w stronę drzwi. Drwiący,
nieludzki głos należał do mężczyzny, którego widział dziś w parku. Blondyn
uśmiechnął się przyjaźnie, wprawiając Dantego tak w szok, jak i we wściekłość.
Dostrzegł, że prawa dłoń nieznajomego była cała we krwi i coś w niej trzymał.
Wypowiedzenie każdego słowa wymagało od niego szaleńczego wysiłku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ty skurwysynu…. Ty jej to zrobiłeś?
Odpowiadaj!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uśmiech zszedł z twarzy blondyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, ja. Słodko krzyczała, gdy wyrywałem jej
to ciepłe serduszko. — Rzucił organ pod nogi Dantego. Uderzył o ziemię z
obrzydliwym pluśnięciem, brudząc dywan krwią, która rozprysnęła się dookoła. —
Musisz być wściekły, rozumiem to. Ja też nie byłem szczęśliwy, gdy bliżej cię
poznałem, Dante…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ty jebańcu… — Dante ostrożnie położył ciało
żony na łóżku. — Zabiję cię! — Ze zwinnością młodzieńca sięgnął pod łóżko i
wyciągnął spod niego pistolet. Nie wahał się ani sekundy, po prostu zaczął
strzelać i robił to tak długo, aż skończyła się amunicja. Widział, jak kule
trafiają blondyna w ramię, brzuch i głowę, w sam środek czoła. Był tak
wściekły, że naciskał spust nawet wtedy, gdy miał już pusty magazynek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Morderca nadal stał. Przez siłę wystrzałów
zrobił krok w tył, ale po chwili wyprostował się i niewzruszony przekręcił kark
w bok. Pusty strzał kości wypełnił pomieszczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To nieładnie z twojej strony… — Mruknął, a
skóra na jego policzku zaczęła pękać i odchodzić płatami. Lecące w górę kawałki
rozpadały się w proch, ujawniając coraz bardziej poparzone ciało. Gdy otworzył
oczy, Dante poczuł zimny dreszcz. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Srebrne…
to on. To musi być on. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kule wypadały z jego pokrytego bliznami ciała,
nie pozostawiając śladów. Cała prawa strona jego twarzy była jednym wielkim
oparzeniem, a od brwi biegła zszyta rana. Na drugiej połowie znajdowała się
zdrowa skóra, ale kolejna blizna okrywała policzek i szła w dół, przez
większość szyi i całą klatkę piersiową. Dłonie i przedramiona, które wystawały
z postrzępionych, białych rękawów, wyglądały podobnie. Kaptur okrywał głowę,
rzucając cień na większość twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kim… Nie, CZYM jesteś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem tym, co po sobie zostawiłeś. —
Uśmiechnął się szeroko. — Kiedyś miałem do ciebie żal i naprawdę cię
nienawidziłem. Ale dzięki temu, że mnie zabiłeś, stałem się silniejszy i
dostrzegłem prawdę, którą skrywacie w ciemnościach. On nadchodzi, a to jest
jego ostrzeżenie. Nie wtrącaj się, twój czas jeszcze nadejdzie. — <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Niemożliwe… czy to ten dzieciak…? Jakim
cudem? Co to za potwór? </i>Ciało Dantego zbuntowało się. Nie mógł się ruszyć i
cały drżał, nie będąc w stanie wydusić z siebie nawet słowa. — Ale muszę ci
podziękować. Gdyby nie ty, moja siostra nigdy nie byłaby w stanie otworzyć
bramy i uwolnić się od słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Siostra? Ta dziewczynka… Cholera. — Zacisnął
dłonie w pięści. — Draniu… Wtedy mi się nie udało, ale teraz…! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rzucił się na mężczyznę z pięściami, ale był
tak szybki, że Dante nawet nie zauważył, gdy ten chwycił go za ramię i rzucił
nim o ścianę jak szmacianą lalką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Już mówiłem, to ostrzeżenie. Przestań się
nami interesować, bo inaczej następny będzie twój syn. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante powoli tracił przytomność. Krew kapała z
jego czoła na podłogę, nie był w stanie się podnieść. Widział, jak morderca
nazywany Białym Kaznodzieją wychodził z sypialni Olivii, jak gdyby nigdy nic,
ale jego cień… Jakby nie należał do niego. Był poszarpany, nieludzki, niczym
jakieś humanoidalne monstrum. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuł się bezsilny. Po jego policzkach spłynęły
łzy, a oczy zaszły czernią.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~~*~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Witam po długiej przerwie :) Miało być po szóstym i w ogóle, no, heheszki. Jest po, jakby nie było. <b>Adna</b><span style="font-size: 10pt; text-indent: 1cm;">— Oto ja. Znów stoję przed Twoim obliczem,
żaląc się i mówiąc o rzeczach, które prawdopodobnie nic Cię nie obchodzą. Czy
kiedykolwiek Cię to interesowało? Szczerze wątpię… Ech, wybacz moje szorstkie
słowa. Ostatnio jestem bardziej… sfrustrowany. Nie widzę sensu w swoich
działaniach, w prowadzeniu tej ,,organizacji’’, w byciu tym kim jestem. Och,
ile prostsze byłoby życie, gdybym urodził się w innej rodzinie, w innym
środowisku. Oczywiście, możesz twierdzić, że mam przecież bogactwo. Dobro
materialne, bardzo przydatne w tym świecie. Nie mogę zaprzeczyć, byłaby w tym
racja! Ale z drugiej strony… Straciłem wiele. Zbyt wiele. Zyskiwałem pieniądze,
a traciłem żonę, nawet syna. On już chyba w ogóle nie widzi we mnie ojca. Jaki
w tym wszystkim sens? Widzisz, podporządkowałem całe życie służbie Tobie i Twoim
nakazom, a co z tego mam? Nic! Wręcz czuję, że to był błąd. Po prostu wiem,
gdzieś w głębi to wiem, że Ciebie tam wcale nie ma. Kiedyś może i byłeś, ale
teraz… To wszystko jest bez sensu. Odszedłeś, a my dalej wypełniamy Twoją wolę.
Przemy do przodu jak dzieci we mgle, nie widząc żadnej innej alternatywy. To…
Zakon, już nie jest tym, czym był kiedyś. I bardzo cię za to przepraszam, ale
nie jestem w stanie tego wyprostować. Może ktoś młodszy, o świeżej
perspektywie… ale nie ja.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante wpatrywał się w swoje buty, siedząc na
ławce przed Jego posągiem. Nie był w stanie stwierdzić czy ta rzeźba była w
jakikolwiek sposób podobna do prawdziwego Vetosa — boga stworzenia, jedynego
prawdziwego kapłana, założyciela pierwszego zakonu. Prawda była taka, że nikt
nie wiedział, czy on w ogóle miał jakąkolwiek formę. W końcu był bogiem,
prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante objął rolę Wielkiego Mistrza, czyli
przewodnika Zakonu, już w młodym wieku. Jego ojciec zmarł, pozostawiając go
jako jedynego spadkobiercę, więc nie mógł odmówić. Czy tego chciał? Nie. Czy
czuł obowiązek przejęcia obowiązków ojca? Tak, choć sam nie wiedział dlaczego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeszcze przed narodzinami Vincenta widział
sens w działaniach Zakonu, wiedział czego chce i jak ma to osiągnąć. Teraz już
niczego nie był pewien, a najmniej tego, czy Zakon w ogóle ma jeszcze jakiś cel.
Ostatniego poganina zabił osobiście, dokonując tym czynem nieodwracalnych zmian
we własnej duszy. Ten chłopak był tylko dzieckiem, a jednak Dante był tak
przekonany o słuszności swych działań, że spalił go żywcem. Do dziś dnia
dręczyły go wspomnienia i wyrzuty sumienia, choć nigdy wcześniej nie wykazywał
się taką empatią, wobec nikogo. Nigdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Być może czas odejść i poczekać, aż
młodzi pozabijają się dla władzy czy jakiejś innej bzdury. Wtedy ta organizacja
umrze śmiercią naturalną. Ech, już nawet nie mamy z kim walczyć…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Witaj Dante. Przeszkadzam ci?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nawet się nie zorientował, że ktoś wszedł do
pomieszczenia. Gdyby nie ćwiczone przez lata opanowanie, prawdopodobnie
podskoczyłby, a może nawet krzyknął, ale już od dawna nie miał takich rzeczy w
zwyczaju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ależ skąd, Magnusie. Dawno się nie
widzieliśmy, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niespodziewany gość usiadł obok Dantego.
Spojrzał na posąg i spuścił wzrok, jakby patrzenie na jego oblicze było
zakazane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To zależy. Panna Sorgman miała zostać
maksymalnie tydzień, a tu już dobija trzeci. Po jej wyjeździe mieliśmy
zorganizować spotkanie, ale jakoś nie wyglądasz na zbyt przejętego obowiązkami.
Mylę się? — ton Magnusa wskazywał na co najmniej poirytowanie, ale nie
zaimponował tym Dantemu. W lodowatych oczach Magnusa rozpalił się jakiś ogień,
ale szybko go opanował, natychmiast się uspokajając. Dante odwrócił się w jego
stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, dobija trzeci tydzień, mamy zamieszki w
mieście, przez które panna Sorgman nie może opuścić miasta, a ty nadal nie
przekazałeś mi żadnych wieści na ten temat. Dobrze wiesz, że nie mogę się tam
pojawić osobiście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— O to się nie martw. Starałem się działać po
cichu i najwyraźniej mi to wyszło, skoro nic nie wiesz. — Zapadła między nimi
cisza głośniejsza niż krzyk. Dante domyślał się tego, co Magnus mu powie, i nie
był zadowolony, ale musiał przyznać, że ten człowiek znał się na swoim
fachu. Spojrzał na niego wymownie. —
Zebrałem kilku zaufanych ludzi. Do tych najbardziej walecznych uczestników
przyszliśmy w nocy. Nie mogło być żadnych świadków, więc ich żony i dzieci
również… dopilnowaliśmy. Inni otrzymali wyraźny sygnał, więc się wycofali.
Wiedzą też, że nie warto się więcej wychylać z takimi pomysłami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie musiałeś zabijać WSZYSTKICH. Dzieci nie
były tu niczemu winne… — syknął niezadowolony. Nie tolerował takich aktów
samowolki, ale teraz już było za późno. Będzie musiał pomyśleć o konsekwencjach
dla Magnusa, bo najwyraźniej zapomniał kto tu rządzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiedziałem, że ci się to nie spodoba, ale
zrobiłem dokładnie to, co musiałem. Od tego jestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To nie wygląda dobrze… — Westchnął ciężko
wypowiadając te słowa, od razu pocierając dłonią czoło. — Czyli zagrożenie
zostało zażegnane, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Konflikt wygasa. Jeszcze kilka dni i nikt
nie odważy się podnieść głowy znad rynsztoka. — Dante nie skomentował jego
wypowiedzi. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ludźmi biednymi nie należy
gardzić, bo stanowią zbyt dużą część społeczeństwa, ale należy mieć do nich
dystans. Magnus najwidoczniej miał inne zdanie na ten temat. — Mam coś, co cię
zaciekawi. W tej sprawie współpracowałem z Aurelią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia, no niemożliwe — </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">pomyślał, niedowierzając w dobre zamiary panny
Dove.<i> Pewnie zepchnęłaby mnie ze schodów,
gdyby tylko mogła.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co ty nie powiesz... Można wiedzieć w
jakiej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wybuch w Pałacu Narad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zimny dreszcz przebiegł po karku Dantego. Na
samo wspomnienie tego wydarzenia zrobiło mu się niedobrze. Pamiętał tylko
jakieś urywki, niespójne fragmenty samego spotkania Rady, krzyki, krew, ból i
gniew. Nie potrafił skleić całego wieczoru w całość, ale musiał przyznać sam
przed sobą, że tego nie chciał, choć było to konieczne. On przeżył, ale
dlaczego? Ślepy los? Precyzyjnie zaplanowany atak? Do dziś nie potrafił
odpowiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Długo jeszcze będziesz trzymał mnie w
niepewności? Tam zginęło wielu moich przyjaciół, Magnusie, twoich również.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Owszem. Nie jestem w stanie powiedzieć ci
kto to zrobił, ale ustaliłem kilka faktów. Cała akcja była zaplanowana. Tuż
przed eksplozją ktoś opuścił budynek, w pośpiechu. Tego człowieka nie widziano
ani wcześniej, ani później, jakby zapadł się pod ziemię. Było kilku świadków,
nikt go nie zna. Człowiek tajemnica. Żeby wejść do środka trzeba być członkiem
rady albo mieć przepustkę, a po nim nie został nawet ślad. Niestety, nie wiem
jak mógł tak po prostu wejść frontowymi drzwiami i wyjść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kim są ci twoi świadkowie? Ktoś wiarygodny?
— Dante nie był przekonany. Pałac zawsze był strzeżony, w dzień i w nocy. Każdy
pracownik znał wszystkich odwiedzających, a nowe twarze zawsze były spisywane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bardzo, ale to nieistotne. Przejdźmy dalej.
Tuż przed tym, jak poszedłeś na spotkanie Rady… pamiętasz cokolwiek?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante musiał przemyśleć swoją odpowiedź. Coś
pamiętał, ale niezbyt wiele. Za mało, żeby było to w jakiś sposób pomocne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zjawiłem się tam przed czasem. Wypiłem
herbatę, inni zaczęli przychodzić, weszliśmy do sali i… nie wiem. Nie pamiętam
więcej. Tylko jakieś pojedyncze rzeczy, ale to już po eksplozji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ktoś zrobił ci herbatę, czy parzyłeś ją sam?
— Magnus wbijał w niego swoje zimne, błękitne spojrzenie. Dante zaczynał czuć
się niczym podejrzany na przesłuchaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Sekretarka — powiedział bez dłuższego
namysłu. — To była… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nagle zbladł. Jakim cudem nie zwrócił na to
uwagi? Przecież to była ona! Ale nie, nie i jeszcze raz NIE, to niemożliwe, był
tego pewien. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kto? No wyduś to z siebie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Marion Seynor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Słońce przyjemnie otulało jego pomarszczoną
twarz, a wiatr koił i nadawał powietrzu świeżości. Uwielbiał takie momenty w
ciągu dnia, szczególnie popołudnia, gdy nie musiał nigdzie być, gdzieś pędzić i
udawać zainteresowanie sprawami, które tak naprawdę nie były dla niego istotne.
<i>Są ważne dla tych, którzy mi podlegają,
ale ja już nie czuję się za to tak odpowiedzialny, jak kiedyś. Ciekawe, co się
zmieniło. Pewnie ja. Stary grzyb.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaśmiał się cicho. I pomyśleć, że Vincent
pewnie tak o nim myślał, ale z szacunku, czy może ze strachu, nigdy mu tego nie
powiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dostrzegł młodego mężczyznę, który mu się
przyglądał. Stał oparty o altanę, lecz był zbyt daleko, by mógł dostrzec
szczegóły. Dante odniósł wrażenie, że skądś go zna, ale nie miał szans myśleć o
tym dłużej, bo chłopak jakby się speszył, po czym odszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zawiesił spojrzenie na grupie muzykantów,
którzy siedzieli w cieniu starej lipy, grając smętne piosenki dla zakochanych. <i>Kiedyś zapłaciłem za taki koncert pod oknem
Olivii. Nic dziwnego, że śpiewak dostał butem od jej ojca. </i>Zespół składał
się z samych młodych ludzi, którzy w ten sposób dorabiali. Dante nie wiedział z
jakiej warstwy społecznej mogli pochodzić. Byli ubrani skromnie, ale
przyzwoicie, sprawiali wrażenie ludzi, którzy nie mieli żadnych problemów —
spokojni, wyluzowani, szczęśliwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ktoś dosiadł się do niego, zakłócając spokój i
rozmyślania. Gdy tylko usłyszał ten irytujący, choć tak znajomy głos, odwrócił
się w stronę rozmówcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Siedzą tu całe dnie i męczą wszystkich tymi
swoimi smutami — powiedziała Aurelia, śmiejąc się pod nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Niektórzy uważają to za romantyczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bezcelowe sentymenty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co za bezmózgi młot </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— pomyślał i spojrzał przed siebie. Były takie
momenty w jego życiu, takie jak ten chociażby, kiedy poważnie zastanawiał się
nad słusznością i logiką pewnych decyzji, które podjął. Przyjęcie do Zakonu
Aurelii było jednym z nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ponoć masz coś dla mnie. Magnus nie powiedział
mi dokładnie co, ale wymaga to rozmowy w cztery oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Owszem, Dante. — Doskonale wiedział, że ten
nacisk na jego imię miał mu pokazać, że nie widzi w nim Mistrza Zakonu. —Jakbyś
miał czekać na wyniki z naszej cudownej służby zdrowia, to prędzej doczekałbyś
śmierci. Razem z kuzynem przeprowadziliśmy własne badania i dowiedzieliśmy się
dlaczego zachowywałeś się tak… niestosownie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niestosownie </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— pomyślał, przedrzeźniając przy tym kobietę.
Czasami, zazwyczaj w nocy, przypominał sobie tamten wieczór i szczerze żałował
tego, co zrobił pannie Sorgman. Sam nie był w stanie powiedzieć dlaczego, po
co, jak do tego doszło i czy w ogóle miał jakąś motywację. Od tamtego czasu
unikał wszelkich spotkań z nią, ponieważ nie wiedział jak ma spojrzeć jej w
oczy. Co mógł powiedzieć? <i>Wybacz, że
prawie cię udusiłem, nie chciałem </i>? <i>Wiem,
że mieliśmy omawiać poprawę stosunków i takich tam, ale tak wyszło </i>? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kontynuuj — zachęcił tak uprzejmie, jak
tylko potrafił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia uśmiechnęła się i przybrała postawę
niczym paw w okresie godowym. Musiała być z siebie bardzo dumna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzięki wiedzy, którą przez te wszystkie lata
zgromadził Zakon, udało nam się bardzo dokładnie przyjrzeć twojej krwi. Nie
wiem konkretnie co ci podano, ale jednym ze składników była roślina, która
rośnie na pobliskich bagnach. TYLKO na tych bagnach, nigdzie więcej jej nie
widziano. Nie jest zbyt popularna, ale w księgach znalazłam wzmiankę o tym, że
używały jej lokalne wiedźmy, a konkretnie jeden ród, czyli Rotrett. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ten ród wymarł, Aurelio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ponoć tak — powiedziała tajemniczo. — Ale
tego nie możemy być pewni, Dante, bo te czarownice nie były jakimiś wioskowymi
guślarkami, tylko potężnymi wiedźmami. Ponoć podążały raczej mrocznymi
ścieżkami, jeśli nie powiedzieć bardzo mrocznymi. Według mnie ktoś dokładnie
sobie to wszystko zaplanował, ale nie rozumiem dlaczego miałeś zaatakować
akurat Sorgman. Ale skoro już omawiamy ród Rotrett… — Sięgnęła do niewielkiej
torby, którą ze sobą przyniosła, wyjmując z niej dość zdezelowany dziennik.
Otworzyła go w miejscu, w którym włożony był kawałek czerwonego sznurka. — Agro
Manah. Mówi ci to coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak… — Dał sobie chwilę na zastanowienie. —
To stare imię bożka, którego czczono w Hedensarze. Ród wiedźm Rotrett przybył
tutaj z tamtejszych ziem, więc przyniosły też wiarę. Składały ofiary Agro
Manah, prosząc o łaskę i błogosławieństwo, a w szczególności o siłę i odwet na
wrogach, powodzenie w bitwach i tak dalej. A co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bo to, i jeszcze <i>Netza’ah,</i> dość często pojawia się na marginesach, ale wszystkie
dopiski tyczące się akurat tych dwóch nazw są pisane w jakimś języku, którego
nie mogę zidentyfikować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nikt już nie może go rozpoznać, a tym
bardziej przetłumaczyć. Ten dziennik jest prawdopodobnie jedyną rzeczą, w
której się jeszcze uchował, bo cała reszta — jeśli wierzyć w legendy i
opowieści — została zniszczona, gdy Hedensar przechodził Krwawą Rewolucję,
prawie tysiąc lat temu. Netza’ah to ponoć odpowiednik naszego Vetosa, dobry
duch, opiekun, a Agro Manah to jego przeciwieństwo, zły duch, bożek ciemności i
innych bzdur. Ponoć razem tworzyli nasz świat, Netza’ah stworzył dzień, słońce
i rośliny, a Agro noc, księżyc i zwierzęta. Sami zostali zrodzeni z jednej
Doskonałej Istoty, która podzieliła się na dwoje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia odezwała się po dłuższej chwili ciszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No i co było dalej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Słucham?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem ciekawa, nigdy nie słyszałam tej
opowieści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co było dalej? — Zaśmiał się. — Razem
tworzyli ten świat i niszczyli, gdy tylko widzieli jakieś niedoskonałości. Po
pewnym czasie stało się to zbyt wyczerpujące, więc z własnych ciał złożyli pierwszych
ludzi i wtopili się w tłum, przybierając ludzką postać. Moc Agro Manah okazała
się silniejsza i bardziej wyrazista, przez co po pewnym czasie na świat zaczęli
przychodzić ci, których dziś nazywamy poganami. Srebrnoocy, prawdziwe potwory.
Zły Duch zobaczył w tym szansę na przejęcie kontroli, a przynajmniej tak głosi
jedna z wielu wersji. Inna mówi, że bogowie mieli uczucia, którymi podzielili
się z nami, a udając człowieka, Agro Manah pokochał kobietę, co Netza’ah uznał
za niedopuszczalne i niebezpieczne. Tak czy siak, historia zawsze kończy się
tak samo — Agro Manah zostaje strącony do ciemnej otchłani, otoczony pustką,
żalem i nienawiścią, a Netza’ah oddaje ludziom ziemię i znika, opiekując się
nimi z góry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A co z poganami, których stworzył? Ten Agro
Manah — spytała cicho, niepewnie, zastanawiając się nad tym co działo się
ostatnio w mieście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zanim został schwytany, Agro przekazał część
siebie jednej osobie, ułamek swojej mocy, można by rzec ,,duszy’’. Zrobił to
podstępem, wnikając w kobietę, która wierzyła w dobrego ducha i została przez
niego naznaczona. Ciemność skryła się tak głęboko, że nawet on nie mógł jej
dostrzec. Gdy ta wydała na świat dziecko, stało się ono jednością światła i
ciemności, i jako takie okazało się jedynym bytem zdolnym do uwolnienia Agro z
otchłani. Widzisz, to dziecko miało sprowadzić coś na miarę sądu ostatecznego,
ale minęło sporo czasu, a my nadal tu jesteśmy, więc wniosek jest chyba
oczywisty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Aurelia przyglądała mu się, zachowując pełną
powagę. Nie wydawała się być przekonana, że ta historia to tylko bujda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dante, od wieków Zakon mierzy się z siłami,
których nikt nie jest w stanie zrozumieć. Dlaczego ta opowieść miałaby być
nieprawdą? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiesz ile jest na świecie różnych religii? Różnych
bajek? Według niektórych mogłabyś z żaby zrobić księcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, ale Biały Kaznodzieja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To wybryk natury, który trzeba zutylizować,
póki się nie rozprzestrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kobieta wzięła głębszy oddech i wyprostowała
się. Wzięła torbę i przerzuciła ją przez ramię, cały czas trzymając dziennik w
dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Miałeś zaatakować pierwszą osobę, którą
zobaczysz, i dokładnie to zrobiłeś. Ktoś wiedział, że to będzie ona. Nie
lekceważ tego, bo nie tylko ty jesteś zagrożony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante wrócił do domu, pełen sprzecznych myśli
i niepewności. Westchnął głęboko i skierował kroki w stronę swojego gabinetu, w
którym chciał się zaszyć na większość wieczoru. <i>Niczego się nie dowiedziałem. KTOŚ to zaplanował, KTOŚ wiedział
wszystko z góry. Ech, cały czas jesteśmy w martwym punkcie, a jeden z nas już
nie żyje.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po drodze zaszedł do pokoju Olivii. Widział ją
dziś tylko rano, a takich rzeczy nie potrafił sobie wybaczyć. Zapukał do drzwi,
ale nie było odzewu. <i>Pewnie śpi.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Tak cicho, jak tylko potrafił, wszedł do
środka i zamknął za sobą drzwi. Żona leżała w łóżku, przykryta kołdrą, a obok
jej łóżka paliła się lampka nocna. Zawsze gasiła światło przed snem, ale Dante
pomyślał, że mogła po prostu zasnąć w trakcie czytania. Podszedł do łóżka i
otulił ją, pochylił się i ucałował jej czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co to? Czemu jest taka zimna?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszystkie okna były zamknięte. Mężczyzna
przełknął ślinę, czując jak całe jego ciało drętwieje. Potrząsnął ramieniem
Olivii, ale nie obudziła się. Zauważył, że trwała w bezruchu, nie oddychała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Olivio! — Odkrył ją i wziął w ramiona. Była
blada, a trzymając dłoń na jej plecach poczuł coś lepkiego. Coraz ciężej
oddychał, gdy unosił rękę wyżej. To była krew, która ostygła już jakiś czas
temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odwrócił ją, cały czas trzymając. Miał przed
oczami jedną wielką, krwawą dziurę, która zionęła czernią i czerwienią. Ręce
zaczęły mu się trząść, nie mógł się ruszyć. <i>Nie,
nie ona! Nie ona, nie moja Olivia, tylko nie…jak to… kto…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś w końcu, starcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Powoli odwrócił się w stronę drzwi. Drwiący,
nieludzki głos należał do mężczyzny, którego widział dziś w parku. Blondyn
uśmiechnął się przyjaźnie, wprawiając Dantego tak w szok, jak i we wściekłość.
Dostrzegł, że prawa dłoń nieznajomego była cała we krwi i coś w niej trzymał.
Wypowiedzenie każdego słowa wymagało od niego szaleńczego wysiłku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ty skurwysynu…. Ty jej to zrobiłeś?
Odpowiadaj!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uśmiech zszedł z twarzy blondyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, ja. Słodko krzyczała, gdy wyrywałem jej
to ciepłe serduszko. — Rzucił organ pod nogi Dantego. Uderzył o ziemię z
obrzydliwym pluśnięciem, brudząc dywan krwią, która rozprysnęła się dookoła. —
Musisz być wściekły, rozumiem to. Ja też nie byłem szczęśliwy, gdy bliżej cię
poznałem, Dante…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ty jebańcu… — Dante ostrożnie położył ciało
żony na łóżku. — Zabiję cię! — Ze zwinnością młodzieńca sięgnął pod łóżko i
wyciągnął spod niego pistolet. Nie wahał się ani sekundy, po prostu zaczął
strzelać i robił to tak długo, aż skończyła się amunicja. Widział, jak kule
trafiają blondyna w ramię, brzuch i głowę, w sam środek czoła. Był tak
wściekły, że naciskał spust nawet wtedy, gdy miał już pusty magazynek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Morderca nadal stał. Przez siłę wystrzałów
zrobił krok w tył, ale po chwili wyprostował się i niewzruszony przekręcił kark
w bok. Pusty strzał kości wypełnił pomieszczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To nieładnie z twojej strony… — Mruknął, a
skóra na jego policzku zaczęła pękać i odchodzić płatami. Lecące w górę kawałki
rozpadały się w proch, ujawniając coraz bardziej poparzone ciało. Gdy otworzył
oczy, Dante poczuł zimny dreszcz. <i>Srebrne…
to on. To musi być on. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kule wypadały z jego pokrytego bliznami ciała,
nie pozostawiając śladów. Cała prawa strona jego twarzy była jednym wielkim
oparzeniem, a od brwi biegła zszyta rana. Na drugiej połowie znajdowała się
zdrowa skóra, ale kolejna blizna okrywała policzek i szła w dół, przez
większość szyi i całą klatkę piersiową. Dłonie i przedramiona, które wystawały
z postrzępionych, białych rękawów, wyglądały podobnie. Kaptur okrywał głowę,
rzucając cień na większość twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kim… Nie, CZYM jesteś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem tym, co po sobie zostawiłeś. —
Uśmiechnął się szeroko. — Kiedyś miałem do ciebie żal i naprawdę cię
nienawidziłem. Ale dzięki temu, że mnie zabiłeś, stałem się silniejszy i
dostrzegłem prawdę, którą skrywacie w ciemnościach. On nadchodzi, a to jest
jego ostrzeżenie. Nie wtrącaj się, twój czas jeszcze nadejdzie. — <i>Niemożliwe… czy to ten dzieciak…? Jakim
cudem? Co to za potwór? </i>Ciało Dantego zbuntowało się. Nie mógł się ruszyć i
cały drżał, nie będąc w stanie wydusić z siebie nawet słowa. — Ale muszę ci
podziękować. Gdyby nie ty, moja siostra nigdy nie byłaby w stanie otworzyć
bramy i uwolnić się od słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Siostra? Ta dziewczynka… Cholera. — Zacisnął
dłonie w pięści. — Draniu… Wtedy mi się nie udało, ale teraz…! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rzucił się na mężczyznę z pięściami, ale był
tak szybki, że Dante nawet nie zauważył, gdy ten chwycił go za ramię i rzucił
nim o ścianę jak szmacianą lalką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Już mówiłem, to ostrzeżenie. Przestań się
nami interesować, bo inaczej następny będzie twój syn. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante powoli tracił przytomność. Krew kapała z
jego czoła na podłogę, nie był w stanie się podnieść. Widział, jak morderca
nazywany Białym Kaznodzieją wychodził z sypialni Olivii, jak gdyby nigdy nic,
ale jego cień… Jakby nie należał do niego. Był poszarpany, nieludzki, niczym
jakieś humanoidalne monstrum. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuł się bezsilny. Po jego policzkach spłynęły
łzy, a oczy zaszły czernią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">~~~*~~~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Witam dzieciaczki :) <b>Adna </b> wybacz, ale miało być po szóstym i jest po szóstym :D </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie bardzo mogłam sprawdzić rozdział pod względem poprawności, więc proszę o wyrozumiałość :3 Mam nadzieję, że wyszło to znośnie i fabularnie jest ok. Pisanie ostatniej sceny sprawiło mi naprawdę dużo radości, a że to brzmi bardzo makabrycznie to ja już sobie pójdę, ten tego...</span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-59672223147282360792018-03-26T14:29:00.001-07:002018-03-26T14:29:22.715-07:00:)<div style="text-align: center;">
Witam, witam, wpadam szybko tylko coś ogłosić. Blog nie umarł, ja po prostu nie mam teraz czasu :( Rozdział pojawi się po 6 kwietnia, bo do tego czasu muszę się skupić na innych rzeczach, ale potem ruszam pełną parą i robię sobie przerwę od samorozwoju ;) Wiem, że ostatni rozdział nie był najlepszy, ale też chyba nie miał być. W pewnym momencie chciałam rzucić to i najlepiej zacząć od nowa, ale to bez sensu. Coś już tu osiągnęłam, teraz pora na wyjaśnienia, trochę więcej postaci, których nie było dużo, a jednak każdy chce je zobaczyć. Mogę obiecać, że się pojawią i to już w przyszłym rozdziale, dlatego mam nadzieję, że jeśli nadal ktoś tu zagląda to z chęcią przeczyta i będzie zadowolony. </div>
<div style="text-align: center;">
Tak czy siak, dobranoc, dobry dzień (kto kiedy czyta) i do następnego.</div>
<div style="text-align: center;">
Do zobaczenia dzieciaczki :d</div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-79870787482953615312017-12-09T15:38:00.001-08:002017-12-09T15:38:41.697-08:00Rozdział XI - Wish you were here<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Siedział wpatrzony w ścianę. Matka roniła łzy,
słysząc słowa ojca, ale do Vincenta już nic nie docierało. Czuł wewnętrzną
pustkę, a cały otaczający go świat wydawał się odległy. Oceany dzieliły go od
rzeczywistości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nigdy nie zapomniał tych czasów, gdy był
jeszcze dzieckiem. Ojciec zrugał go za niewystarczające przykładanie się do
nauk o Zakonie i Hedensarczykach. Zamiast słuchać wykładów o wojnach jakie
toczyli, z kim, gdzie kiedy i dlaczego, on rysował statki, udając robienie
notatek. Dostał wtedy po łapach, a po lekcji uciekł do zawsze uśmiechniętej
Rosaline, która pocieszyła go i poczęstowała świeżo upieczonym ciastem z
jagodami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kochał swoją matkę, ale to Rosaline się nim
zajmowała. Ona zaprowadzała go do szkoły, robiła śniadania, wspierała. Po
prostu była, czego nie mógł powiedzieć o Olivii. Ojciec zawsze był zajęty, a
większość wolnego czasu spędzał na bankietach i robieniu interesów, w czym
matka zawsze mu towarzyszyła. Najpierw Vincent był za mały, żeby z nimi iść, a
potem nie chciał tego robić, za co najpierw był karany, a potem zmuszany do
uczestnictwa w tego typu nudnych wydarzeniach. Wolał ponieść konsekwencje,
jakie by one nie były, niż siedzieć na przyjęciach i udawać, że wszystkich zna,
lubi i szanuje. Chował się lub uciekał z domu, żeby tylko uniknąć ojca i jego
niekończących się wymagań, a Rosaline go kryła. Na poczekaniu wymyślała takie
wymówki, w które nawet Dante Lawrence wierzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Powinien się domyślić. Przecież nie było jej
na jego urodzinach, a zawsze przychodziła. Zjawiła się nawet w biednej
dzielnicy, gdy wszyscy wyraźnie jej tego zakazali, z babeczką i wbitą w nią
świeczką. Jak mógł okazać się takim ignorantem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wstał i wyszedł, ignorując nawoływania ojca.
Zataił to przed nim, bo jakieś głupie przyjęcie było ważniejsze. Przyjęcie! Nie
chciał o tym myśleć. Nie mógł. Dłuższe rozpatrywanie jego decyzji
doprowadziłoby zapewne do rękoczynów, a bicie się ze starszym mężczyzną było
raczej nie na miejscu. Gdyby zrobił mu krzywdę, to prawdopodobnie nigdy by
sobie tego nie wybaczył, bez względu na ich relację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Udał się do jednego z pokoi zarezerwowanych
dla służby. Nigdy nie lubił ich tak nazywać, bo wydawało mu się to uwłaczające.
Ojciec może i był surowy, ale nigdy nie traktował ludzi jak niewolników. A
przynajmniej nie tych, którzy opiekowali się jego domem i rodziną. Widząc imię
Rosaline na jednych z wielu drzwi, uśmiechnął się lekko. Wszedł do środka, nie
zważając na nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jej pokój nic się nie zmienił. Na ścianach
nadal znajdowała się ta sama, brzydka tapeta w róże, drewniane meble były już
zużyte, na półkach książki kucharskie i tandetne romansidła. Znalazło się tam
kilka zeszytów, ubrań i roślin, które trzeba by podlać, bo od kilku dni nikt
tego nie robił. Vincent zauważył konewkę na parapecie i postanowił ulżyć
kwiatom w ich mękach. Niektóre podniosły się już po kilku minutach, gdy inne
zachłannie wchłaniały całą wodę i nie wykazywały żadnej poprawy, jakby gardząc
z jego wysiłków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Znam kilku
takich, z którymi byście się dogadały, bezwzględne chwasty.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju, nie
widząc nic ciekawego. Położył się, chłonąc typowy dla Rosaline zapach —
kwiatowy, delikatny, z domieszką starości i wypieków. Rozpoznałby go wszędzie,
a teraz bardzo tego potrzebował. Dawało mu to poczucie, że Rosaline może w
każdej chwili wrócić i zacząć opowiadać o kolejnych niedorzecznościach, których
naopowiadała jej Clementine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jak mogłem
tego nie zauważyć. Przecież by przyszła, bez względu na wszystko. Ale Elena,
Katherina i całe to ,,przyjęcie’’… Czy to mogło aż tak mnie rozproszyć? Jestem
idiotą. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uznał, że starczy już tego użalania się nad
sobą. Co się stało, to się nieodstanie. W tej sytuacji mógł zrobić tylko jedno
— dowiedzieć się więcej o Białym Kaznodziei. Uważał, że to strasznie głupia
ksywka, ale prasa robi swoje i tak się przyjęło. Powinni nazywać go mordercą,
bo tym właśnie był. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent był pewien jednego — tacy jak on zawsze
mają powód, a jeśli takowy istniał, to znajdował się właśnie w tym pokoju.
Rosaline często jeździła w odwiedziny do znajomych bądź rodziny, ale jakoś
nigdy nikt nie widział tych ludzi. Coś w tym mogło być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wstał i zaczął przeszukiwać pokój. Pod łóżkiem
nic nie znalazł, w szafie tak samo. W sumie nic dziwnego, bo takie miejsca są
najbardziej oczywiste. Czuł się jak skończony kretyn szperając w jej rzeczach,
ale ten skurwiel bez powodu nie wybrałby akurat jej. Sprawą Marion zajmowała
się milicja, ale o Rosaline zadba sam. Zaczął przeszukiwać szafkę nocną,
biurko, a na samym końcu półki z książkami. Dopadła go rezygnacja, bo nie
znalazł absolutnie niczego. Na co on właściwie liczył? Teorie spiskowe i
sekrety nie były w stylu Rosaline. Dopiero po chwili zorientował się, że
rośliny, które dopiero co podlewał, nie znajdują się w doniczkach, a w
osłonkach, w które włożone były pojemniki bez otworów odprowadzających nadmiar
wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To
idiotyczne, ale raz kozie śmierć.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Podszedł do parapetu i zaczął wyjmować rośliny
z osłonek, trafiając na… soczyste nic. Dopiero w ostatniej coś znalazł, co
sprawiło, że niezwykle się podekscytował. Poczuł się jak prawdziwy detektyw,
który potrafi wywnioskować coś z niczego. Uznał, że to głupie, ale nadal
cieszył się jak dziecko. Zauważył też, że wiele swoich ostatnich czynów uważał
za głupie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z osłonki wyjął notatnik w miękkiej oprawie,
bardzo umiejętnie zwinięty. Był pewien, że nie włoży go tam z powrotem, więc
ustawił wszystko tak, jak zastał, i wyszedł z łupem. Od razu udał się do
swojego pokoju, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się co mogło tam być. Drzwi
zamknął na klucz, upewniając się przy tym, że na pewno są zamknięte, i usiadł
przy biurku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pierwsze strony nie zawierały nic
podejrzanego, a tym bardziej ciekawego. Jakieś przepisy, listy zakupów, daty i
godziny spotkań z koleżankami. Z każdą kolejną stroną czuł się coraz bardziej zniechęcony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie ma tu
nic ciekawego. Czego ja się spodziewałem…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zamknął notatnik i rzucił go na blat biurka.
Westchnął ciężko, nie wiedząc co ma zrobić. A co właściwie mógł zrobić? Dobre
pytanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zerknął na zeszyt. Wystawała z niego jakaś
kartka, której wcześniej nie zauważył. Sięgnął po nią i rozłożył, po czym
zaczął czytać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co to ma
być…?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">,,Katherina
często wychodzi z Vincentem. Nie wiem, dokąd idą, bo nie jestem w stanie za
nimi nadążyć. Często znikają na cały dzień i wracają wieczorem. Wyglądają na szczęśliwych.
Podejrzewam niewinny romans, ale nic poza tym. (…) Panna Sorgman widuje się też
z niejaką Eleną, o której nie mam wielu informacji. Trzeba mieć ją na oku, bo
nie ma powodów, by jej ufać. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, to pracuje
jako prostytutka, ale to tylko przykrywka. Nie mam na to dowodów, jeszcze, ale
definitywnie coś z nią jest nie tak. Za często widuję ją w różnych podejrzanych
miejscach, w jeszcze bardziej podejrzanym towarzystwie. Przykładem takiego
towarzystwa jest młodzieniec o blond włosach, którego imienia nie znam. Wysoki,
strasznie blady i bardzo czujny. Śliski typ. Widziałam go tylko kilka razy, a
jednak za każdym razem mnie dostrzegł, wiem to. Razem z B. podejrzewamy, że
może to być ów morderca, który ostatnimi czasy terroryzuje miasto. Jego pobudki
nie są nam jeszcze znane, ale plotka głosi, że jego oczy to czyste srebro, że
jest demonem. Oczywiście to wszystko gadanie zacofanego ludu. Wiem też, że
Zakon się nim interesuje. Prędzej czy później go złapią, a tego na razie nie
chcemy. Kimkolwiek się okaże, może być cennym sprzymierzeńcem w nadchodzącej
wojnie. Albo najgorszym wrogiem.’’<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">O co tu chodziło? Jaka wojna? Czy Rosaline ich
wszystkich szpiegowała? Ale po co? Komu przekazywała te informacje? Wiedziała o
zakonie, o mordercy, o wszystkim. Pobieżnie przeczytał większość jej zapisków,
ale wszystko wyglądało podobnie do tego, co widział wcześniej. Jedyną różnicą
była spora ilość informacji o Katherinie — gdzie była, z kim, kiedy, co robiła.
Te wszystkie informacje przeraziły go bardziej niż się spodziewał. W końcu to
była Rosaline, miła i uczynna, idealna gospodyni domowa. Zainteresował go
ostatni akapit. Był napisany dużo mniej starannie niż reszta tekstu, jakby w
pośpiechu, bo litery nie miały tak ładnie zarysowanych brzuszków, a raczej
jakieś ostre półksiężyce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">,,Od kilku
dni czuję, że ktoś mnie obserwuje. Gdy gdzieś wychodzę, kątem oka widzę cienie,
słyszę śmiechy, czasem własne imię. Mam coraz większe problemy z obserwowaniem
Katheriny. Ktoś mnie chyba od niej odgradza, ale nie wiem jak. Gdy tylko jest w
pobliżu, ja nie mogę się skupić. Boli mnie głowa i odnoszę wrażenie, że jestem
w niebezpieczeństwie. Ten niepokój mnie pochłania, nie mogę normalnie
funkcjonować. Nie powiem o tym B., bo tylko by się niepotrzebnie zmartwił.
Vincent i jego rodzina… Oni też nie mogą się dowiedzieć. W razie takiej
potrzeby, użyję medalionu, który dał mi B. Wiem, że on mnie ochroni.’’</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Medalion? To był jego jedyny trop, ale nigdy
nie zauważył, by Rosaline nosiła jakąś biżuterię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wpadł na pomysł, który wydał mu się czystym
szaleństwem. Wiedział, że ciało Rosaline nadal jest w kostnicy, póki co
nietknięte. Ponoć ojciec wstrzymał całe śledztwo na trzy dni, chcąc dać
Vincentowi czas na uspokojenie się i obejrzenie ciała. Swego rodzaju
pożegnanie, bo nie chciał otwartej trumny na pogrzebie. Troska ojca czasami jawiła
mu się dość makabrycznie, ale akurat teraz mogło to mieć jakieś plusy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Znajdę go,
Rosaline. Choćby to miałaby być ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobię. Obiecuję. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przebrał się w mniej formalne ubrania, bo
kostnica nie miała być jego jedynym przystankiem. Musiał ubrać się tak, by w
dzielnicy biedoty nie dostać kosy pod żebra za zbyt ekskluzywny ubiór. Jego
zdaniem znoszona skórzana kurtka i czarne spodnie, które lata świetności miały
dawno za sobą, nadadzą się idealnie. W razie niebezpieczeństwa będzie wiedział,
co zrobić i jak się obronić. Lata, które tam spędził, nie poszły na marne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dotarł do kostnicy w rekordowym czasie, gnany
ciekawością i żalem. Mężczyzna w recepcji doskonale wiedział, kim był Vincent.
Wpuścił go bez żadnych pytań, a jedynie poinstruował odnośnie kierunku, w
którym miał się udać. Vincent podziękował cicho, unikając kontaktu wzrokowego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Takie miejsca nigdy nie robiły na nim dobrego
wrażenia. Czy mogły robić inne? Sterylnie białe kafelki, zapach chemikaliów
używanych do czyszczenia, krwi, śmierci i brudu. Niektóre ciała leżały
przykryte prześcieradłami, które kiedyś może i były białe, ale materiał te
czasy miał dawno za sobą. Całe były zżółknięte i pokryte brązowo-rdzawymi
plamami oczywistego pochodzenia. Vincent skrzywił się na samą myśl. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Udało mu się dotrzeć do końca sali bez
zwracania śniadania. Od razu przeszedł do kolejnej, która wyglądała o niebo
lepiej. Była mała i schludna, praktycznie pusta. Na jednej ze ścian znajdowało
się dziewięć metalowych drzwiczek, każda z odpowiednim oznaczeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie wiedział kiedy, ale do pomieszczenia
wszedł mężczyzna w kitlu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pan Vincent Lawrence, jak mniemam? —
Mężczyzna odezwał się cichym, spokojnym głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak. A pan to…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem koronerem. Pański ojciec posłał po
mnie, abym zajął się tą sprawą. Jakob Odell, do usług. — Wyciągnął dłoń w jego
stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent na oko dał mu jakieś czterdzieści lat.
Widział pierwsze siwe włosy i zastanawiał się, jak to możliwe, że pojawiają się
dopiero teraz. Czyżby praca przy trupach naprawdę konserwowała? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chyba rozmyślał nad jego wiekiem zbyt długo,
bo zauważył zniecierpliwienie na twarzy koronera. Szybko uścisnął jego dłoń,
odchrząkując pośpiesznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chciałbym ją zobaczyć. Czy już coś z nią…
Czy w jakiś sposób… — Sam nie wiedział, jak ma to powiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak pan zapewne wie, doszło do dekapitacji.
Przepraszam, że mówię to tak bezpośrednio, ale zbadaliśmy rany i przyłączyliśmy
głowę do reszty ciała. Jak na razie to wszystko. Resztą zajmiemy się, gdy już…
Po pana wyjściu. Do tego czasu mamy się wstrzymać z wszelkimi działaniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rzeczywiście, był dość bezpośredni. Vincent
sam nie wiedział, co ma na to powiedzieć, więc tylko skinął głową. Koroner
najwidoczniej to zrozumiał, bo bez słowa otworzył pierwsze drzwiczki po lewej i
wysunął z nich ciało przykryte białą tkaniną. Odsłonił materiał i wyszedł,
prosząc jedynie o poinformowanie o wyjściu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Na widok szarej skóry Rosaline zrobiło mu się
chłodniej. Dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa, a on nie wiedział, co ma
teraz zrobić. Bał się jej dotknąć, a nawet patrzeć na nią. Zawsze była taka
żywa i radosna, a teraz… To już nie była Rosaline, a po prostu zimny kawał
mięsa na metalowej blasze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent przełknął ślinę i wziął głębszy wdech.
Przyszedł tutaj po wisiorek i na tym starał się skupić. Z wielkimi oporami
zbliżył się do ciała i zsunął materiał niżej. Musiał na chwilę odwrócić wzrok,
widząc niestaranne, grube szwy na szyi kobiety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chyba nie
dam rady. Nie mogę na nią patrzeć…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Skrzywił się i zaczął szukać naszyjnika, ale
nic nie znalazł. Ciało było oczywiście nagie, nie zostało na nim absolutnie
nic, tylko karteczka przywieszona do dużego palca u stopy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zakrył ją i wydał z siebie jęk niezadowolenia
i swego rodzaju obrzydzenia. Był zdegustowany faktem, że naprawdę przyszedł
tutaj przeszukać zwłoki i jeszcze liczył na to, że rzeczywiście coś znajdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Myślałem, że zajmie to panu więcej czasu.
Słyszałem, że był pan do niej bardzo przywiązany… — powiedział koroner, którego
wejścia Vincent nawet nie zauważył. Napędził mu nieco strachu, nie mógł temu
zaprzeczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Właśnie dlatego chcę już stąd wyjść. Proszę
mi wybaczyć, ale po prostu nie mogę zostać...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście, rozumiem. Niech się pan nie
martwi, dojdziemy do prawdy. Zapewniam. — Uśmiechnął się, poprawiając okulary
na nosie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jasne… — mruknął niepewnie. Coś w tym
człowieku go niepokoiło, ale nie wiedział co. Może sam fakt, że wykonywał taki
zawód? Może lepiej się w to nie zagłębiać. — Nadal macie jej rzeczy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście. Mogę je panu pokazać, jeśli pan
sobie tego życzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Życzy sobie. Chciałbym je przejrzeć w
samotności, jeśli to nie problem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Żaden. Proszę tu zaczekać, przyniosę je.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odell zniknął za drzwiami, by powrócić z
prostym kartonowym pudełkiem w rękach. Vincent sam nie potrafił odpowiedzieć
sobie na pytanie dlaczego, ale myślał, że to będzie wyglądać inaczej. A tu
proszę, czyjaś osobowość zamknięta w białym opakowaniu z przykrywką i karteczką
z imieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jakob wyszedł, ale Vincent wiedział, że czeka
za drzwiami. Musiał się sprężyć, bo nigdy nie wypuścił by go z tym
naszyjnikiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ja pierdolę,
co ja robię. Za coś takiego można iść siedzieć.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Otworzył pudło. Pierwszym co zobaczył była jej
suknia. Odetchnął głęboko i wyjął ją, odkładając na bok. Było tam sporo spinek
do włosów, gorset, buty. Ale ani śladu naszyjnika. Byłoby łatwiej, gdyby
chociaż wiedział jak wyglądał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jasna
cholera... Nie ma go. Czego ja się właściwie spodziewałem? To szaleństwo.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chwycił suknię, którą przed chwilą wyjął z
pudełka i spojrzał na nią. Rzadko ją nosiła, choć wyjątkowo dobrze w niej
wyglądała. Vincent odniósł wrażenie, że właśnie ją zawiódł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ścisnął materiał i wtedy poczuł coś twardego
między jego fałdami. Zerwał się do znalezienia, jak miał nadzieję, naszyjnika.
Zajęło mu to więcej czasu niż myślał. Jak kobiety mogą nosić tyle warstw na
sobie? Chyba jednak garnitury nie są takie złe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bingo.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spodziewał się czegoś więcej niż tego, co
właśnie trzymał w dłoni. Bursztynowa łezka na srebrnym łańcuszku. Czy to
naprawdę o to chodziło? Najwidoczniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Schował naszyjnik do kieszeni i włożył
wszystko do pudełka. Miał już dosyć tego miejsca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, skończyłem. Może pan zabrać jej
rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Koroner wszedł do środka z dziwnym uśmiechem
na twarzy. Podszedł do ciała Rosaline i poprawił przykrywający ją materiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Śmierć jest okrutna, ale piękna, nie uważa
pan, panie Lawrence? — Odpowiedziała mu cisza ze strony Vincenta. Mężczyzna
wsunął metalowy stół we wnękę w ścianie i zamknął drzwi, prawdopodobnie mocniej
niż to było konieczne. — Proszę na siebie uważać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Eee… Dzięki? Nawzajem, panie Odell. Do
widzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Do zobaczenia, panie Lawrence.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pośpiesznie ruszył w stronę wyjścia. Znów
musiał przejść przez salę pełną przykrytych ciał, co przyprawiło go o mdłości.
Wyszedł z pomieszczenia, nawet nie żegnając się z mężczyzną, który go wpuścił.
Oddychając świeżym powietrzem poczuł się sto razy lepiej, ale i tak pochylił
się do przodu, czując bliskie wymioty. Na szczęście skończyło się to na kaszlu
i nieprzyjemnym posmaku w ustach, ale kilka sekund dłużej przesądziłoby o losie
jego żołądka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent poczuł się jak hiena cmentarna, ale
jakie miał inne wyjście? A ten cały Odell? Jakiś dziwny typ. Vincent miał co do
niego złe przeczucia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wyprostował się, łapiąc każdy oddech tak,
jakby miał być jego ostatnim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odetchnął ciężko, czując krople potu na
plecach i we włosach. Już dawno zdjął kurtkę, lecz upał okazał się bezlitosny.
Dotknął swojej twarzy, czując ulatujące ciepło, i nie pomylił się — jego
policzki płonęły żywym ogniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Obym nie
miał wypieków…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszedł do kawiarni, do której kierował się od
początku, od razu zajmując ostatnie miejsce w cieniu. Nazwa <i>Cynamon</i> raczej nie nawiązywała do
prawdziwej natury tego miejsca, ale wszyscy miejscowi o tym wiedzieli. Za dnia
można tu było wypić naprawdę dobrą kawę, a po pewnej godzinie… co dusza
zapragnie. Vincent od dawna cenił sobie ten przybytek Młoda kelnerka szybko się
nim zainteresowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co podać? — spytała bez większego entuzjazmu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czarną proszę. I szklankę wody. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Coś jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak. Przekaż proszę swojemu szefowi, że mam
coś dla niego. Powiedz, że to od Vincenta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziewczyna uniosła brew, ale nie zadawała
pytań. Musiała to słyszeć dość często. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jasne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odeszła, zostawiając go samego. Nie musiał
długo czekać, bo jego zamówienie przyniósł sam właściciel. Barczysty mężczyzna
usiadł naprzeciw niego, stawiając kawę i wodę na środku okrągłego stolika.
Podwinął rękawy szarej koszulki i przejechał dłonią po długiej brodzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co sprowadza panicza do takiej speluny, hm?
— spytał niskim głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W sumie racja. Przydałby się remont. —
Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał śmiech ich obu. — Jak się trzymasz,
Skip?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ja? Jak zwykle. To Ty powracasz cały
wypindrzony i pachnący. Jak to się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Powiedzmy, że wpuścili mnie z powrotem do
stada. Być może nie jest kolorowo, ale ma to swoje dobre strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak znam ciebie to pewnie chodzi ci o
dziewczyny. Chociaż ja bym nie pogardził kasą. — Skip roześmiał się, krzyżując
ręce na piersi. Odchylił się nieco do tyłu, opierając się o drewniane krzesło.
— Ale nie wróciłeś tu, żeby mi opowiadać o swoim perfekcyjnym życiu bogacza, co
nie, młody? Ponoć coś dla mnie masz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A i owszem, stary. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie łap mnie za słówka. Wiesz, że mnie to
drażni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, dobra. — Westchnął i wyciągnął z
kieszeni wisiorek. Wątpliwe trofeum dzisiejszego dnia. — Pewnie słyszałeś o
Rosaline… Nie będę się rozwodził na ten temat, po prostu powiedz mi czy wiesz
coś o tym. — Położył naszyjnik na stole i podsunął go Skipowi. Mężczyzna wziął
go do ręki i zaczął mu się przyglądać. W jego wielkich łapskach ta błyskotka
wyglądała na naprawdę malutką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naszyjnik. Całkiem ładny, dobrze wykonany,
sporo warty. Chcesz go sprzedać? Mogę polecić kilku gości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie o to chodzi. Należał do Rosaline,
dostała go od kogoś. Wierzyła, że ją chroni. — To, co właśnie powiedział,
brzmiało beznadziejnie. Wiedział o tym, ale to był jego jedyny trop. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Przecież ty nie wierzysz w przesądy, prawda Vincent?
Po pijaku wygłosiłeś mi tu niezły wykład na ten temat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent wywrócił oczami zniechęcony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chuj z moją wiarą. Pomożesz mi z tym czy
nie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie — powiedział stanowczo i odłożył
błyskotkę. — Ale znam kogoś, kto może. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zapadła niezręczna cisza, a Vincent zaczął się
niecierpliwić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Więc? Kto to jest? — spytał poirytowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No chyba nie myślałeś, że dostaniesz taką
informację za darmo? Tylko mi tu nie pierdol o ,,względzie na stare czasy’’ czy
o jakimś innym gównie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ja pierdolę,
no wiedziałem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, nie ma nic za darmo. Rozumiem. To ile
mam ci zapłacić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Skip pochylił się do przodu i zrobił
najbardziej poważną minę, jaką Vincent kiedykolwiek u niego widział. Czyżby
potrzebował więcej gotówki, niż mógł podejrzewać? A może chciał czegoś innego?
Ale czego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Widzisz młody… Dawno cię tu nie było, więc
pewnie wypadłeś trochę z obiegu. — Skip uśmiechnął się dziwnie, wprawiając
Vincenta w coraz większe skołowanie. Chciał z nim odprawić czarną mszę i spalić
kota na stosie, czy jak? — Myślę, że kilka drinków ze starym przyjacielem nie
jest dla ciebie zbyt uwłaczające, co, paniczyku? — Skip zaśmiał się,
prawdopodobnie z wyrazu twarzy Vincenta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ty to wiesz jak owijać w bawełnę, kurwa. —
Również zaczął się śmiać i napił się kawy. — Kiedy tylko chcesz, ale może nie
dzisiaj, co? Pewnie wiesz już o wszystkim…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czy wiem? — Skip nie potrafił ukryć
zdziwienia. — Człowieku, wie cała jebana okolica, takich rzeczy nie da się
trzymać w tajemnicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Polemizowałbym.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Skip wyjął z kieszeni ołówek i zapisał coś na
serwetce. Podał ją Vincentowi i odchrząknął. Vincent wziął papier do ręki i
uniósł brew do góry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś pewien? Byłem tam nie raz, ale nie ma
tam nic prócz dziwnych typów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlatego tam powinieneś szukać. Powiedz, że
ja cię przysłałem, inaczej pewnie nawet cię nie wpuści. Najciemniej jest pod
latarnią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ciekawe… — Schował serwetkę do kieszeni. —
Dzięki, Skip. Jeszcze się odezwę w sprawie tego drinka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niezbyt delikatna woń szczyn i gówna omal nie
doprowadziła Vincenta do wymiotów. Już drugi raz dzisiaj stał na granicy
zwrócenia śniadania, a to musiało coś oznaczać. Choć niekoniecznie coś dobrego.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Stał właśnie w jednej z wąskich uliczek
najbiedniejszej dzielnicy miasta, otoczony bezdomnymi, alkoholikami i innymi
wyrzutkami tego perfekcyjnego społeczeństwa. Jeden z leżących pod brunatną
ścianą mężczyzn już dawno się poddał, przez co leżał teraz w kałuży własnych
fekaliów. Choć widok był odrażający, Vincentowi zrobiło się szkoda tego
człowieka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Podszedł do jednego z bardziej przytomnych
dżentelmenów w celu zebrania informacji. Mężczyzna mamrotał coś pod nosem, a
Vincentowi nie umknęło kilka butelek walających się nieopodal. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Szukam człowieka imieniem Mylo. — Zagadał do
mężczyzny, lecz ten zareagował jedynie niewyraźnymi pomrukami. Gdyby dobrze się
wsłuchać, można by dosłyszeć się tam przekleństw, choć bardzo nieudolnie
wypowiedzianych. — Przysłał mnie Skip…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mężczyzna znieruchomiał i spuścił wzrok.
Uniósł brudna rękę opatrzoną w dziurawą rękawiczkę i palcem wskazał Vincentowi
kierunek. Nie powiedział przy tym ani słowa, ani nawet nie spojrzał na
chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Eee, no dobra. Dzięki brachu.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent ruszył we wskazanym kierunku, mijając
sterty śmieci i ludzi w nich żyjących. Chyba został usłyszany przez większość z
nich, bo każdy kolejny wskazywał mu drogę tak samo jak pierwszy mężczyzna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To miejsce okazało się większym labiryntem niż
przypuszczał. Został poprowadzony przez kilka budynków, a jego przewodnikami
były kobiety, mężczyźni, nawet dzieci. Co jakiś czas upewniał się, że naszyjnik
nadal jest w jego kieszeni, a nie w drobnej rączce jakiegoś małego
kieszonkowca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ostatecznie dotarł do dość ciemnego kąta,
który okazał się ślepym zaułkiem. Mogli się wszyscy zgadać i wyprowadzić go na
manowce? A może zaraz zjawi się grupka karków i po prostu go pobiją i okradną?
Nie takie epizody miał za sobą. Mógł za to podziękować ojcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czyjś histeryczny śmiech rozbrzmiał wokół
Vincenta, przez co prawie dostał zawału. Nie wiedział skąd się wziął, ale łysy
mężczyzna po prostu minął go i zniknął za, jak się okazało, dość dobrze
ukrytymi drzwiami. Kimkolwiek był, poruszał się dziwnie, szybko, bardzo
nerwowo. Vincent nie widział innego wyjścia, więc podążył za nim, jednak
postanowił zachować przy tym szczególną ostrożność. Coś z tym miejscem było nie
tak, z Mylo też, bo kto normalny trzyma się takiej okolicy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Stanął w drzwiach i spojrzał na mężczyznę.
Stał tyłem do niego, pod ścianą, drgając i szybko oddychając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Aaaee… Przepraszam, szukam Mylo. Dobry
adres?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobry adres. Dobry adres. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wysoki głos mężczyzny zaskoczył Vincenta, a
jeszcze bardziej to, że zaczął przykładać i odrywać głowę od ściany. Po chwili
zaczął robić to szybciej i mocniej, przez co ten gest przekształcił się w
uderzanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Hej, przestań! Zrobisz sobie krzywdę. Czy ty
mnie w ogóle słyszysz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nieznajomy wariat nagle przestał się ruszać.
Zaczął powoli odwracać się w stronę Vincenta, przyprawiając go o gęsią skórkę.
Gdy mógł już dostrzec jego twarz, przeraził się nie na żarty. Mężczyzna musiał ucierpieć
w jakimś wypadku, albo ktoś zgotował mu naprawdę okropną przyszłość. Całą jego
twarz pokryta była bliznami, poparzeniami. Wyglądała, jakby gniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oni nadchodzą, wiesz? Zniszczą nas.
Wymordują! Oni idą po nas… To kara. Tak! Kara! Ja wiem, ja wiem… Ja to wiem. I
ty też powinieneś! Wszyscy powinni! — Vincent zrobił krok w tył. Widział szał w
oczach tego człowieka i czuł czysty strach, choć sam nie wiedział dlaczego. O
co mogło mu chodzić? Pewnie to zwykły wariat i właśnie wszedł w swoją fazę
odjazdu od rzeczywistości. — Ucieka pan ode mnie, panie Lawrence? A może się
pan boi? BOISZ SIĘ, SKURWIELU?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co do chuja…?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent czuł, jak adrenalina zaczyna uderzać
mu do głowy. Był gotów do obrony w każdej chwili, a jeśli zaszłaby taka potrzeba
— do ataku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Michael, przestań! Natychmiast! — Vincent
nie wiedział skąd się wzięła, ale głos tej kobiety uspokoił i jego, i Michaela.
— Wynocha stąd, kochanie. No, już. Raz, raz! — Klasnęła dwa razy, a mężczyzna
wycofał się, choć nie był z tego faktu zadowolony. — Wybacz, że zostałeś tak
przywitany. Michael jest trochę… — Czarnoskóra kobieta zakręciła palcem koło
skroni. —Sam widziałeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uśmiechnęła się i zbliżyła z gracją, choć jej
poniszczona staroświecka suknia i długie włosy ułożone w dredy raczej nie
wyglądały zbyt wykwintnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wybacz, że, um… Przeszkadzam. Szukam Mylo.
Widziałaś go może?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czy go widziałam? — Roześmiała się, siadając
na jednym z wielu poniszczonych krzeseł. — Czego chcesz… od niego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Przysyła mnie Skip. Ponoć dowiem się tu
czegoś o tym. — Wyjął z kieszeni naszyjnik i pokazał go kobiecie. Ta przestała
się uśmiechać, a zaczęła przyglądać się błyskotce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Skip, powiadasz? Bardzo ładny… naszyjnik.
Wyjątkowy, powiedziałabym. Skąd go masz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Należał do przyjaciółki. Chciałbym się
czegoś o nim dowiedzieć, bo wspominała go w swoich zapiskach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mhm. Interesujące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To jak, zaprowadzisz mnie do Mylo? Czy
chcesz czegoś w zamian?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie chcę niczego, poza twoim zaufaniem. Nie
martw się, Mylo już tu jest. — Kobieta uśmiechnęła się, zakładając nogę na
nogę. W jej sukni znajdowało się rozcięcie, przez co całe udo oraz łydka
ujrzały światło dzienne. — To ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent nie wiedział co powiedzieć. Być może
nie tego się spodziewał? Ale skoro TO jest Mylo...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To chyba jakieś nieporozumienie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego? Czyżbym ci nie odpowiadała? Coś ze
mną nie tak, panie Lawrence?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Skąd znasz moje imię? — <i>No właśnie, skąd oni wszyscy znają twoje imię, Vincent?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W moich kręgach jest pan dość znany. Zapewne
niejaka Elena jest panu dobrze znana, czyż nie? Dużo wiem od niej, choć ona
raczej by się do tego nie przyznała… — Kobieta zaczęła chichotać, choć ten
śmiech nie należał do najprzyjemniejszych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, mam już tego dosyć. Kim ty właściwie
jesteś? I skąd te dziwaczne pytania? I co ona ma do tego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Twarz Mylo przybrała poważny wyraz, a ona sama
wstała i wykonała dość teatralny gest pokłonu.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Drogi panie Lawrence… Myślałam, że pan wie.
Jestem jej siostrą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">~~*~~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Oto jest :) Kolejny rozdział oficjalnie ujrzał światło dzienne. Biorąc pod wzgląd tak długą przerwę i moje osobiste obawy o ten epizod... Drogie Komentarze - na pewno mnie nie zawiedziecie ;)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie będę dedykować, ale chciałabym podziękować <b>Adnie</b>. Twoje wsparcie dużo dla mnie znaczy :) A, i droga <b>Nesso</b>, mam szczerą nadzieję, że ten rozdział cię nie zawiedzie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10pt; text-indent: 1cm;">Widzę się z wami na waszych blogach! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 7.1pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10pt; text-indent: 1cm;">Do zobaczenia, dzieciaczki! </span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-9154473091888788182017-10-30T15:47:00.003-07:002017-10-30T15:47:50.501-07:00Przeprosiny i wyjaśnienia - ale nie koniec.<div style="text-align: center;">
Witam serdecznie w tę poniedziałkową noc pełną strachów. Z racji mojej długiej nieobecności poczuwam się do małej spowiedzi, a mianowicie...</div>
<div style="text-align: center;">
Tak, długo mnie nie było. Wiem, moja wina, przepraszam! Ale nie porzuciłam bloga, nie wycofałam się, mam zamiar dalej pisać i publikować, ale brakuje mi czasu. W mojej aktualnej pracy trochę przeciągają strunę, jeśli chodzi o godziny, o czym doskonale wie <b>Adna</b>, bo jej płaczę w rękaw :D Sory koleżanko, ale ktoś musi być odbiorcą moich gorzkich żali :<</div>
<div style="text-align: center;">
No, ale z racji tego ich chorego podejścia do godzin pracy nie mam za bardzo czasu po prostu usiąść i skupić się na pisaniu. Moje dni wolne wyglądają mniej więcej tak, że mam jeden, w którym wstaję, ogarniam się żeby wyglądać jak człowiek, robię zakupy na kolejne dni, coś załatwiam i jeb, jest 22! Straszne, naprawdę, nie mieć czasu na życie. Ale przeglądając swój grafik na przyszły tydzień widzę nadzieję :)</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym, żeby moi czytelnicy nie uznali mnie za internetowego trupa i jeszcze tu będą zaglądać, no ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. <b>Nessa</b>, mam wrażenie, że cię zawiodłam. Ale do twojego bloga mam zamiar wrócić. Wiesz, Święto Zmarłych i takie bajery, czas się znajdzie ;)</div>
<div style="text-align: center;">
No dobra, nie ma co pierdolić o niczym, więc trzymajmy się ramy to się nie posramy i DO IT! </div>
<div style="text-align: center;">
A jak mi czas i chęci pozwolą to szykuję coś ekstra, powiedzmy no... drugie opowiadanie, drugi blog, ale nie będę się z tym spieszyć, bo mam zamiar zrobić z tego taką wypucowaną perełkę ;)</div>
<div style="text-align: center;">
Do zobaczenia dzieciaczki :D No i naprawdę mi głupio, że tak długo nie dawałam znaku życia, też mi się to nie podoba :/</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-80910214123659726012017-07-16T13:57:00.003-07:002017-07-16T13:57:40.350-07:00Rozdział X - Bolączki duszy<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ciemność była wszędzie. Otaczała ją,
pochłaniała, ciągnęła się w nieskończoność — niezmącona i spokojna. Jednak było
w niej coś niepokojącego. Coś, czego nie dało się dostrzec, a jedynie wyczuć.
Coś niebezpiecznego. Nie chciała wiedzieć, co to mogło być. Nie chciała nawet o
tym myśleć. Teraz było jej dobrze. Tak bardzo dobrze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie czuła swojego ciała, a jedynie otępienie.
Chciała spojrzeć na swoje dłonie, ale ich nie widziała. Czuła, jak nimi rusza,
ale ich po prostu nie było. Dlaczego? Takie dziwne uczucie, zupełnie jak chwilę
przed snem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Hah… Zabawne…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rozejrzała się, ale niczego nie dostrzegła.
Czuła jakiś dziwny podmuch powietrza z dołu, który oplatał całą jej sylwetkę,
zaczynając od stóp, a kończąc na włosach. To było przyjemne, nawet bardzo. Po
chwili już się nie bała, a czuła czyste odprężenie. Zaczęła się zapadać w tej
otchłani. Teraz już wiedziała, że tego właśnie pragnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">OBUDŹ SIĘ! </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziecięcy krzyk otrzeźwił ją niczym kubeł
zimnej wody. Starała się dostrzec źródło tego wrzasku, ale nic się nie
zmieniło. Nie wiedziała, jak to zrobiła, ale odwróciła się. Spodziewała się
kolejnej dawki nieprzeniknionego mroku, ale zobaczyła coś innego. W oddali
siedziała mała dziewczynka w białej sukience. Pochylała się i łkała, a jej
czarne włosy kompletnie zakrywały drobną buzię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zorientowała się, że tu jednak była jakaś
podłoga. Dziewczynka odbijała się od niej, jak od lustra. Tylko to świadczyło o
tym, że jest tu jakakolwiek powierzchnia. To wszystko strasznie ją
dezorientowało, ale nie czuła już złości. Była po prostu skołowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaczęła zbliżać się do dziecka, zupełnie
zapominając o jakimkolwiek instynkcie samozachowawczym. Im bliżej podchodziła,
tym mniej dziewczynka płakała. Jej szloch odbijał się echem od… Sama nie
wiedziała czego. Wszystko w tym miejscu było surrealistyczne i pozbawione
sensu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak po prostu chcesz się poddać? —
Dziewczyna przemówiła, a dźwięk jej głosu wbijał się w jej mózg jak nóż. Miała
wrażenie, że może go pokroić na kawałki i zjeść. — Zrobiłaś dla niego tyle
potworności, a on? Co zrobił? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— O kim mówisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Już zapomniałaś? — Dziewczynka wstała,
stojąc do niej tyłem. — Zapomniałaś, jak płonął? Jak krzyczał? Jak płakał? Jak
kazał ci uciekać, ratować siebie, zostawić go?! Ale ty jesteś głupia,
Katherino. Krążysz po świecie jak dziecko we mgle. Próbujesz go ocalić, ale on
nie żyje. Jego spalone ciało nadal krąży po tej marnej ziemi, ale dusza
przepadła. Gonisz za duchami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina nie wiedziała, co ma powiedzieć ani
zrobić. Te słowa uderzyły w nią jak młot, pozostawiając cały jej byt
roztrzaskany i zniszczony. Ta dziewczynka miała rację. Jej brat umarł, a
pozostała ta powłoka, marna imitacja. Jego już nie było. Po czymś takim nie
mógł już być taki, jakim go zapamiętała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spuściła głowę, czując łzy napływające do
oczu. Zorientowała się, że widzi swoje ciało — nogi, ręce, brzuch. To
doświadczenie było otrzeźwiające, bo była gotowa zapaść się w tej pustce i
nigdy się nie obudzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kim jesteś? — spytała cicho, niepewnie.
Zmarszczyła brwi, postanawiając podejść jeszcze bliżej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naprawdę nie wiesz? — Dziewczynka zaśmiała
się najbardziej radosnym, dziecięcym śmiechem jaki w życiu słyszała. Przerażał
ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mała odwróciła się nagle i niespodziewanie,
jak jakaś lalka, a nie jak człowiek. Jej twarz była biała, podobnie jak oczy.
To była ona — mała Katherina. Jej twarz nagle zbladła, a białka przybrały
czarną barwę. Oczy zaczęły łzawić smolistymi łzami, a jej usta otworzyły się
nienaturalnie szeroko. Dziewczynka ruszyła na nią i popchnęła, a Katherina
zaczęła spadać. Leciała i leciała, przeczuwając bolesny koniec swojego nic nie
znaczącego życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie miała powodów, by się hamować, więc
krzyczała. Zamknęła oczy, nie chcąc widzieć własnego upadku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Leżała na czymś miękkim. Słońce grzało ją
przyjemnie, skutecznie zniechęcając do jakiejkolwiek aktywności. Nawet
najmniejszy ruch mógł zniszczyć idealny spokój tej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przypomniała sobie o tym, co stało się przed
chwilą. Czy na pewno przed chwilą? Katherina zupełnie straciła poczucie czasu.
Ta dziewczynka… Czy to naprawdę była ona? A jeśli nadal była w pobliżu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zerwała się na równe nogi jak poparzona, od
razu zostając oślepioną przez słońce. Musiała zakryć oczy dłonią, czując wręcz
ból. Dopiero po chwili była w stanie się rozejrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Stała na łące, która ciągnęła się w
nieskończoność. Była piękna, pełna fioletowych i różowych kwiatów, których
słodki zapach był zbawieniem dla zmysłu węchu. Na horyzoncie majaczyło jedno,
samotne drzewo, z tej odległości wyglądające na mikroskopowe. Katherina
spojrzała w dół, chcąc się upewnić, że ma ciało. Ucieszyła się, widząc swoje
kończyny, ale kto ją ubrał? Miała na sobie czarną sukienkę do kolan, z długim
rękawem i bufiastymi ramionami. Spódnica była szeroka, jak bombka. Tych rajstop
nigdy by sama nie wybrała — czarno-białe paski jej się nie widziały. A może
biało-czarne?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaczęła iść w stronę drzewa, z braku innych
opcji. Trawa i inne rośliny sięgały jej prawie do pasa, zapewniając poczucie
bezpieczeństwa, ale też lekkiego niepokoju. W gąszczu mogło czaić się wszystko,
ale z jakiegoś powodu jej to nie przerażało. Uważała, że postępuje skrajnie
nieracjonalnie, ale co innego mogła zrobić w tym dziwnym miejscu? Tu nic nie
miało sensu. Może oszalała? Taka opcja nawet by jej nie zdziwiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Gdy znalazła się pod drzewem zorientowała się,
że przez cały ten czas nie słyszała ani jednego zwierzęcia. Nie było tu śpiewu
ptaków, bzyczenia owadów, szumu wiatru ani nawet odgłosów jej własnych kroków.
Jedyne, co była w stanie zarejestrować, to swój spokojny oddech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Drzewo jak drzewo. Nie było w nim nic
wyjątkowego. No, może poza rozmiarem, bo było naprawdę ogromne. Gdy widziała je
z oddali, wydawało się dużo mniejsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zmarszczyła brwi i zacisnęła dłonie w pięści.
Tu musiało coś być! Ta wielka kupa drzazg by tu nie stała, gdyby nie miała
jakiegoś celu. Rozejrzała się raz jeszcze, doskonale zdając sobie sprawę z
tego, że niczego nowego nie znajdzie. Zaczęła okrążać drzewo, licząc na cud. W
pewnym sensie dostała to, czego chciała, ale zdobycie ów cudu graniczyło z kolejnym.
Kilka metrów nad jej głową znajdowała się dziupla, z której wyciekała dziwna,
jaskrawa, błękitna ciecz. Z początku odczuła lekkie obrzydzenie względem tej
mazi, ale raz kozie śmierć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaczęła się wspinać, dziękując losowi za tak
nierówną powierzchnię drzewa. Gdyby nie to, nie dotarłaby nawet do pierwszej
gałęzi, a tak udało jej się to w całkiem przyzwoitym czasie, choć ze sporym
wysiłkiem. Nie było tu wielu krawędzi, których mogła się pewnie chwycić, a gdy
dotarła do konarów, jeden złamał się pod jej stopą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Cholera, było blisko. Zbyt blisko. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odetchnęła i kontynuowała wspinaczkę,
oddychając coraz ciężej. Miała wrażenie, że im bliżej celu była, tym gęstszym
powietrzem oddychała. A jeśli na górze nie będzie go wcale? Może wylewała z
siebie siódme poty tylko po to, żeby się tam udusić? Taka śmierć wydawała jej
się jedną z gorszych, jakie mogły ją spotkać. Gdyby mogła wybrać, jak skończy
się jej życie, to chyba wybrałaby śmierć nagłą, niespodziewaną. Nawet, jeśli
miałoby to oznaczać dekapitację czy inny makabryczny sposób. Nie chciała
wiedzieć, że umiera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Będąc wystarczająco blisko dziupli postanowiła
sięgnąć dłonią mazi. Poczuła dreszcz spowodowany obrzydzeniem na samą myśl, ale
gdy już udało jej się tego dotknąć to wszelkie uprzedzenia odeszły w niepamięć.
Sprawiało to wrażenie bursztynu, choć nigdy takiego nie widziała. Z bliska
wyglądało to naprawdę niesamowicie — jakby w środku ktoś zamknął miliony
gwiazd. Chętnie zabrałaby trochę ze sobą, ale musiała obejść się smakiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie było już odwrotu — musiała wgramolić się
do środka, choć nie była pewna, czy to w ogóle się uda. Weszła jeszcze wyżej
podciągnęła się na krawędzi dziupli, stając na jej brzegu, cały czas starając
się utrzymać równowagę i nie poślizgnąć. Spodziewała się, że środek pełen
będzie błękitnego bursztynu, ale zionęła z niej ciemność. Spojrzała w dół, ale
tam nic nie było. Przypominało jej to studnię, ale nie miała czego tam wrzucić,
żeby sprawdzić głębokość. Zdała sobie sprawę, że dna może nie być wcale.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Usłyszała coś jakby pękanie. Szybko spojrzała
pod nogi, a potem na boki i w górę, ale drzewo było nienaruszone. Co to mogło
być? A jeśli rzeczywiście to drzewo się waliło, jak miała uciec? Przecież była
za wysoko! Ale zaraz, zaraz! Odgłosy dochodziły dokładnie z naprzeciwka. Utkwiła
wzrok w mroku, chwytając mocniej krawędzie dziupli. Dreszcz przeszył jej ciało,
przez co omal nie straciła równowagi, ale kolejny zgrzyt sprawił, że
zesztywniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeśli to znowu ta mała franca, to
chyba skoczę. Naprawdę byłam taka jak ona? Niemożliwe?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odłamki drewna, niebieskiego bursztynu i
piasku buchnęły jej w twarz z impetem. Tylko dzięki mocnemu chwytowi nie
poleciała do tyłu jak kłoda, choć już po chwili tego żałowała. W jej stronę
wysunęły się najpierw dłonie, a potem całe ręce, długie i zniekształcone, a do
tego całe w świeżych oparzeniach. Zorientowała się, że jeszcze dymiły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Szponiaste palce zmierzały w jej kierunku w
zawrotnym tempie, choć ona miała wrażenie, że czas zwalnia. Była tak
sparaliżowana strachem i szokiem, że nie mogła się ruszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Na Bogów, co to? Zabije mnie? Co mam
zrobić? Nie mogę ruszyć nawet palcem!</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chciała krzyczeć, ale nie potrafiła wydobyć z
siebie żadnego dźwięku. Udało jej się rozchylić usta, ale wydobył się z nich
tylko żałosny pisk, o który nigdy by siebie nie posądziła. Dopiero, gdy te
wstrętne łapska złapały ją za ubranie i pociągnęły do siebie, zaczęła się drzeć
jak nigdy wcześniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spadła na twardą, suchą ziemię, czarną od
spalenizny, jarzącą się jeszcze w niektórych miejscach. Całe ciało ją bolało,
ale nie mogła nic z tym zrobić. Zaczęła odczuwać brak jakiejkolwiek nadziei, że
kiedykolwiek się stąd wydostanie. Najchętniej zaczęłaby po prostu płakać, ale
co by to zmieniło? No właśnie, nic. Nie zostało jej nic innego jak wstać,
poprawić koronę i stawić czoła temu, co ją tu sprowadziło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niebo było tu zachmurzone, a na horyzoncie
widziała migające pioruny. Było przeraźliwie ciemno, choć wystarczająco jasno,
by widzieć w miarę wyraźnie. Sceneria przypominała łąkę, ale wypaloną do cna.
Dopiero po chwili dostrzegła też drzewo, ale nie było już tak piękne i zielone
jak poprzednio. Nie ostał się na nim nawet jeden listek, a pień był czarny,
zgnity i śmierdział niemiłosiernie. Nad nim unosiło się stado robactwa, a w zanikającym
drewnie widziała paskudne, białe larwy, wijące się na wszystkie strony.
Wydawało jej się, że słyszała ich wściekły pisk. Gdyby patrzyła na te
stworzenia jeszcze trochę, to by zwymiotowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ten widok ją zasmucił. Czy mogła coś zrobić?
Jakoś cofnąć to wszystko i przywrócić to miejsce do jego cudownej perfekcji? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Za sobą usłyszała jakiś szmer. Postanowiła, że
się odwróci, ale nie mogła się na to zdobyć. Próbowała się zmusić, ale jedyne,
na co się zdobyła, to dwie ogromne krople łez. Nie bała się, o nie. Była tak
przerażona tym, co mogła tam zobaczyć, że doprowadziło ją to do płaczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Rusz się, głupia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie wiedziała skąd wzięła się tu ta
dziewczynka, ale stała teraz przed nią z oburzoną miną i tupała nogą. Jej
spojrzenie wierciło dziurę w duszy Katheriny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie mogę! — Przełknęła ślinę czując, że
panikuje. Dłonie jej się trzęsły, a ona nie mogła tego opanować. — Co tam jest?
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak się nie odwrócisz, to się nie dowiesz.
No, nie patrz tak na mnie! To ja mam sześć lat, a jakoś to właśnie ty robisz
teraz pod siebie ze strachu. Wstyd!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziewczynka podeszła do niej i westchnęła
gniewnie. Podskoczyła, aby dosięgnąć twarzy Katheriny, i po prostu ją
spoliczkowała. Złapała się za piekący policzek, czując nagły napływ złości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego to zrobiłaś?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Widzisz? A jednak umiesz się ruszać! To
odwróć się i rób swoje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W sumie, gdy o tym pomyślała, ta mała miała
rację. Wstyd było się przyznać, ale to dziecko miało więcej rozumu od niej,
ponad dwudziestoletniej kobiety. Stała tutaj, sparaliżowana i przerażona, a tak
naprawdę to trzymało ją w miejscu. Nie mogła ruszyć naprzód, bez uprzedniego
pokonania swoich lęków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zrobiła tak, jak powiedziała dziewczynka.
Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z jednym ze swoich koszmarów. Widok był
przykry, ale musiała to zrobić. Z ciemności wyszła pokraczna postać, z
wykrzywionymi nogami i rękami. Była cała poparzona, a brzuch i genitalia
osłaniał dziwaczny, biały pancerz, pokryty czarną mazią. Ten stwór miał ponad
dwa metry wzrostu i twarz jej brata, równie doskonałą, jak tamtego dnia. Było
tylko jedna różnica — brak jakichkolwiek emocji. Miała wrażenie, że patrzy na
maskę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak mam go pokonać? Przecież nie mam żadnej
broni… — Katherina nie chciała usłyszeć odpowiedzi, której się spodziewała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Masz, głuptasie. Jesteś przecież potężna!
Twoja siła zniszczyła puszczę. Możesz wszystko, tylko to poczuj!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wzięła głęboki oddech, po czym westchnęła.
Rozprostowała palce i zamknęła oczy, słysząc zbliżające się kroki pokraki.
Usłyszała szum wiatru, uderzenia piorunów. Poczuła ruch za sobą, co było dobrym
znakiem. Minęła dłuższa chwila, nim uchyliła powieki. Stwór był już na
wyciągnięcie ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zza jej pleców wyskoczyły dymiące się cienie,
skutecznie odgradzając ją od stworzenia. Postacie, choć bez żadnych widocznych
szczegółów, posiadały hełmy, tarcze i długie włócznie. Stały między nimi prosto
i ani drgnęły, jak rzeźby. To próbowało się przedrzeć, ale cienie skutecznie
blokowały drogę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Stwór cofnął się, warcząc wściekle. Dopiero
teraz zauważyła, że jego ciało pokrywały małe, wijące się robaki. Wiedziała, co
musi zrobić, choć nie mogło być to proste. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wybacz mi. To już nie jesteś ty.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jej dłonie zaczęły się dymić, choć nie były
gorące. Czuła, jak rośnie w siłę. To było ekscytujące i niezwykłe, szło w parze
z euforią. Zupełnie jak nagły zastrzyk adrenaliny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ruszyła na to, co zasłaniało się twarzą jej
brata. Musiała to zabić, jeśli chciała się stąd wydostać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bernard wrócił z Katheriną do domu. Nie mógł
zostać zauważony, niosąc jej bezwładne ciało środkiem miasta, więc użył jednego
ze swoich licznych talentów. Tam, w jaskini, próbował robić dobrą minę do złej
gry tylko po to, żeby jej nie wystraszyć. Niestety, stało się to, czego się
obawiał. Jej umysł zaczął się bronić i tylko Bogowie raczą wiedzieć, co teraz
przeżywała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Siedział przy jej łóżku już dobrą godzinę, ale
nic specjalnego się nie działo. Widział ruch pod jej powiekami, jak podczas
snu, ale to był akurat dobry znak. W stanie, w którym teraz była, mogła nawet
umrzeć. Cokolwiek działo się w jej głowie, nie mogło być to takie złe, bo
radziła sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuł zmęczenie, a przecież zostawienie jej
samej na chwilę raczej nie poskutkuje żadną tragedią. Wstał i wyszedł z jej
pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Zszedł na dół i skierował się do kuchni.
Wstawił czajnik na gaz i wsypał do filiżanki cztery łyżeczki kawy. Niemal
usnął, czekając aż woda się zagotuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W końcu nadszedł ten moment. Wybawienie. Zalał
kawę wrzątkiem, czując przy tym unoszący się w powietrzu zapach. Był przyjemny,
orzeźwiający. Bernard po prostu uwielbiał kawę. Za perełki z Gór Ognistych
oddałby duszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wziął filiżankę i skierował się na górę, by
doglądać Katheriny. Był tuż przed drzwiami, gdy usłyszał coś niepokojącego. Nie
zastanawiając się ani minuty, upuścił filiżankę i wbiegł do jej pokoju.
Dziewczyna wyglądała tak, jakby miała napad epilepsji. Nie mogła złapać
powietrza, mając otwarte oczy, choć źrenice schowały się w oczodołach,
zostawiając jedynie widoczne białka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rzucił się w jej stronę i złapał ją za ramiona,
próbując ją ustabilizować. Wiedział, że nie powinien ingerować w to, co się
teraz działo w jej umyśle, ale miał wyboru. Mogła umrzeć, a tego nie chciał.
Kochał ją jak własną córkę, której nigdy nie miał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Katherino! Posłuchaj mnie uważnie. Cokolwiek
się dzieje, dasz sobie radę. Jesteś silna i dobra, poradzisz sobie z tym. Jak
nie ty, to kto?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Stwór dusił ją, uśmiechając się paskudnie.
Jego spalone ciało zaczęło ją wchłaniać, zaczynając od nóg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">…dasz sobie radę. Jesteś silna i
dobra, poradzisz sobie z tym. Jak nie ty, to kto? Katherino, błagam cię. Musisz
żyć. Musisz!</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bernard? — jęknęła, słysząc jego głos gdzieś
z oddali. Nawet teraz chciał jej pomóc, wesprzeć ją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie chciała robić temu większej krzywdy, przez
co była teraz w tej sytuacji. Łzy spływały jej po twarzy, ale wiedziała, że nie
ma wyboru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Złapała to za twarz i zaczęła naciskać palcami
na oczy. To coś zawyło, gdy udało jej się przebić gałki oczne. Dzięki temu była
wolna. Została odrzucona, uderzając mocno o twarde podłoże. Natychmiast wstała,
nie czując już nic. Ani bólu, ani smutku. Po prostu niczego. Oddychała ciężko,
chcąc jedynie zabić potwora. Rzuciła się w jego stronę, czując napływającą siłę
wewnątrz siebie. Dłonią przebiła się przez klatkę piersiową stwora, chwytając
jego nadal bijące serce. Wyrwała je, obryzgując się krwią. Gdy widziała wijące
się ciało kreatury, po prostu zmiażdżyła jej serce w dłoni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przyglądała się agonii potwora. Gdy
ostatecznie skonał, splunęła na jego truchło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dyszała, patrząc na truchło. Czuła niezwykłą
radość i ekscytację, adrenalinę, euforię. Nie pamiętała, kiedy ostatnio była
tak szczęśliwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Brawo! Udało ci się! — Dziewczynka pojawiła
się znikąd, śmiejąc się. Według niektórych nie ma niczego, co może być bardziej
radosne niż dziecięcy chichot. W Katherinie budził niepokój i odrazę. Mała
założyła na twarz czarną maskę, przypominającą wyglądem Bestię. Ba, była wręcz
identyczna. — Ceną bezwzględnej doskonałości jest wyparcie się człowieczeństwa.
Pamiętaj o tym, gdy pójdziesz dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziewczynka odwróciła się i oddaliła się,
przeskakując z nogi na nogę. Nuciła melodię, którą Katherina już gdzieś
słyszała. Ale muzyka po chwili zaczęła dobiegać z innego kierunku. Postanowiła
pójść za dźwiękiem, mając nadzieję na nieco łatwiejsze zadanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie wiedziała kiedy i jak, ale znalazła się w
domu Lawrenców, słuchając koncertu razem z Vincentem. Pamiętała to, przecież
już tu była. Spojrzała w dół, chcąc zobaczyć swoje ubranie. Nawet to się
zgadzało! Była identycznie ubrana, miała taką samą fryzurę, a nawet siedzący obok
niej Vincent niczym nie różnił się od tego, którego poznała tamtej nocy. Och,
jak bardzo chciałaby wrócić do tej chwili, gdy się poznali. Wszystko wydawało
się takie proste i nieskomplikowane, wręcz idylliczne. Dwoje ludzi spotyka się
w celach politycznych, ale cieszą się swoim towarzystwem i czasem, który ze
sobą spędzają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chciałabym wrócić do nocy, w której
się poznaliśmy. Tak bardzo…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Siedziała i przyglądała się ludziom,
orkiestrze, Vincentowi. Nie mogła zaprzeczyć, że coś było nie tak. Może
dlatego, że nikt ze sobą nie rozmawiał? Grała muzyka, a mimo to brak innych
dźwięków był przytłaczający. Martwa cisza, której nie mąciła nawet delikatna
melodia. Myślała, że zaraz zwariuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Oczywiście mogło być gorzej, jak zawsze. Nagle
zgasły wszystkie światła, ale już po kilku sekundach oślepił ją jakiś
reflektor, skierowany prosto na nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Och, co jeszcze? Już mam tego dosyć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po chwili widziała już więcej, niż wypalające
oczy światło. Zarówno goście, jak i orkiestra, siedzieli nieruchomo, jak
zatrzymani w czasie, a na twarzach wszystkich znajdowały się białe maski z
otworami na oczy. Były identyczne, bez żadnych zdobień. Dreszcz przeszedł jej wzdłuż
kręgosłupa, gdy to wszystko do niej doszło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zdezorientowana i bezsilna w tej sytuacji,
zdecydowała się na coś, co na pewno nie było mądre. Zaczęła machać dłonią przed
twarzą Vincenta, jakby to miało magicznie przywrócić wszystko do normy. Chciała
zdjąć mu maskę, ale ta ani drgnęła. Dokładnie to samo zrobiła z resztą
najbliższych gości, ale skutek był identyczny. Zdenerwowała się i wstała, od
razu łapiąc Vincenta za ramiona. Nie potrząsała nim, a wręcz go szarpała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Obudź się, do cholery! Chciałam zniknąć i
oszczędzić ci tego gówna, a ty co?! Musiałeś przyjść ze swoimi pretensjami i
jeszcze robić mi nadzieję? Że niby coś do mnie czujesz?! I zobacz, jak to się
wszystko zajebiście skończyło! — Puściła go i odsunęła się, zgarniając kosmyki
włosów za uszy. — Kolejna ofiara samej mojej obecności! Przecież mogłeś mieć
każdą dziewczynę w tym cholernym mieście. Musiałeś wybrać akurat mnie? Ty
idioto!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuła, że zaraz wybuchnie. Wszystko się w niej
gotowało, miała ochotę coś rozwalić, zabić kogoś za sam fakt przebywania teraz
w pobliżu. Najlepiej ukarałaby sama siebie za bycie taką, a nie inną, ale
okładanie się po twarzy raczej dużo by nie zmieniło. Wiedziała to, a mimo to
cały ten gniew przyćmiewał jej racjonalne myślenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Matka nie byłaby z ciebie dumna, drogie
dziecko. Kim jest ten młodzieniec, że wywołuje w tobie takie emocje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odwróciła się i zamarła, ale po chwili znów
była wściekła. Nie widziała ojca, od kiedy w przypływie szału przywołała swoje
cienie. Skręciły mu kark. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nazywa się Pies. I jebał zarówno ciebie, jak
i twoją matkę. Przecież ty nie żyjesz! Nikt cię tu nie chce, wynoś się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie musisz być dla mnie taka ostra. Chciałem
tylko twojego dobra, a ty jak się odwdzięczasz? Dzięki mnie sam kanclerz cię
przygarnął, uznając za córkę. Dzięki mnie! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Patrzenie na niego sprawiało jej fizyczny ból.
Wysoki, chudy, łysiejący. Nigdy nie był urodziwy, ale charakterem też tego nie
nadrabiał. Do dziś miała koszmary związane z jego metodami. Pamiętała jego
szkolenie, gdy zmarł Sebastian. Brat zawsze był dla niego bardziej wartościowy
od niej, bo był chłopcem, ale niestety okazało się, że Katherina zawsze była od
niego silniejsza, ale jej moc pozostawała ukryta. Dopiero w noc śmierci brata
jej ,,talent’’ się ujawnił, wręcz wybuchł. Dosłownie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ojciec chciał, by była mu posłuszna i uległa.
Chciał użyć jej mocy do własnych celów, które zawsze miała gdzieś. Bił ją,
zamykał w małych pomieszczeniach na długie godziny, a gdy nie wyszło jej coś,
czego oczekiwał, to szczuł ją psami. Ale ostatecznie dostał za swoje, a ona…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niczego nie żałuję.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naprawdę myślałaś, że mógłbym cię kochać?
Własny ojciec tobą gardził, a co dopiero ja. — Katherina odwróciła się. Na
twarzy Vincenta nadal była maska, ale to on zabrał głos. — Masz rację. Mogę
mieć każdą. A ty nie jesteś od ,,każdej’’ nic lepsza. Chciałem cię mieć tylko
na jedną noc, i tyle. I tak na nic więcej nie zasługujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nieprawda… — mruknęła, cofając się o krok. —
To nie jesteś ty. Nie ty tak mówisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent zaczął się śmiać, tak samo jak jej
ojciec. Po chwili dołączyli do nich wszyscy goście, a ona miała ochotę uciec z
płaczem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oj tam, oj tam. Nie daj im się, Katherino.
Przecież to nędzne robaki, które możemy rozdeptać! No dalej! Złap mnie tylko za
rękę, a świat będzie nasz. Zobaczysz! — Dziewczynka wyciągnęła do niej rękę,
ale ona jej nie chwyciła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co miała zrobić? Oni wszyscy jej nienawidzili,
szydzili z niej. Dokładnie wiedzieli, jakim potworem była. Nie dość, że zabiła
ojca, to jeszcze matkę. Gdyby nie musiała jej rodzić, to nadal by żyła. Ale ona
wykrwawiła się, wydając Katherinę na świat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuła się bardziej samotna, niż kiedykolwiek.
Albo odpychała od siebie ludzi, albo ich krzywdziła. Nie miała nikogo i tak już
miało zostać. Po co jej ta siła? Żeby sprawiać innym cierpienie? Przywołać
deszcz, gdy słońce za bardzo ją przygrzeje? To wszystko było bez sensu.
Beznadziejne, jak jej całe życie! Powinna była umrzeć przy porodzie, a może
matka by żyła! I Sebastian, i ojciec, ludzie z tej biednej wioski, wszyscy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niespodziewany ryk jakiegoś stwora uciszył
całe towarzystwo. Zaczęli krzyczeć, kładąc się na podłodze i wyjąc z bólu. Katherina
odwróciła się, szukając źródła tego dźwięku. Jej nic nie było, ale ci ludzie
byli w agonii. Czy ich żałowała? Ocierając łzy z twarzy uznała, że nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z cienia zaczęła wyłaniać się ogromna Bestia,
krocząc dostojnie. Każde jej warknięcie sprawiało obecnym jeszcze większy ból.
Stwór usiadł obok Katheriny i zaczął się zmniejszać, przybierając ludzką postać.
To zdecydowanie był mężczyzna, ale taki, jak jej cienie. Żadnych cech
szczególnych, po prostu czarna masa okuta w zbroje. Nawet w tej formie wydawał
się ogromny. Jak na człowieka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nigdy nie będziesz sama, Katherino.
Dołącz do mnie. Ze mną będziesz szczęśliwa, a ja zawsze będę przy tobie. Nigdy
cię nie opuszczę. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Znała te głosy. Męski, donośny, i żeński,
bardzo kobiecy, niemal uwodzicielski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nigdy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie widziała sensu w dalszej walce.
Ostatecznie i tak zostanie sama, a mając jego… To, Bestię, jakkolwiek by tego
nie nazwać, nie będzie już samotna. On chciał, by z nim była, z własnej woli, a
nie dlatego, że ktoś go zmuszał. Ani obowiązek, ani ludzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nigdy… Weź jej dłoń, a już nigdy cię
nie opuszczę. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Westchnęła ciężko, czując ogromne zmęczenie.
Dziewczynka stała w tym samym miejscu, czekając na jej decyzję. Katherina nie
wahała się już dłużej. Chwyciła ją za dłoń, godząc się ze wszystkim, co miało
nadejść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bernard drzemał na krześle przy łóżku Katheriny.
Wcześniej czytał książkę, która już od jakiegoś czasu wysuwała mu się z dłoni.
Gdy uderzyła o podłogę, Bernard miał niemal zawał. Był z tego jeden plus — od
razu się obudził, wręcz podskakując na krześle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spojrzał na dziewczynę, chcąc się upewnić, że
wszystko było dobrze, ale chyba jednak nie było. Leżała płasko, wpatrując się w
sufit. Na jej twarzy dostrzegł schnące już łzy, ale żadnych emocji. Wyglądała
jak lalka, a nie jak człowiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Katherino? Wszystko w porządku? Kiedy się
obudziłaś? Jak się czujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jest dobrze. — powiedziała zachrypniętym
głosem tak cicho, że ledwo ją usłyszał. — Chcę zostać sama…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś pewna? Może czegoś potrzebujesz, albo…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wyjdź! Proszę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nic już nie mówił. Zabrał swoją filiżankę i
książkę, po czym wyszedł. Martwił się o nią. Bariera została zdjęta, ale nie
przeczuwał niczego dobrego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">~~~*~~~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">No cóż. Napisałam, to jest, a ocenę
pozostawiam tam :) Mam nadzieję, że się podobało.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kolejny rozdział może się pojawić za
dobre sześć tygodni. No chyba, że sklecę coś wcześniej, ale nic nie gwarantuję.
Obiecanki cacanki, co nie?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do zobaczenia dzieciaczki!<o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-6339346786239175672017-07-08T14:40:00.001-07:002017-07-09T02:55:43.771-07:00Rozdział IX - Bariera<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— …no i być może ona znajdzie tam jakiegoś odpowiedniego
kawalera, bo tu, w Navirze, to naprawdę nie ma w czym przebierać. Pewnie sama
to zauważyłaś, prawda? Och, byłyśmy już w różnych miastach, ale im dalej od
stolicy, tym gorzej, hm! — Clementine uniosła porcelanową filiżankę w fioletowe
róże do ust, odchylając przy tym mały palec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina przyglądała się tej kobiecie, czując
najczystsze formy zażenowania i nudy. Clementine zaatakowała ją, gdy oglądała
cięte kwiaty przy jednym ze stoisk, a ona głupia zgodziła się na kawę z nią.
Dlaczego po prostu nie odmówiła? Sama siebie nie mogła wtedy zrozumieć, ani
teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z każdym jej słowem czuła coraz większą
irytację. Jej odczucia potęgował jeszcze fakt, że pogoda znacznie się
pogorszyła i zaczął padać deszcz. Choć nie, nie padał. Piekielnie lało, a
brakowało tylko, żeby z nieba zaczęły spadać żaby i węgorze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina przyglądała się kwiatom, które stały
na stoliku. Ich piękna, pastelowa barwa fioletu ją uspokajała, a cudowny zapach
— odprężał. Akurat przy Clementine bardzo tego potrzebowała, bo jej
plotkowanie, spiskowanie i próby wciśnięcia swojej córki wszędzie, gdzie tylko
mogła, po prostu ją męczyły. Hiacynty wydawały się idealnym lekarstwem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Założyła nogę na nogę i skrzyżowała ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie wspomniała pani nawet jak ona się
nazywa, a co dopiero jaka jest, i czego by chciała. Mogę z nią porozmawiać?
Spotkać się, albo…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, oczywiście! Felicja z pewnością
przypadnie ci do gustu, kochana! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ciekawe czy Felicja w ogóle chce
pojechać do Hedensaru…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Im więcej Clementine mówiła, tym bardziej
Katherina chciała ją… Ta myśl przyprawiła ją dreszcz. Miała ochotę ją zabić,
albo po prostu chwycić za tą rudą perukę i rozbić jej głowę o stół. Spojrzała
na drobne kwiaty hiacyntów, starając się odgonić te pomysły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No cóż, złotko, muszę już iść. Felicja
wpadnie do ciebie później, powiedzmy o… siedemnastej? Cudownie, że się zgadzamy! — Katherina
poczuła, jak drobny tik nerwowy przemknął po jej twarzy. Chciała zaprotestować,
zasłaniając się jakąś wymówką, ale Clementine ją uprzedziła. — To papatki,
złotko!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeszcze kilka minut temu słuchała, jaka to ona
nie jest schorowana i obolała, a teraz podniosła się i wybiegła z kawiarni
niczym łania. Dziewczyna westchnęła ciężko, starając się nie zmiażdżyć
filiżanki. Znów spojrzała na kwiaty, chcąc jeszcze chwilę się nimi nacieszyć,
ale ich już nie było. Zostały tylko perfekcyjnie wysuszone, przygnębiające
badyle. Zmarszczyła brwi, uświadamiając sobie, że to właśnie ona to zrobiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wróciła do domu, cała przemoczona i drżąca z
zimna. Zadanie, które przed nią stało, przerażało ją, ale nie widziała innego
wyjścia. Coraz częściej rozważała zdjęcie bariery, żałując, że dała się namówić
Bernardowi do jej pozostawienia. Powiedział, że zmieniłaby się, nie byłaby już
sobą, ale to już się działo. Z każdym dniem coraz bardziej traciła cierpliwość,
czuła złość, chciała robić ludziom krzywdę z błahych powodów. Bała się tego,
ale klamka zapadła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Były takie momenty, w których czuła się lepiej,
a wręcz normalnie. Nie było takich, w których nie okłamywałaby samej siebie i
wszystkich dookoła, ale te dobre… Zawsze towarzyszyła im jedna osoba, przy
której mogła być swobodna i nie musiała się niczym przejmować. Skłamałaby
mówiąc, że jest zawsze szczera. Nie mogła być, bo co miałaby powiedzieć? Hej,
zobacz, mam białe oczy i mogę was wszystkich pozabijać, ale staram się być
dobra? Ujawniając prawdę zawsze traciła ludzi, nawet w Hedensarze. Bali się
jej, wyzywali od czarownic, a inni nie patrzeli na nią jak na człowieka —
zaczynali ją wielbić, jakby była bogiem. Cały ten czas chciała tylko jednej
rzeczy, której nigdy nie mogła mieć. Pragnęła przyjaciół, zrozumienia,
normalnego życia. O miłość nie śmiała prosić, bo kto pokochałby… coś takiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Poszła na górę, nawet nie zdejmując butów,
przez co tylko narobiła bałaganu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bernardzie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odpowiedziała jej głucha cisza, ale to może i
lepiej. Każdy czasem potrzebował chwili samotności, a ona czuła, że tego
właśnie jej trzeba. Skierowała się do swojej sypialni, w której od razu
zasłoniła okna. Rozebrała się do bielizny, rzucając mokre ubrania w kąt, a z
szafy wyjęła nowe — bluzkę z długim rękawem, spodnie i zapinaną, skórzaną
kurtkę z kapturem. Każdy z elementów tego stroju był równie czarny, co
przyszłość, którą przed sobą widziała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Już chciała iść do łazienki, żeby się
odświeżyć i dać sobie chwilę wytchnienia, ale jej uwagę przykuła kartka, która
leżała na łóżku. Podniosła ją i usiadła, wyraźnie wyczuwając damskie perfumy.
Były przyjemne, wręcz eleganckie, definitywnie drogie. Miała niemal pewność, że
to Yentmiliono, kwiatowe nuty, choć wyczuwała tę zadziorność i ostrość. To
definitywnie perfumy Eleny. Z jakiegoś powodu nie podejrzewała jej o
perfumowanie listów, ale jednak udało jej się ją zaskoczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Otworzyła list i zaczęła czytać, spodziewając
się kolejnej listy żądań i jeszcze dłuższej gróźb. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Witaj
Katherino,<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Piszę
do Ciebie w ważnej sprawie. Jak już mówiłam, my nie tylko wymagamy, ale też
oferujemy coś w zamian. Obiecałam Ci informacje o Twoim bracie, więc oto małe
co nieco, żebyś się nie zniechęciła.</span></i></b><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jej serce przyspieszyło, a ona nie mogła tego
opanować. Czego mogła się dowiedzieć? A jeśli będą to jakieś krwawe szczegóły,
których wolałaby nie poznać? To był jej brat, a ona kochała go nad życie. Zawsze
był dla niej przykładem, wzorcem do naśladowania. Duży, starszy brat, na którym
zawsze mogła polegać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bawiliście
się w chowanego. Ty szukałaś, a on zniknął. Ojciec pozwolił wam bawić się w
lesie, trochę dalej od domu niż zwykle. Schował się w starej szopie, prawda? I
tam zginął. Zginął dla ciebie. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Był
pożar, bardzo rozpaczałaś. Nie mogłaś mu wtedy pomóc, dobrze to opisuję? Na
Twoje szczęście, nic by to nie zmieniło. Mogłabyś wskoczyć w ogień i poparzyć
się, nosząc blizny przez całe swoje życie, ale nie zrobiłaś tego. Twoja moc się
przebudziła, lecz nie spowodowała nic więcej niż wyniszczenie otaczającego Cię
lasu. Smutne, prawda? Mieć taką potęgę, lecz nie móc jej w żaden sposób ukierunkować.
O to nie musisz się już dłużej martwić — pomogę ci. Urośniesz w siłę, będziesz
wręcz niepokonana. Za kilka przysług, oczywiście. Nic za darmo, prawda? <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wracając
do Twojego kochanego brata. Słyszałaś jego krzyki, próbowałaś wyważyć drzwi,
ale to nic nie dawało. Były jak ze stali, nie dawały się ruszyć. Ale tobie się
udało. Takiej małej dziewczynce. Imponujące, nie powiem. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Trzymałaś
jego ciało, płakałaś, ale on po prostu był kawałkiem grillowanego mięsa. Wiem,
to brzmi okropnie, ale tak wygląda prawda. I co okazało się potem? Nic! Ciebie
zabrali, a jego już nie było. Nie znaleziono ciała, ktoś je zabrał. A może nie?<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">No
właśnie. Sam odszedł. Niedowierzasz? Nie dziwi mnie to. Wydawał się martwy, ale
tak nie było. Bardzo słabo, ale życie nadal się w nim tliło. Ledwo doszedł do
najbliższej chaty, w której mieszkał… O! Zgadnij kto! Ja. Tak, właśnie ja.
Znalazłam go, pielęgnowałam, doprowadziłam do porządku. I wiesz, co jeszcze mu
pokazałam? Jak mu pomogłam? Aazri. O tak, wszystko mu powiedziałam. A on uznał,
że Aazri to jego najlepsze wyjście. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przeżył.
Wyszedł z tego cało. No, niech ci będzie, nie do końca. Ale żyje. Tak,
Katherino. Twój brat żyje, i tylko ja wiem, gdzie jest. Wiem, co robi, z kim
się zadaje, jak sobie radzi. Mogę powiedzieć ci więcej, ale nie zrobię tego.
Jeszcze nie. Wypełnij drugie zlecenie, a dowiesz się więcej. Z czasem zdradzę
ci też, po co dopuszczasz się tych okropności. Wtedy przyznasz mi rację.<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do
zobaczenia wkrótce,<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<b><i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Elena.<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Cieszyła się,
nawet bardzo, ale musiała przyznać, że spodziewała się czegoś innego ze swojej
strony. Większego entuzjazmu? Prawdopodobnie o to chodziło. Może, gdyby nie ten
fragment o Aazri…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Był mądrzejszy. Nie wpakowałby się w
to. To znaczy, jest. Jest…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odetchnęła głęboko. Wstała i skierowała się do
łazienki. Niedługo miała przyjść Felicja, więc lepiej się przygotować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ciche pukanie wyrwało ją z obserwacji zimnej
już herbaty. Poszła otworzyć, spodziewając się zapowiedzianego gościa. Zdziwiła
się, bo to jednak nie była Felicja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Vincent? Co tu robisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mogę wejść? — spytał z miną, której nie
potrafiła rozszyfrować. Wydawał się zdenerwowany, w równym stopniu co
przygnębiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście. — Otworzyła szerzej drzwi,
niemal cała się za nimi chowając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zamknęła drzwi i poszła za nim. Vincent po
prostu usiadł w salonie, o nic nie pytając. Siedział tak chwilę, póki nie
usadowiła się naprzeciw niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Może chcesz coś do picia? — Spróbowała
przerwać niezręczną ciszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chcę odpowiedzi, a nie napojów. No chyba, że
masz coś mocniejszego, bo nawet nie wiem od czego miałbym zacząć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Odpowiedzi? Nie rozumiem o co…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zaraz zrozumiesz. Wiem, że znasz Elenę. Od
kiedy się pojawiłaś to ona ,,dobrze mi radzi’’, żebym trzymał się od ciebie z
daleka. Że niby jesteś niebezpieczna. Jakiś czas temu wyrzuciłem ją z domu, a
ona mnie dotknęła i… i wtedy… Sam nie wiem, co czułem i widziałem, ale wyraźnie
mi zasugerowała, że to ma związek właśnie z Tobą. — Nie wiedziała, co ma
odpowiedzieć. Poczuła napływ gniewu na Elenę, wręcz furię. Zacisnęła pięści tak
mocno, że skóra jej zbielała. Ból ją oprzytomnił, gdy paznokcie zbyt mocno
wbiły się w skórę. — Nie rób takiej miny. Po prostu mi powiedz… Nie wiem,
cokolwiek. — Oparł się, przyjmując zrezygnowaną postawę. — Po prostu nie wiem
już, co mam myśleć. Jestem w kropce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przyglądała mu się, nieświadomie zaczynając
przygryzać wewnętrzną stronę wargi. Westchnęła i wstała, kierując się do
kuchni. Wróciła z zaczętą, litrową butelką whisky i dwoma szklankami, w których
były już kostki lodu — po jednej na każdą. Polała, odstawiając butelkę na bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co wtedy czułeś? Po prostu opisz, jak to
było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A powiesz mi wtedy, co tu się dzieje?
Wyjaśnisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Postaram się, ale niczego nie mogę ci
obiecać. — Vincent nabrał powietrza w płuca i wypuścił je ze świstem. — Możesz
tu palić, jeśli chcesz. — Uśmiechnęła się delikatnie. — Dom i tak nie jest mój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jasne… — Podniósł się, opierając łokcie o
kolana. Nie odmówił, ale też nie podziękował za whisky. Od razu wziął spory
łyk, krzywiąc się delikatnie. — Już mówiłem, że ją wyrzuciłem. Ale ona nie
odeszła, tylko mnie pocałowała. Poczułem takie ciepło, wręcz gorąco, ale tylko
tam, gdzie mnie dotykała. Nie patrz się tak na mnie, to nic sprośnego! Ekhm,
no, to pocałowała mnie i wtedy… Ja nie wiem, jakby mnie sparaliżowało. Nie mogłem
się ruszyć, ani nawet oddychać. Jakbym biegł, ale przecież leżałem wtedy na
ziemi jak ostatnia ofiara losu. Coś uderzyło mnie w policzek, jakby gałąź. To
bolało. I potem ktoś krzyczał, na mnie, ale nie potrafiłem rozpoznać tego
głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co dokładnie mówił? Pamiętasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wynoś się z mojej głowy. I tyle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina napiła się, trzymając szklankę
drżącymi dłońmi. Szybko oblizała usta, przygryzając dolną wargę, ale od razu
przestała. Spojrzała Vincentowi w oczy, marszcząc brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W Hedensarze mamy określenie na takich
ludzi, jak ty. Potrafią, jakby to ująć… Wejść w skórę innej osoby. Jedynym
warunkiem jest ponoć znajomość z danym człowiekiem. Muszą kogoś choć raz
zobaczyć, żeby móc to zrobić. Nie podejrzewałam, że ty też taki jesteś. —
Odwróciła wzrok w kierunku okna. Już nie padało, ale szyby nadal były mokre. Na
ulicy zapalały się latarnie, jedna po drugiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— ,,Takich ludzi, jak ty’’? ,,Też taki
jesteś’’? Co to w ogóle znaczy? Przecież takie głupoty…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— …nie są niemożliwe? A jednak. Musisz
zrozumieć, że to nie kwestia mojej wiary. Jeśli komukolwiek powtórzysz to, co
ci teraz powiem, to będziesz musiał liczyć się z konsekwencjami. Nie mów
nikomu, jasne? — Czekała na jakieś potwierdzenie. W pewnym sensie je dostała,
bo Vincent skinął głową. Nie miała pewności, czy to cokolwiek gwarantuje. — W
Hedensarze takie zdolności wykorzystujemy, bo ci ludzie są doskonałymi
szpiegami. Urodzili się z darem, ale ty… Cóż, to dziwne, że nie przejawiałeś
takich zdolności wcześniej. Powinieneś wiedzieć od dawna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Skąd mogę
wiedzieć, że to nie kolejne kłamstwo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego miałabym kłamać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No bo… Ech, nie wiem. Wszyscy kłamią, więc
dlaczego nie ty…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wstała i wyszła z pomieszczenia. Odkręciła
wodę w kuchni i zmoczyła chusteczkę. Wycisnęła z niej nadmiar i wróciła do
Vincenta, siadając obok niego. Dziwnie się na nią spojrzał, ale nie zrobiło jej
to większej różnicy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Który to był policzek? Prawy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, ale co to ma do rzeczy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Potarła chusteczką policzek. Powoli schodziła
z niego niewielka warstwa makijażu, aż zniknęła kompletnie, ukazując małe
zacięcie, już prawie zagojone. Vincent instynktownie odsunął się, ale po chwili
przyjrzał się bliżej. Dostrzegła na jego twarzy niedowierzanie, ale też
ciekawość. Dotknął zadrapania, choć ledwo to poczuła. Wypuścił głośno powietrze
i sięgnął po swoją szklankę, kręcąc przecząco głową. Wypił duszkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jeśli teraz wyjdziesz, to zrozumiem —
powiedziała, chcąc wstać, ale on złapał ją za rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Powiedz mi, jak to działa? Jak to w ogóle
możliwe? — Patrzył na nią w taki sposób, że przez całe ciało przebiegł jej
dreszcz. Co miała mu powiedzieć? Nie była w stanie mu pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie wiem. Tak po prostu jest. Tacy jak ty
istnieją od zawsze, ale nie potrafię ci tego wyjaśnić. A tym bardziej zrobić
czegoś, co pomoże ci to kontrolować. Wybacz, ale po prostu nie umiem ci pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Już pomogłaś. Bardziej, niż ktokolwiek,
jeśli mam być szczery. — Przetarł oczy i zamrugał kilka razy. Dopiero po chwili
na nią spojrzał. — Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Po tym, co mi
powiedziałaś, jestem jeszcze bardziej skołowany niż byłem. Wybacz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Każdy by był. — Spojrzała na swoje dłonie,
które już od dłuższego czasu nerwowo ściskała, na przemian. — Znam kogoś, kto
byłby w stanie ci doradzić. A przynajmniej taki mi się wydaje…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie chciała znowu na niego patrzeć. Bała się
pytań, na które mogła być tylko jedna odpowiedź, a tych bardzo chciała uniknąć.
Mógł stracić do niej zaufanie i ją odtrącić, ale nie chciała, by patrzył na nią
jak na potwora. Jak każdy, kto się kiedykolwiek dowiedział, kto to widział. A
to, co robiła ostatnio… Chciała z tym skończyć, już nawet raz jej się udało,
ale wróciło jak bumerang. Wtedy nikt jej nie wykorzystał, robiła to, bo… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naprawdę? Zrobisz to dla mnie? — Jego słowa
wyrwały ją z przemyśleń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Aaa… Ja… To znaczy, tak. Tak, oczywiście.
Wszystko. — Uśmiechnęła się blado, wręcz niepewnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Na chwilę się rozweselił, a przynajmniej tak
myślała. Już po kilku sekundach coś się zmieniło, coś w jego spojrzeniu. Nie
wiedziała, czy zaleje ją teraz falą pytań, czy pretensji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wszystko? W końcu i tak niedługo
wyjedziesz…Ech, po prostu mnie teraz nie spoliczkuj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego miałabym…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chwycił ją za oba policzki i pocałował. Tak po
prostu, bez uprzedzenia czy pytania o zgodę. Nie spodziewała się tego, przez co
nie zareagowała w żaden sposób. Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Z każdą
sekundą robiło jej się coraz cieplej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przerwał nagle i niespodziewanie. Tuż przed
tym, jak chciała… Co właściwie chciała zrobić? Odwzajemnić pocałunek? Gdyby to
zrobiła, to po prostu by go okłamała. On nie pocałował Katheriny, dziewczyny o
białych oczach, morderczyni. Potwora. On pocałował tę drugą, córkę kanclerza
Hedensaru, która przybyła reprezentować swój kraj i jego interesy. Która zawsze
witała go uśmiechem i miłym słowem. Niewinną i czystą, nieprawdziwą. Pocałował
kłamstwo, które stworzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wstał i wyszedł, mamrotając pod nosem krótkie
,,wybacz, nie powinienem był’’. Nie wiedziała, co ma teraz ze sobą zrobić. Gdy
usłyszała trzask drzwi, aż cała podskoczyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To koniec. Musze zniknąć. Przynajmniej
z jego życia…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pukanie do drzwi ją wystraszyło, ale z drugiej
strony zdenerwowało. Choć nie, zdenerwowanie to nie było dobre słowo. Miała
wrażenie, że za chwilę wybuchnie ze złości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czego, kurwa… — mruknęła, idąc w stronę
drzwi. Słyszała własne kroki, a to nie był dobry znak. Zazwyczaj poruszała się
bezszelestnie. Odetchnęła głęboko, wmawiając sobie, że jest oazą spokoju. Jest
pierdolonym kwiatem lotosu, unoszącym się kurewsko delikatnie na tafli wody,
pociągiem wypełnionym zajebistymi, medytującymi mnichami z Tor na Lash.
Otworzyła drzwi, nakładając swoją neutralną maskę. — Tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Przepraszam, to pani jest Katherina Sorgman?
— spytała nieśmiało dziewczyna stojąca w drzwiach. Katherina musiała przyznać,
że miała… wyjątkową urodę. Miała naprawdę piękne, długie blond włosy i zielone
oczy, jednak w jej twarzy było coś dziwnego. Jakby męskiego. Jej szczęka była
szeroka, wyraźnie zaznaczona, oczy małe, nos dość spory i pełne usta. — Nazywam
się Felicja, moja matka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ach tak, oczywiście. Przepraszam, zupełnie
zapomniałam. Może wejdziesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie! To znaczy… Ja po prostu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina widziała, jak Felicja prowadziła
wewnętrzną walkę ze sobą. Nie chciała jej dodatkowo stresować. Nawet nie
wiedziała, co jest powodem jej zachowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście nie musisz, ale… Nie będę cię
zmuszać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wejdę. Ale tylko na chwilę. — Felicja weszła
do środka. Dopiero teraz Katherina dostrzegła jej wzrost. Na oko mogła mieć ze
dwa metry, a nie nosiła butów na obcasie. Zdecydowała się zamknąć drzwi, choć
Felicja nie miała zamiaru się rozgościć. — Matka mnie przysłała. Ten wyjazd to
jej pomysł. Ja nie chcę! To znaczy, pani kraj na pewno jest piękny, ale ja nie
chcę wyjeżdżać. Mam tu przyjaciół, choć nie w naszej dzielnicy. Mama o tym nie
wie, bo gdyby się dowiedziała…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Rozumiem. Spokojnie, do niczego cię nie
zmuszę. Jeśli chcesz, możesz wyjść nawet teraz i więcej nie wracać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiem. Ja po prostu… Chcę coś pani
zaproponować, ale moja matka będzie źle na panią patrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina uśmiechnęła się i roześmiała. Akurat
zła opinia Clementine była tą rzeczą, na którą kategorycznie kładła lachę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie musisz się o to martwić. Więc czego
chcesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Proszę jej powiedzieć, że się zgodziłam. A
najlepiej, że chciałam jechać natychmiast, i pani to załatwiła. Ja w tym czasie
wyniosę się do innej dzielnicy, bo tam matka na pewno nigdy nie pójdzie, a ja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chodzi o jakiegoś chłopca, prawda? —
Uśmiechnęła się lekko, chcąc dodać jej trochę pewności siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Skąd pani wiedziała? — Felicja była wyraźnie
zdziwiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To widać, gdy mówisz o… tej dzielnicy, którakolwiek
by to nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Felicja uśmiechnęła się, zawstydzona. Obie się
roześmiały, nawiązując tym samym słynną ,,kobiecą więź”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Obserwowała go już dłuższy czas. Jego imię
wręcz wryło się jej w pamięć, ale nie widziała w nim zła. Należał do Zakonu, to
prawda, a Zakon jeszcze nigdy nie zrobił nic dobrego. Tylko że on… On był inny.
Był życzliwy i łagodny. Dawał pieniądze bezdomnym, przekazywał środki oraz
różne rzeczy fundacjom, unikał wszystkich ,,krucjat’’. Nigdy nie splamił dłoni
krwią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie chciała mu tego zrobić. Szła teraz za nim,
mając kaptur na głowie, trzymając się na odległość, ale nie widziała w nim
winy. Jego śmierć była wymysłem Eleny, ale Katherina musiała to zrobić. Dzięki
temu dowiedziałaby się prawdy o bracie, ale też jej ,,zdolności’’ pozostałyby
tajemnicą. To, kim jest. JAKA jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Weszła za nim do restauracji i zajęła jeden ze
stolików. Zamówiła drinka — wódka z sokiem grejpfrutowym. Piła w życiu lepsze,
ale alkohol dodał jej nieco kurażu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jakub Tringali, bo tak się nazywał, był właścicielem
sieci antykwariatów w mieście. Nie były to takie zwykłe sklepy ze starociami —
często można było w nich znaleźć antyki warte miliony, o które muzea z całego
kraju potrafiły toczyć ostre boje. On sam zawsze mawiał, że ,,antyki to jego
pasja, a otaczanie się nimi go odpręża”. Katherinie ciężko było w to uwierzyć,
bo sama czuła się niekomfortowo w takich miejscach, ale może rzeczywiście tak
uważał. Za pieniądze, które na tym zarabiał, też mogłaby je polubić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jej szklanka już od dłuższego czasu stała
pusta. Zaczęła myśleć, że nigdy stąd nie wyjdzie, gdy on poprosił o rachunek.
Przyglądała się kelnerowi, wręcz popędzając go wzrokiem. Chciała to mieć za
sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mając pełny brzuch i usatysfakcjonowane
podniebienie, Jakub opuścił restaurację. Musiał iść jeszcze do swojego biura,
bo papierkowa robota sama się nie zrobi. Prowadzenie sklepów, które obracały
takimi pieniędzmi nie należało do łatwych zadań, ale jednak czerpał z tego
satysfakcję. I nie chodziło tylko o pieniądze — po prostu lubił to, co robił.
Nie każdemu dane są takie luksusy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Miał wrażenie, że ktoś za nim idzie. Odwrócił
się szybko, ale nikogo nie zauważył. Było ciemno, a ulice świeciły pustkami.
Teraz zastanawiał się, dlaczego postanowił iść bocznymi uliczkami, wąskimi i
klaustrofobicznymi, a nie oświetloną główną ulicą, jak każdy zdrowy na umyśle
człowiek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przyspieszył kroku, czując podnoszące się
tętno. Serce zaczęło mu walić jak młot, ale do biura nie było daleko. Ta myśl
była jak światełko w tunelu. Ludzie może uwierzyli, że Finwick zginął zadeptany
przez tłum, ale nie on. O nie, Jakub nie był taki naiwny. To był ten morderca,
musiał być! Nie dziwił mu się, że zabił akurat Sebastiana. Choć Jakub był
zdeklarowanym pacyfistą, czasami miał ochotę zamordować Finwicka za pierdołę.
Wystarczyło, że ten otworzył jadaczkę, nic więcej nie musiał robić, żeby
doprowadzić Jakuba do furii. Wiecznie tylko przechwałki i ,,czego to
Finwickowie nie zrobili dla tego miasta’’. Pierdolenie, i tyle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kątem oka dostrzegł jakiś cień. Aż cały
podskoczył, choć nie był pewien, czy to nie przywidzenia. Dopiero po chwili
dowiedział się, że jednak nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ktoś go popchnął, co poskutkowało mocnym
uderzeniem o ścianę. Zakręciło mu się w głowie, ale adrenalina pomogła mu
zachować trzeźwość umysłu. Usłyszał coś na wzór pęknięcia, ale wiedział, że to
był dźwięk odbezpieczanego pistoletu. Otworzył oczy i zobaczył srebrną lufę
wycelowaną w sam środek jego czoła. Trzymała go postać w kapturze, z zakrytą
twarzą. Jej białe oczy niemal świeciły w ciemności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— O Boże! Nie! Nie rób tego, błagam! Dam ci wszystko,
co mam! — W gruncie rzeczy zawsze był tchórzem. Nigdy się tego nie wstydził. Postać
tylko przekręciła głowę w bok, nic nie mówiąc. — Nie wydam cię! Proszę, ja
nigdy nie dotknąłem waszych ludzi, naprawdę. Nigdy nic wam nie zrobiłem! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zauważył, że postać się waha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Znasz Elenę? — Głos, który usłyszał, wprawił
go w osłupienie. Kobiecy, łagodny. Niepewny? Jak kobieta mogła używać takiej
siły? — Mieszka w dzielnicy portowej, zajmuje się… prostytucją. To wiedźma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Możliwe, ale… Nie znamy imion czarownic. Mamy
informację o ich przewinieniach i ich wyglądzie. Tym prawdziwym wyglądzie. —
Głos mu się trząsł. Wypluwał słowa jak karabin, ale nie uważał tego za ujmę na
dumie. Nie znał takiego, który zachowałby spokój z lufą przystawioną do głowy.
— O-one dobrze się ukrywają, ja naprawdę nie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jelenie rogi. Jej atrybutem są jelenie rogi.
Wiem, jak naprawdę wygląda. Na dodatek jest stara. Bardzo stara., choć gdybyś
ją zobaczył, raczej byś na to nie wpadł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przez chwilę nie wiedział co ma z tym
wszystkim zrobić. Kimkolwiek była ta kobieta, nie przyszła tu rozmawiać. A
jednak to właśnie robili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego mi to mówisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie chcę robić ci krzywdy. Elena… ma coś na
mnie. Zabiję ją i przyniosę ci jej głowę, żebyś mógł się nią pochwalić w
Zakonie, ale tylko pod jednym warunkiem. Masz mi dostarczyć informacje o niej,
jej rodzie, ich praktykach, słabościach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— T-tak, oczywiście, wszystko. I nikomu nie
powiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Powiesz. — Przerwała mu, chowając pistolet.
Dopiero teraz zauważył, że był to jeden z tych nowocześniejszych modeli. Ciężko
je dostać, a na dodatek kosztują fortunę. Szybkostrzelne, ciche. Nikt by nie
usłyszał, że do niego strzeliła. — Masz rozpowiadać, że cudem uciekłeś
bezwzględnemu mordercy, jasne? To musi wyglądać tak, jakbyś mi umknął… Powiem
tej kurwie to samo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dziękuję, bardzo dziękuję…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jeszcze mi nie dziękuj. Nie kupiłeś sobie
dużo czasu, więc bierz się do roboty, bo inaczej to twoją głowę rzucę pod drzwi
Zakonu. Jasne?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak słońce! Jak cię znajdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To ja znajdę ciebie. Wiem, gdzie mieszkasz,
no i gdzie chodzisz na dziwki. — Zaśmiała się i odeszła, znikając w mroku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jakub czuł, jak miękną mu kolana. Jeśli
chciała kogoś szantażować, to trafiła na dobrą ofiarę. Zawsze uważał, że miał
zbyt miękkie serce, ale co racja to racja — trafił do Zakonu tylko dlatego, że
jego świętej pamięci rodzice do niego należeli. On nigdy nie miał ciągotek do
,,mordowania pogan w imię większego dobra’’. Uważał to za stek bzdur, ale
musiał przyznać, że ta dziewczyna go zadziwiła. Prawie go zabiła, ale nie była
jakimś bezmózgim potworem. Miała powód, ale też rozum. Tak naprawdę nie chciała
tego robić, bo już byłby martwy, a jednak…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Robię się na to za stary…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Gdzie byłaś? — spytał Bernard, siedząc przy
stole i nie odrywając oczu od gazety, gdy Katherina rzuciła swoją kurtkę na
krzesło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A ty? — odpowiedziała pytaniem, doskonale
wiedząc, że i tak jej nie odpowie. Lubiła ukrócać niepotrzebne rozmowy w taki
sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Była głodna jak wilk, a do tego zmęczona.
Otworzyła pierwszą lepszą szafkę, nie znajdując tam nic poza herbatą i chlebem.
Musiała przyznać, że spodziewała się czegoś lepszego. Uznając, że herbata musi
starczyć, westchnęła i wstawiła czajnik z wodą. Usiadła naprzeciw Bernarda,
przyglądając mu się z początku ze znudzeniem, a potem z wnikliwością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Gdyby wzrok mógł zabijać, to już byłbym
martwy. O co chodzi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Doskonale wiesz. Czy wszystko gotowe? Gdzie
dokładnie masz zamiar to zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie odpowiadał. Spokojnie przerzucił kolejne
strony gazety i napił się kawy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś pewna? To nie jest byłe co. To zmieni
całe twoje życie, a na dodatek to bardziej niż prawdopodobne, że permanentnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Katherina spuściła wzrok i zastanowiła się
przez chwilę. Przecież nie może być aż tak źle, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chodźmy od razu. Wierzę, że wybrałeś jakieś
zaciszne miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Szkli już dobrą godzinę, zagłębiając się w las
otaczający miasto coraz bardziej. W pewnym momencie Katherina zorientowała się,
że nie ma zielonego pojęcia gdzie jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Twoje milczenie chyba mogę rozumieć jako
deklarację ,,tak, Katherino, znam drogę powrotną, nie martw się’’?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, Katherino, znam drogę powrotną. Nie
martw się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Skrzywiła się, co nie umknęło jego uwadze. Nie
lubiła, gdy się z niej nabijał, o czym doskonale wiedział. Teraz po prostu się
zaśmiał i dał jej znak ruchem dłoni, żeby weszła za nim do jaskini. Jakim cudem
wcześniej jej nie widziała? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Poszła za nim, mając złe przeczucia odnośnie
tego miejsca. Było strasznie ciemno, ale Bernard zakazał palenia pochodni czy
czegokolwiek innego. Postanowiła mu zaufać, bo jakie właściwie miała wyjście? W
końcu sama tego chciała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kilka razy wdepnęła w coś twardego i
podłużnego. Na początku myślała, że to jakieś gałęzie, ale gdy jedna z tych
rzeczy pękła, to już miała pewność, że to były kości. Co to za przeklęte
miejsce? Albo w sumie… Wolała nie wiedzieć. Może tak było lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaszli już dość daleko w głąb. Katherina
zauważyła snop światła, który wdzierał się do jaskini przez otwór na górze.
Księżyc doskonale wszystko oświetlał, a zarazem nadawał całości tajemniczości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To tutaj? — spytała, choć już znała odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak. Wiem, że wszędzie jest woda po kostki,
ale musisz uklęknąć dokładnie tam, gdzie skupia się światło księżyca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— I co wtedy? Uwarzysz miksturę z oka traszki
i mocnego alkoholu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Parsknął śmiechem, który rozniósł się echem po
całej jaskini. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście! Żadne szanujące się rytuały nie
mogą się obejść bez oka traszki. Oczywiście tylko żartuję. No, to na środek Sali,
proszę. Już, już! I zdejmij kurtkę. Soczewki też.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zrobiła jak powiedział. Uklękła w miejscu, w
którym światło było najjaśniejsze. Gdy poczuła wodę na nogach, przeszedł ją
dreszcz. Po prawdzie zawsze brzydziło ją wchodzenie do wody w ubraniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bernard stanął za nią i chwycił ją za ramiona.
Poczuła, jak przyciska ją do ziemi, choć nie wiedziała dlaczego. Jego oczy
rozbłysły złotem, a głos stał się donośny, potężny. Zaczął mówić coś w języku,
którego wcześniej nie słyszała. W sumie, przypominał jej ojczysty język, ale
tylko brzmieniem, bo nie rozumiała ani słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nagle coś poczuła. Jakby coś próbowało wyrwać
jej się z piersi, rozerwać żebra. Ból był okropny, chciała krzyczeć, ale nie
mogła! Jej krtań się zacisnęła, uniemożliwiając jej oddychanie. Zaczęła też
widzieć różne rzeczy, nie mając pewności, czy to przywidzenia, czy prawda. Z
ciemności zaczęły wyłaniać się cienie, które wyciągały swoje nienaturalnie
długie łapy opatrzone szponami prosto w jej stronę. Coś szeptały, śmiały się,
wymawiały jej imię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie mogła już zapanować nad własnym ciałem.
Zaczęła się wyrywać i szarpać, ale Bernard trzymał ją bezlitośnie. Miała ochotę
się rozpłakać, bo poza bólem, czuła ogromny strach. Serce waliło jej tak mocno,
jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kaatheerinooo… Przestań z tym walczyć…
Zaakceptuj siebie i dołącz do mnie. Powiedz, że chcesz tej potęgi, a te
wszystkie złe rzeczy znikną… Cienie odejdą… Zostaniesz tylko ty, Bernard i… ja...
A później tylko my dwoje. Na zawsze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ten głos się zaśmiał. Nie, nie głos. Głosy.
Nagle cienie zniknęły, a z mroku wyłoniło się to. Bestia. Miała kształt
człowieka, ale ona wiedziała, że to dalej ten sam potwór. Ciemna masa o ludzkim
obrysie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To jak? Przyłączysz się do mnie,
Katherino?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie mogła już dłużej wytrzymać. Czuła, jak
opada z sił. To, co widziała, zaczynało przypominać rozmazaną plamę. Nawet nie
wiedziała, kiedy straciła przytomność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uf, myślałam, że nigdy nie skończę :D
Ale jednak jest! Spóźniony, owszem, ale jest. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Niedługo zaczynam szkolenie do pracy,
potrwa miesiąc. W tym czasie mogę nie wrzucić nic na bloga, po prostu z braku
czasu. Nie porzucam mojego internetowego m4, więc bez obaw :)<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Powstał z pomocą:<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Lord Huron – The Yawning Grave, LP –
Muddy Waters, Ruelle - Secrets and Lies i kilka innych, ale już sobie oszczędzę
listy ;)<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do zobaczenia dzieciaczki!<o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-33313164785854474192017-07-01T15:16:00.000-07:002017-07-01T15:16:11.998-07:00Rozdział VIII - W kropce<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Orkiestra już od jakiegoś czasu
przerzuciła się na nieco wolniejsze klimaty. Większość gości po prostu
rozmawiała, jadła, bądź bawiła się w inny sposób, a Vincent postanowił zaprosić
Katherinę do tańca. W końcu jeden wolny to nie grzech, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zgodziła się, była wręcz uradowana, a
przynajmniej takie wrażenie odniósł Vincent. Bawiły go delikatne rumieńce,
które wykwitły na jej twarzy po kilku drinkach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Objął ją, kładąc dłonie na jej talii.
Rozejrzał się dyskretnie, zwracając uwagę na innych tańczących. Zmarszczył brwi
widząc, że znaczna większość mężczyzn trzymała dłonie niżej od niego.
Postanowił nie iść w ich ślady, uznając to za działanie nie na miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wydajesz się spięty. Coś nie tak? —
spytała, nie odrywając policzka od jego ramienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie, po prostu się zagapiłem,
wybacz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co jest aż tak absorbujące?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W sumie… — Uśmiechnął się, gdy
zauważył Remiego i jego towarzyszkę. — Odwrócimy się i sama zobaczysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie mógł powstrzymać się od cichego
śmiechu, gdy go dostrzegł. Powoli odwrócił się z Katheriną, tym samym
zamieniając się z nią miejscami i widokami. Usłyszał jej cichy chichot, który
wcale go nie zdziwił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Remi zawsze miał dziwny pociąg do
kobiet nieco starszych od siebie. I wyższych, a akurat o te nigdy nie było
trudno, patrząc na jego niziołkowatą aparycję. Teraz tańczył z damą, której
Vincent w ogóle nie kojarzył. Na jej twarzy zaczęły pojawiać się drobne zmarszczki,
choć kasztanowe włosy nie nosiły nawet śladu siwizny. Remi dumnie obejmował ją
w talii, wtulając twarz w jej pokaźne piersi. Najwyraźniej jej to nie
przeszkadzało, choć gdy jego dłonie zjechały niżej, od razu uniosła je z
powrotem na odpowiednią wysokość. Widząc to, Katherina musiała zasłonić usta
dłonią, żeby nie parsknąć śmiechem. Vincent widział całą sytuację w jednym z
luster, ledwo powstrzymując się od ryknięcia niczym dzika kuna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Przepraszam, Vincent, ale
zapomniałam imię twojego przyjaciela — mówiąc to, śmiała się cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dla przyjaciół Remi. A dla… sam nie
wiem kogo, Remigiusz Pankracy Alfons von
Armsin. Zawsze zapominam, że on się tak głupio nazywa, hehe. Jego próby zalotów
do ciebie też były dość zabawne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oj tam, przesadzasz. Uważam, że jest
uroczy, ale chyba już znalazł swoją drugą połówkę. No i jednak wolę, gdy
mężczyzna jest ode mnie wyższy, chociaż trochę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jej towarzystwo zawsze poprawiało mu
humor, nie wiedząc dlaczego. Remi uwielbiał wtrącać swoje pięć groszy,
sugerując niezwykle gorące, skrywane uczucie, ale Vincent nie miał co do tego
pewności. Nie mógł zaprzeczyć, że coś do niej czuł, ale… No właśnie. Coś. Czym
było to tajemnicze ,,coś’’? Elena powiedziała, żeby trzymał się od niej z
daleka, ale właściwie to dlaczego? Gdyby nie to małe powstanie, które szybko
zostało stłumione, Katherina już dawno by wyjechała. Była w Navirze tylko
dlatego, że na granicach nie było jeszcze do końca bezpiecznie. Vincent
odczuwał dziwną pustkę na myśl, że miała zniknąć. A do tego jeszcze ten
morderca, który grasował po mieście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent nadal nic o nim nie wiedział.
Zabił Marion Seynor brutalnie, bo żyła, gdy zadawał jej obrażenia. Żadne z nich
nie było pośmiertne. Napawał się jej cierpieniem, malując krąg i symbole jej
krwią. Jedyne, czego doszukał się Vincent, a co potwierdziła Katherina, to
znaczenie tych znaków. Były one częścią rytuału, w którym składa się ofiarę
bogu, ale to stary zwyczaj, od dawna niepraktykowany. Oczywiście najlepszą
ofiarą dla bóstwa było życie oraz duch, który według starych wierzeń
zamieszkuje serce. Te praktyki wywodzą się z Hedensaru, więc dlaczego atak
nastąpił tutaj? Dlaczego akurat Marion, a nie ktoś inny? Wybierał losowo? Za
dużo pytań, za mało informacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To
twoje urodziny, a nie miejsce zbrodni. Ten temat będziesz drążył jutro, ogarnij
się człowieku. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A wracając do tematu urodzin, to
kiedy są twoje? — spytał, nie przerywając spokojnego kołysania w rytm wolnej
melodii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No w sumie, to… — Wyraźnie się
zawahała, ale trwało to jedynie sekundę. — Dzisiaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzisiaj?! I nic nie mówisz? Niezły
zbieg okoliczności. — Zaśmiał się, odsuwając ją od siebie i obracając,
trzymając za wysoko uniesioną dłoń. — Być może udało ci się utrzymać to w
tajemnicy, ale to nie zwalnia mnie ze wzniesienia toastu. Mam coś specjalnego w
piwnicy, poczekaj chwilę. Zaraz wrócę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Vincent, naprawdę nie trzeba.
Przyjęcie pewnie czeka na mnie w domu, choć odrobinę spóźnione. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Trzeba, trzeba! Zaczekaj tu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Puścił ją i posłał jej uśmiech. Ledwo
przedarł się przez tłum gości, wymijając w większości pijanych, a w mniejszości
jedynie rozweselonych ludzi. Kilka razy został zaczepiony, bo przecież
niektórzy woleli złożyć życzenia osobiście, a już w ogóle zastosować pradawną
sztukę wyśpiewania swoich dobrych rad i ciepłych uczuć. Dopiero po chwili Vincent
zorientował się, że to trwa trochę za długo — w końcu obiecał Katherinie, że
zaraz wróci, a ona nawet nie wie, na co właściwie czeka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Udało mu się jakoś wymigać od dalszych
zaczepek. Od razu skierował się do kuchni, skąd zszedł do piwnicy przez znajdujące
się tam drzwi. Spróbował włączyć światło, lecz gdy tylko pociągnął na
sznureczek, żarówka po prostu się przepaliła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zajebiście.
</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jedynym źródłem światła zostało małe
okienko, które wpuszczało minimalną ilość promieni księżyca i latarni
ulicznych. Vincent poruszał się po piwnicy polegając głównie na zmyśle dotyku i
bólu, który paraliżował jego nogi i stopy za każdym razem, gdy w coś z gracją
uderzył. Miał wystarczająco dużo pecha, żeby niemal za każdym razem trafić
prosto w kolano bądź mały palec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Powoli posuwał się do przodu, badając
dłońmi półki i zakurzone pudła. Wplątał się w jakąś pajęczynę, co napełniło go
obrzydzeniem, bo od tego momentu miał wrażenie, że coś chodzi mu po twarzy.
Odczuł dziwny chłód, a gdyby nie otaczająca go ciemność, miałby pewność, że z
jego ust wydobywa się widoczna para. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co
do cholery? Tu zawsze było tak zimno?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uznał, że to bez sensu, ale i tak się
rozejrzał. Nic nie dostrzegł, ale wyczuł dłonią butelkę, której szukał. Sam
wyprodukował to wino, kilka lat temu, i wlał je do sześciokątnych butelek, bo
innych nie miał pod ręką. Cukier, truskawki, drożdże, trochę wyczucia i wyszło
coś naprawdę dobrego, a po latach z pewnością smakowało jeszcze lepiej.
Uśmiechnął się do siebie, wyciągając butelkę z półki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nagle miał pewność, że ktoś na niego
patrzy. Czuł to pod skórą, jak i na niej. Odwrócił się i zastał coś, czego
zupełnie się nie spodziewał. Chwycił butelkę oburącz i uniósł ją nad głowę,
gotowy bronić się nią do upadłego. Chciałby to cofnąć, ale nic nie zmieni tego,
że wrzasnął jak dziecko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z ciemności wpatrywały się w niego
żółte ślepia, które powoli się zbliżały. Odniósł wrażenie, że wręcz świeciły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co jest, kurwa?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Spokojnie, Vincent, to tylko ja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z mroku wyłoniła się Elena, śmiejąc
się i susząc zęby. Podeszła bliżej, stukając obcasami o kamienną posadzkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mogłem ci zrobić krzywdę. Oszalałaś?
Co tu w ogóle robisz? Jakoś nie pamiętam, żebym cię zapraszał, czy ktokolwiek w
ogóle. — Odetchnął i odstawił butelkę na bok. — Co to w ogóle miało być? Jakaś
kuglarska sztuczka, żeby mnie nastraszyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Słucham? Nie zniżyłabym się do
takiego poziomu. Chyba już ci kiedyś tłumaczyłam, że świat jest pełen magii i
energii, ale ty oczywiście to wyśmiałeś. A tak W OGÓLE to się powtarzasz,
pizdusiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak mnie, przepraszam, nazwałaś? Albo
wiesz co, nie ważne. Po prostu idź sobie, nikt cię tu nie chce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Auć. Nie musisz być od razu taki
niemiły. Właściwie to zaprosiła mnie twoja matka, ale grzecznie odmówiłam.
Rozumiesz, po naszej ostatniej rozmowie… — Uśmiechnęła się, opierając się o jeden
z filarów podtrzymujących sufit. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent przewrócił oczami, krzywiąc
twarz. Za nim znajdowała się pusta szafka, która kiedyś stała w jego pokoju,
więc oparł się o nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A jednak tu jesteś. Powiesz w końcu
o co ci chodzi, czy mam ci pomóc znaleźć wyjście? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Irytacja to delikatne określenie tego,
jakie uczucia wywoływała w nim Elena. Gdy przebywał w biedniejszych dzielnicach
miasta, Elena mu pomogła, czego nie mógł się wyprzeć, ale nigdy nie uznał jej
za przyjaciółkę. Jej pomoc nie była bezinteresowna, i nie chodziło o pieniądze,
a teraz po prostu go prześladowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Och, Vincent. Wspomnienia naszych
wspólnych chwil są upojne, ale to nie ze względu na nie… poradziłam ci trzymać
się od niej z daleka. Widzę, że nie posłuchałeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— I tylko po to to przestawienie?
Chcesz mi mówić, z kim mam się spotykać i jak się prowadzić, żeby wyjść na
dobrego i światłego człowieka? Kto by pomyślał, że tyle w tobie troski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ani kropli. — Zbliżyła się tak
szybko, że nie mógł powstrzymać wzdrygnięcia się. — Gdybym chciała cię
skrzywdzić, już leżałbyś martwy. Ale nie przyszłam tu tracić czasu na rzucanie
gróźb. Katherina jest niebezpieczna, tak samo dla siebie, jak i dla wszystkich
w jej otoczeniu. A ty, zamiast to dostrzec, jesteś na każde jej skinienie. Widzisz,
nasz ostatni pocałunek, który zostawił cię w takim oszołomieniu, nie służył
tylko przyjemności. Nie wierzysz w nic, co paranormalne, a jednak sam taki
jesteś. To dopiero paradoks! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś szalona. — Prychnął, śmiejąc
się. — I co, pstrykniesz teraz palcami i wyciągniesz królika z gorsetu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pamiętasz może co czułeś tego
wieczoru? Ja też to widziałam. Leżałeś przed drzwiami własnego domu, pogoda
była cudowna, a ty byłeś zdyszany, jakbyś biegł. Wiatr smagał twoją twarz, choć
nie wiało. Czułeś, jak coś uderza cię w twarz. Mówiąc prościej, udało ci się
połączyć z kimś innym. Możesz to nazwać telepatią, ale to było coś innego.
Chcesz dowodu? Przyjrzyj się ludziom, którzy cię otaczają. A szczególnie tej
jednej osobie. Zobaczysz, że mam rację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zamilkła, a on nie odpowiadał. Skąd
wiedziała? Myślał, że miał jakieś halucynacje, ale przecież tylko on o nich
wiedział. Nikomu nie mówił, i był tego pewien na sto procent. Może była jakaś
racja w jej słowach, ale z drugiej strony mógł coś chlapnąć po pijaku. Każdemu
może się zdarzyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Milczysz, więc chyba nie jesteś taki
przekonany, że zwariowałam. Spotkaj się ze mną jutro w porcie, to opowiem ci
trochę o naszej wspólnej znajomej. — Zrobiła kilka kroków w tył, znikając w
mroku piwnicy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To wy się znacie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odpowiedziała mu cisza i ciemność.
Elena zniknęła, jakby jej tu nigdy nie było, zostawiając go z mętlikiem w
głowie i niepewnością odnośnie tego, w co wierzył całe swoje życie. Przecież
wszystko miało jakieś racjonalne wytłumaczenie! Kiedyś zaćmienie słońca uważano
za znak od bogów, a teraz? To po prostu cud natury, który można w łatwy sposób
wytłumaczyć. Może tutaj sprawa miała się tak samo? Elena była zbyt wierząca, co
wydawało mu się mało prawdopodobne, ale po prostu miała urojenia. Tak, tak z
pewnością było. Bo jak inaczej wytłumaczyć jej słowa? Coraz bardziej
przekonywał się do postawionej przez siebie tezy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wziął wino i wyszedł z piwnicy, niemal
rozbijając sobie zęby o jakieś pudło. Zaklął szpetnie, ale ostatecznie udało mu
się ujść z życiem. Czasami zastanawiał się, jakim cudem jeszcze żył. Gdy miał
cztery lata to prawie wbiegł do kominka, gdy miał sześć, spadł z drzewa i
złamał rękę. W kolejne lato nogę, potem skręcił kostkę, biegając po lesie wpadł
w mrowisko, a później rozbijał głowę dla dziewczyn, które uważał za miłość swojego
życia. A gdy ostatecznie trafił do rynsztoku, dzięki swojemu kochanemu ojcu, to
uznał, że te wszystkie amory były psu w dupę i miłość jest nic nie warta, a
jeszcze można przez nią zginąć. No i na co to komu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">A
co teraz robisz, młocie? Uganiasz się za dziewczyną, a nawet nie wiesz
dlaczego. To też nie jest zbyt mądre…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odszukał wzrokiem Remiego, który
właśnie wciągał Katherinę w odmęty swojej największej pasji — gry w karty.
Potrafił grać o ogromne sumy, bądź wartościowe rzeczy, i przeważnie wygrywał. Vincent
zastanawiał się ile w tym szczęścia, a ile rzeczywistych umiejętności Remiego.
Często, dla umocnienia swojej pozycji, przedstawiał się jako wybitny gracz
hrabia von Armsin, choć żaden tam z niego hrabia. Jego rodzina miała spory
majątek, ale to była zasługa głównie jego pradziadka, który postanowił postawić
wszystko na jedną kartę i zająć się importem oraz sprzedażą kawy. Jego syn
założył palarnię, kolejny syn rozwinął sieć własnych kawiarni, a Remi miał to
wszystko odziedziczyć. Jeśli jego talenty nie ograniczały się tylko do karcianek,
to może i on wyhoduje nową odnogę rodzinnego biznesu. Vincent uwielbiał robić
sobie z niego żarty, więc często śmiał się mówiąc, że ktoś z takim imieniem nie
odniesie sukcesu nawet w pędzeniu bimbru. Gdyby nie to, że byli przyjaciółmi,
to pewnie już dawno by za to oberwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jasna kurw… to znaczy, cholera! —
powiedział poważnie Remi, rzucając swoje karty na stół. — Mam dziewięćdziesiąt
dziewięć przecinek dziewięć procent pewności, że robisz mnie w konia! Ktoś, kto
nigdy nie grał w karty, nie spuściłby mi manta trzy razy. TRZY RAZY, jak to
możliwe?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ale ja naprawdę nigdy nie grałam. —
Zaśmiała się, zabierając swoją wygraną w postaci całkiem pokaźnej sakiewki. — Szczęście
początkującego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Akurat! Nie wierzę ci, o nie! O,
Vincent, postanowiłeś do nas wrócić? Cholercia, a tak dobrze się bawiliśmy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ha, ha, bardzo śmieszne. Widzę, że
legendy o sławnym ,,hrabi von Armsin’’ kłamią. — Postawił butelkę na stole i
dosiadł się do nich. — Uuuu, porażka musi boleć, kolego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dałem jej wygrać, to chyba
oczywiste! — Zadarł głowę, wyglądając
niczym nadęty paw. — Dobra, gołąbeczki. Wujek Remi idzie na stronę, więc
zajmijcie się sobą. Tylko przyzwoicie, proszę! Ludzie patrzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, idź w cholerę, złamasie —
powiedział Vincent, sięgając po kieliszki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wypraszam sobie! — Remi udał, że się
obraził, po czym odszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent nalał truskawkowego trunku do
trzech kryształowych kieliszków i podsunął jeden Katherinie. Przyjrzał jej się
dokładnie, lecz nie dostrzegł niczego niezwykłego. Światło nie było najlepsze
do wnikliwych obserwacji, może powinien robić to za dnia, a może…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przestań.
Elena cię podpuszcza. Jesteś pijany, mogło ci się wydawać, że coś widzisz, a
tak naprawdę…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wszystko w porządku, Vincent? —
spytała, przyglądając mu się wnikliwie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, tak, ja tylko… Ja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak? — Spojrzała na niego całkiem
poważnie, choć alkoholowe rumieńce na jej twarzy sprawiały, że miał ochotę się
roześmiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nic. Nieważne. To już ten etap
wieczoru, że sam nie wiem, co gadam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie wyglądasz na kogoś w tym stanie
— odpowiedziała spokojnie, obejmując ramiona dłońmi. — Chyba muszę się
przewietrzyć. Pójdę na chwilę na balkon, zazwyczaj tyle nie piję. — Uśmiechnęła
się i wstała.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Widzisz?
Nie uciekniesz ode mnie. Nigdy…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Te słowa wbiły się w jego myśli, jak
nóż w masło. Nagle poczuł napływ paniki, który przyprawił go o mdłości. Gdzieś
już to słyszał, ale nie mógł skojarzyć gdzie. Czy bał się o bezpieczeństwo
Katheriny? Teraz już chyba nie mógł odmówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pójdę z tobą. Też mi się to przyda.
— Nie znalazł lepszej wymówki. Tak naprawdę chciał tylko upewnić się, że nic
jej się nie stanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pamięć powróciła niczym olśnienie.
Przecież tak wyglądał jego sen! Śnił o tym, gdy uciekał przed… Przed
ciemnością. Ona szła w stronę balkonu, wyglądała na szczęśliwą, a on podążał za
nią. Potem powiedziała, że jest za późno, a on… Ten mężczyzna ją…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ruszył za nią. Rozpuściła włosy, co
przyprawiło go o dreszcze na całym ciele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Déjà vu… — mruknął sam do siebie,
stawiając kroki jak zahipnotyzowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Słucham? — spytała, nie patrząc
nawet w jego stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nic, nic…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wyszli na balkon przez otwarte drzwi.
Katherina oparła się o kamienną balustradę i wzięła głęboki oddech, a on bez
precedensu odpalił papierosa. Zarówno matka, jak i ojciec, zawsze krytykowali
ten nałóg. Ba, nawet Rosaline miała swoje pięć groszy do wtrącenia odnośnie
zapachu, ale Katherina wydawała się niewzruszona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego rozpuściłaś włosy? — To
pytanie wydawało się wyrwane z kontekstu, ale musiał wiedzieć. Dzisiejszy
wieczór wydawał się zbyt podobny do jego snu, i jeszcze ta rozmowa z Eleną…
Miał mentlik w głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Był zbyt ciasny. Czuję się
swobodniej z rozpuszczonymi włosami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak ci ładniej… To znaczy, zawsze
wyglądasz ładnie, po prostu tak mi się podoba. Miałem na myśli, że…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Vincent, proszę cię. — Uśmiechnęła
się, odwracając głowę w jego kierunku. — Wiem, co miałeś na myśli. Nie musisz
mi się tłumaczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To zabrzmiało naprawdę idiotycznie.
— Roześmiał się, strzepując proch z papierosa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odwrócił głowę w stronę ulicy, śmiejąc
się sam z siebie. Jednak uśmiech zszedł mu z twarzy, gdy tylko dostrzegł postać
za krzakami. Mężczyzna w bieli, cały poparzony. Uśmiechał się do niego
szyderczo, a jego oczy niemal świeciły w mroku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincenta zlał zimny pot. Katherina najwidoczniej go nie zauważyła, ale
nic dziwnego, w końcu spoglądała w gwiazdy. Nie chciał, żeby zauważyła tego
mężczyznę. Czuł, że jeśli to zrobi, stanie się coś naprawdę złego, ale nie
potrafił określić co dokładnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Co
robić? Trzeba powiedzieć ochronie.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dyskretnie stanął dokładnie tak, by
zasłonić mężczyznę. Zerknął w jego stronę, ale ten już nie patrzył na niego, a
na Katherinę. Nieproszony gość przekrzywił głowę w bok, bardzo powoli. Uśmiech
zniknął z jego twarzy. Wyglądał tak, jakby był wręcz smutny, ale Vincent uznał,
że nie jemu to oceniać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Może wrócimy do środka? — Zgasił
papierosa i wrzucił niedopałek do kryształowej popielniczki. Dopiero po chwili
zorientował się, że mężczyzna z ogrodu zniknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czy
ja się pocę? Cholera. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czemu nie? Pora spróbować tego
twojego magicznego trunku. — Uśmiechnęła się do gwiazd i spojrzała na niego. Skrzywiła
się, widząc jego minę. — Co się z tobą dzieje, Vincent? Dziwnie się
zachowujesz, zbladłeś i… pocisz się? Jesteś chory? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie jestem, ja po prostu… — <i>Zobaczyłem w ogrodzie lunatyka, który
patrzył się na ciebie jak głodny na obiad.</i> — Lubię cię, i trochę się przy
tobie stresuje. — Nie mógł powiedzieć, że skłamał, ale prawdą tez by tego nie
nazwał. Zaśmiał się, swoim zdaniem idiotycznie, ale na nic innego nie mógł
wpaść. — Ekhm, chodźmy już do środka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie wiedziałam, że jestem aż tak
przerażająca. — Uśmiechnęła się i skierowała się do środka. Poszedł za nią,
wypuszczając powietrze jak sprężarka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dał jej iść przodem, a sam zaczepił
jednego z ochroniarzy. Powiedział mu wszystko i poprosił o sprawdzenie ogrodu.
Znaczna większość pracowników wyszła, a Vincent miał mieszane uczucia.
Chciałby, żeby go znaleźli, ale z drugiej strony nie narzekałby na wieść o tym,
że nikogo tam nie było. Czasem sam siebie nie rozumiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Usiadł z Katheriną przy stole i uniósł
swój kieliszek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zrobiłem to wino kilka lat temu,
zanim… No, nieważne, ale trochę leżało. Sam się zastanawiam jak wyszło. Cóż,
wznieśmy toast! Twoje zdrowie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uniosła kieliszek, idąc w jego ślady,
i napiła się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Muszę ci przyznać, że jestem pod
wrażeniem. Jest naprawdę fantastyczne. Dziękuję. — Ucałowała go w policzek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po kilku partyjkach z Remim i
Katheriną, Vincent miał naprawdę dobry humor. Wypili całe wino, śmiali się i
żartowali. Przez cały ten czas Vincent przyglądał się dziewczynie, nie mogąc
zdobyć się na wyrażenie jasnej opinii. Patrząc na nią widział czyste piękno.
Jej twarz, włosy, figura, a nawet głos — wszystko mu się podobało. Chciałby jej
to powiedzieć, ale nie mógł się na to zdobyć. Bawiły go jej żarty i cieszyły
wygrane z Remim, a nawet jego własne przegrane partie. Już od jakiegoś czasu
widział w niej więcej, niż tylko przedstawicielkę Hedensaru, ale nie chciał się
ujawniać. Miał mieszane uczucia, a przy okazji wiedział, że ona prędzej czy
później wyjedzie i prawdopodobnie nigdy tu nie wróci. Miała obowiązki u siebie,
a tutaj tylko interesy. Widział, że odwzajemnia jego sympatię, ale miał
poczucie, że ona go nie chce. Nie w taki sposób, w jaki on by tego chciał. Te
odczucia były upokarzające, ale Vincent postanowił to przełknąć i poczekać na
jej wyjazd. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Panie Lawrence, prosimy na chwilę —
powiedział jeden z ochroniarzy, stojąc przy stole niczym posąg. Spojrzał na
zdziwione miny towarzyszy Vincenta i od razu odpowiedział na pytania, które
zadawali wzrokiem. — Proszę się nie martwić, chcemy jedynie coś ustalić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, oczywiście. Wybaczcie, zaraz
wrócę. — Wstał od stołu i poszedł za ochroniarzem. Stanęli w takiej odległości,
żeby wszystko widzieć, ale uniknąć podsłuchiwania przez innych. — Znaleźliście
go? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie, nikogo tam nie było. Nie
znaleźliśmy nawet śladów, ale to nie oznacza, że panu nie wierzymy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jesteś pewien? Widziałem go, stał
tam i patrzył się na… Przyglądał się…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Komu się przyglądał? — Ochroniarz
nie dawał za wygraną. Być może pracował dla milicji, a tutaj dorabiał sobie ekstra,
ale Vincent tego nie wiedział. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony,
więc postanowił lepiej mu się przyjrzeć. Szczerze mówiąc, to ten mężczyzna
niczym się nie wyróżniał. Był biały, jak każdy mieszkaniec Naviru, miał zielone
oczy i brązowe włosy. Całkiem przystojny, choć wolał tego nie przyznawać. Męska
duma mu na to nie pozwalała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pannie Sorgman. Bacznie ją
obserwował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Możemy zapewnić jej ochronę.
Oczywiście nie będzie o tym wiedziała, ale na czas pobytu możemy ją mieć na
oku. Z pana opisu wynika, że to był on. Ten sam, który zamordował pannę Seynor.
Panna Sorgman może być jego następna ofiarą, więc nie możemy ryzykować. Uważam,
że powinniśmy poinformować pana ojca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Przeszedł go dreszcz. Wręcz poczuł,
jakby chłód osiadał mu na karku. Następna ofiarą? Katherina? Miałby wyrwać jej
serce i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie. Do tego nie mogło nie dojść. To
nie tylko zraniłoby jego, ale miałoby okropne skutki jeśli chodzi o dyplomację.
Zginęłaby na terenie Naviru, co mogłoby przyczynić się do wybuchu kolejnej
wojny, albo chociaż zamieszek. Wiedział, że Hedensarczycy nie puściliby tego
płazem, a ojciec obwiniałby między innymi jego. W końcu ostatnie tygodnie
spędzał głównie z Katheriną, co nie umknęło niczyjej uwadze, a szczególnie
Rosaline. Często go zaczepiała i dyskretnie pytała o pannę Sorgman, ale on
zawsze odpowiadał wymijająco. A właściwie, gdzie jest Rosaline? Nie widział jej
cały wieczór. Może poszła do swoich koleżanek? Możliwe. Cóż, rano i tak
przyjdzie do pracy, a on będzie dziękował za jej obecność i cudowną kawę, którą
zawsze dla niego robiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Może na razie nie. Z początku
przyglądał się mi, a dopiero potem jej, a ja potrafię sobie poradzić z jakimś
wymoczkiem. Dziękuję, to wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mężczyzna skłonił się lekko i odszedł.
Vincent westchnął ciężko, próbując wyprzeć ogarniającą go bezsilność. Jak mógł
pomóc Katherinie? Nie chciał jej szpiegować, to by było nie w porządku. Co mógł
tak naprawdę zrobić? Bał się o nią, nie mógł zaprzeczyć, ale to nie dawało mu
prawa widzieć więcej, niż sama na to pozwalała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odwrócił się, by zobaczyć co robiła
razem z Remim. Nie było jej! Remi siedział i rozmawiał z kobietą, z która
wcześniej tańczył, a Katherina zniknęła. Nigdzie jej nie widział, jakby
wyparowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Witaj,
Vincent…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Odskoczył jak poparzony i odwrócił się
w stronę, z której dochodził głos, czyli dokładnie zza jego pleców. Nikogo tam
nie było, co skłoniło go do myślenia, że oszalał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeśli
chcesz mnie zobaczyć, to chodź na balkon. Tam z tobą porozmawiam, w cztery
oczy. Chyba się mnie, nie boisz, prawda?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bał się? Nie, to nie było to. Czuł
bardziej niepokój i niepewność, bo tajemniczy, męski głos dobiegał z wnętrza
jego głowy, czego domyślił się dopiero teraz. Najgorsze było to, że ten głos
wydawał się znajomy, choć był pewien, że nie zna nikogo, kto by tak brzmiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uznał, że zaryzykuje. Powoli zaczął
iść w stronę balkonu, wyjmując papierosy i jednego umieszczając między wargami.
Po chwili znalazł się na świeżym powietrzu i rozejrzał się, ale dostrzegł tylko
jedną osobę — blondyna w garniturze, który stał tyłem do niego. Nie wyglądał
podejrzanie, po prostu tam stał i palił, a na balustradzie obok niego stała
jego szklanka z drinkiem, wypitym niemal do końca. Oparł się o barierkę
nieznacznie dalej niż on i odpalił raka w tubce, nie zważając na konsekwencje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">No
gdzie jesteś? Kurwa, to pewnie jakaś podpucha. Powinienem wrócić do środka i
zająć się…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— …Katheriną? — Nieznajomy dokończył
myśl Vincenta, odwracając twarz w jego stronę. Poznawał jego głos. Dokładnie
ten sam, który słyszał wcześniej. — Jesteś bardzo zabawny, Vincencie.
Troszczysz się o nią, rozumiem, ale ona nie ma już pięciu lat. Może sama o
siebie zadbać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To byłeś ty? Na sali i tam, na dole?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, to byłem ja. Przyszedłem prosić
cię o przysługę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pfff, ty? Prosić mnie o przysługę?
Chyba sobie, kurwa, żartujesz! Zaraz wezwę tu całą ochronę, po czym cię
aresztujemy i zamkniemy raz na zawsze, ty psychiczny… — Odwrócił głowę w jego
stronę i mina mu zrzedła. Skórę miał bladą, włosy jasne, a twarz szczupłą i
pociągłą, ale to nie te atrybuty zwróciły jego uwagę. To jego oczy. Były białe,
wręcz srebrne, i wierciły dziurę w jego duszy. Czytał kiedyś o białookich. To
była wyjątkowa rasa, ale została wybita przez legendarny Zakon Uskalydów, który
zniknął, tak po prostu. Z ksiąg ojca dowiedział się, że byli potężni, a każdy z
nich miał jakąś wyjątkową umiejętność, choć każdy z nich władał magią i
istotami mroku, cokolwiek to znaczyło. Pomijając te paranormalne brednie, ponoć
każdy z nich był uzdolnionym wojownikiem. Kobieta, czy mężczyzna, to nie było
istotne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co się stało, panie Lawrence?
Stracił pan mowę? — Mężczyzna uśmiechnął się, opierając się lewym ramieniem o
balustradę i uśmiechając się. — Czyżby kolor moich oczu pana peszył? Proszę
wybaczyć, ale nie mam zamiaru go ukrywać, jak niektórzy… — Dopił resztkę swojego drinka i odstawił
szklankę. — Chciałem prosić, abyś przestał interesować się Katheriną. Po prostu
ją zbywaj, przestań gdziekolwiek zapraszać. Zniknij z jej życia. Robisz więcej
szkody niż pożytku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Doprawdy? A ty kim niby jesteś, żeby
żądać ode mnie takich rzeczy? Na ojca za młodo wyglądasz, wujka też. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Roześmiał się, a Vincent miał
wrażenie, że jego śmiech roznosi się echem w czasie i przestrzeni, otacza go z
każdej strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie, nie jestem nikim takim. Na swój
sposób kocham Katherinę, ale ty tego nie zrozumiesz. Jest mi bardzo bliska, ale
ma zadanie do wypełnienia. Jeszcze o tym nie wie, choć już niedługo się dowie,
możesz być pewien. Troszczę się o nią, wręcz zależy mi na niej, więc wolałbym,
żebyś się do niej nie zbliżał. Nie mam żadnego interesu w pozbawieniu cię
życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Grozisz mi? Tutaj? Jedno moje słowo
i zjawi się tu armia ludzi, żeby cię złapać i zamknąć, jak nie zabić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nieznajomy uśmiechnął się spokojnie i
zaśmiał cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mogą spróbować… — Odwrócił głowę w
stronę pomieszczenia pełnego ludzi, ale przyglądał się tylko jednej osobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Vincent zrobił to samo. Dlaczego miał
się trzymać z daleka? Czego od niej chcieli? Jeszcze nigdy nie widział, żeby
zrobiła coś złego, czy niezwykłego. Przy Elenie była czysta jak łza, jeśli
chodzi o ten aspekt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dlaczego wy wszyscy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Mężczyzna zniknął. Vincent rozejrzał
się dookoła siebie, ale on po prostu rozpłynął się w powietrzu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To
już drugi, kurwa, raz! I to tej samej nocy! No nie wytrzymam. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Myślał, że słońce, które wpadało do jego
pokoju, zaraz wypali mu oczy, a w ustach i gardle miał istną pustynię. Gdy
tylko wstał, od razu zakręciło mu się w głowie, a uszy wypełnił bardzo
irytujący, bliżej nieokreślony dźwięk, który Vincent potrafił określić tylko w
jeden sposób — kac gigant. Mieszanie wódki, whisky, wina i taniego piwa, to był
definitywnie najgorszy pomysł w jego życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">To
chyba kara za głupotę. Jak nie zwymiotuje, to będzie cud. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jego twarz odbiła się w oknie, ale to
nie był najlepszy widok, jaki mógł napotkać z samego rana. Z jego gardła
wydobyło się jęknięcie przesiąknięte obrzydzeniem. Westchnął i wyszedł z
pokoju, czując chłodną posadzkę pod stopami. Pod ścianą stała jedna z nowych
pracownic i ścierała kurze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzień dobry — powiedział ziewając. Dziewczyna
odwróciła się do niego z uśmiechem, ale ten szybko zszedł z jej twarzy. Jej
skóra przybrała kolor purpury, a oczy z sekundy na sekundę otwierały się
szerzej. Vincent nie wiedział o co chodzi. — Mam coś na twarzy, czy jak? — Ona
jedynie pokręciła szybko głową. Spojrzał w dół i nagle wszystko zrozumiał.
Właśnie stał przed obcą dziewczyną na waleta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zaśmiał się idiotycznie i bardzo
szybko zniknął za drzwiami swojego pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chyba
już nigdy nie będę mógł spojrzeć jej w twarz. To definitywnie kara za głupotę.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Gdy już zmył z siebie resztki
alkoholowego odoru i wstydu, wyszedł z zamiarem udania się do portu. Przed tym
sprawdził, co takiego dostał od rodziców. Zawieszka na łańcuszku była piękna,
wręcz hipnotyzująca. Wydawało mu się, że wręcz emanuje delikatnym blaskiem.
Postanowił to ubrać, a później spytać ojca, co to konkretnie było. Może jakaś
pamiątka rodzinna? To by było w jego stylu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Na szczęście Dzielnica Portowa nie
była daleko, choć nigdy specjalnie jej lubił. Owszem, budynki były tu kolorowe,
dachy spadziste, pokryte czerwonymi dachówkami, wszędzie pełno stoisk z
towarami z całego świata, ale ludzie byli parszywi. No i zapach ryby to nie
były jego wymarzone perfumy. Jedyną rzeczą, która naprawdę mu się tu podobała,
były statki. Żaglowce, transportowce, jachty i małe łódki rybackie — były
fascynujące i piękne, a on zawsze czuł się przy nich mały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Widzę, że postanowiłeś się pojawić.
Miło z twojej strony. — Elena stała za nim, a on jak zwykle nie zorientował się
skąd przyszła. — Domyślam się, że masz pytania. Proponuję, abyśmy usiedli w
tamtym barze. — Wskazała palcem budynek na rogu. — Serwują tam naprawdę świetne
piwo, szczególnie jak na tak podłą dzielnicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Żadnego alkoholu. Ja już więcej nie
mogę. — Na samą myśl żółć podeszła mu do gardła. — Możemy usiąść, ale jak mi w
końcu nie powiesz o jaki chuj chodzi tobie i temu tlenionemu zbirowi, to jak
matkę kocham…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Coś tam ci powiem. Mam nadzieję, że to
wystarczy, żebyś olał Katherinę ciepłym moczem. Oczywiście możesz jej
powiedzieć, że to deszcz, żeby się lepiej poczuła, ale dla mnie to nie ma
znaczenia. — Pomasowała palcami skroń, krzywiąc się. — Co za irytujący dźwięk…
— warknęła. — Nie słyszysz go?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ja nic nie słyszę. Bardziej
przeszkadza mi tutejszy zapach, jeśli cię to interesuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie, mam to w głębokim poważaniu.
Chodź za mną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Równie
miła, co hemoroidy. Baby.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ruszył za nią, już czując irytację.
Musiał przyznać, że działała na niego jak płachta na byka, ale to było
spowodowane wyłącznie jej zachowaniem. Kiedyś nie była aż tak wredna, ale możliwe,
że wypchnął to z pamięci i dlatego tak myślał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Weszli do środka, a jego nozdrza od
razu zaatakował zapach smażonych ryb i piwa. Czuł, jak jego żołądek przechodzi
prawdziwą rewolucję. Czy mogła wybrać jeszcze gorsze miejsce? Obstawiłby
wszystko, że zrobiła to specjalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Usiedli pod oknem, które akurat było otwarte.
Krzesła miały swoje lata świetności dawno za sobą, bo czerwona skóra ledwo
trzymała się kupy. Sytuacja miała się podobnie dla każdego innego elementu
wyposażenia tego wątpliwej urody wnętrza — okrągłych, drewnianych stolików,
murowanego baru, starych obrazów i parszywych ozdób. Nawet szyby w oknach miały
mleczny kolor i milion zacieków, a w niektórych rogach widać było zieloną
narośl. Całego obrazu dopełniały obdrapane tapety na ścianach w dziwne,
kwieciste wzory. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jeśli często tu przesiadujesz, to masz słaby
gust — rzucił w stronę Eleny, nie bardzo przejmując się jej groźną miną. —
Dobra, przejdźmy do rzeczy. Czego chcecie od Katheriny, to primo. Po drugie,
primo, dlaczego niby mam się trzymać z daleka? O co wam z tym chodzi? Niedługo
stąd wyjedzie i pewnie nigdy nie wróci. No i skąd wiesz takie rzeczy… Których
nie powinnaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Elena uniosła jedną brew do góry, krzywiąc
się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mam co do niej plany. I nie tylko ja.
Katherina jest silna, a ja mam zamiar wykorzystać tą siłę. Ty możesz ucierpieć,
jeśli będziesz się wokół niej plątał, a pozbycie się akurat ciebie nie jest mi
na rękę. Bo widzisz, ty też coś tam potrafisz, choć o tym nie wiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Westchnęła zamykając oczy. Wyglądała na
wyraźnie poirytowaną, często zerkając na jego pierś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Sugerujesz, że Katherina jest czarownicą czy
co? I może masz zamiar ją spalić na stosie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ja nie, ale ktoś tobie bliski z całą pewnością.
Chętnie zadałby jej długą i bardzo bolesną śmierć tylko za to, że urodziła się
taka, a nie inna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Taka, czyli jaka dokładnie? Póki co nie odpowiedziałaś
na żadne moje pytanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Udzielę ci darmowej rady, bo i tak mi nie
uwierzysz. Spróbuj ją zaskoczyć. Pójdź do niej, gdy najmniej będzie się tego
spodziewać. Potem spójrz jej w oczy, to może zrozumiesz. — Znów się skrzywiła,
przekrzywiając głowę. — Ten dźwięk doprowadza mnie do szału — warknęła. — Co to
jest? To ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Słucham? Ja nic nie słyszę, to raz, a dwa,
chyba sobie coś wmawiasz. Co niby miałbym robić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Masz coś pod koszulą. Co to jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Opanował gniew i wyjął wisiorek spod ubrania.
Elena od razu spoważniała i rzuciła mu oskarżające spojrzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zadowolona?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Skąd to masz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Była szybsza, niż przypuszczał. Wstała i od
razu chwyciła wisiorek, chcąc mu go wyrwać, lecz coś się stało. Teraz tez
usłyszał ten dźwięk — jakby ktoś jeździł paznokciami po tablicy, ale milion
razy głośniejszy. Szyby popękały, nastąpił jakby wybuch. Elenę odrzuciło na
dobre dziesięć metrów, wszędzie było szkło, ludzie uciekali w panice. Zapanował
istny chaos, ale Vincentowi nic nie było. Ani zadrapania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co to było…? — spytał sam siebie, nie
wierząc w to, co się właśnie stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak pogrywasz? — Podniosła się, kipiąc
gniewem. — Nie puszczę ci tego płazem, ty rozpieszczony gówniarzu!<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 7.1pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wyszła, a wszystkie rzeczy, które stały na jej
drodze, po prostu rozsuwały się przed nią. Vincent był w kropce, nie wiedząc co
myśleć. Serce waliło mu jak oszalałe, a w głowie miał coraz większy mentlik.
Pomijając to, co właśnie się stało, miał już pewność, że Elena nie udzieli mu
żadnych odpowiedzi. Zostały tylko dwie osoby, które mogły coś wiedzieć — jego
ojciec i Katherina Sorgman. <o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-84681500492751659822017-06-17T10:52:00.001-07:002017-06-17T10:52:46.940-07:00Rozdział VII — Wspomnień czar<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wielka szkoda. Zasłużyła na coś
lepszego… — Podniósł się zgrabnie i energicznie, niczym młodzik. — Czy Vincent
już wie? Bardzo ją lubił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czuł się tak, jakby za dużo wypił, gdy
patrzył na tę scenę. Park wyglądał pięknie o tej porze roku — drzewa cieszyły
zielenią, a kwiaty zachwycały gamą różnorodnych, żywych barw i kształtów. W
powietrzu unosiła się ich słodka woń, którą uwielbiał, ale teraz przyprawiała
go o mdłości, wymieszana z czymś, czego nie potrafił określić inaczej niż
śmierć. Paskudny, ohydny zapach leżącego od kilku godzin ciała i krwi, którego
szczerze nienawidził. Ale to nie smród rujnował piękno tej nocy, a widok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie, panie Lawrence. Zgodnie z
życzeniem, pan dowiaduje się pierwszy. — Kapitan straży miejskiej wydawał się
zdenerwowany samą jego obecnością, co drażniło Dantego. Owszem, był ważną osobą
nie tylko na salonach, ale irytowało go takie podejście. Chciał złapać tego
mordercę, tak samo jak każdy, a otrzymywał więcej szacunku, niż informacji, co
nie zawsze było mu na rękę. Z drugiej strony, nie chciał naciskać na kapitana
Dekona, bo doskonale wiedział, że to płochliwy człowiek. Jakim cudem nadal
obejmował to stanowisko? A jak w ogóle je dostał? To było dla niego niepojęte. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Czy to był on? Biały Kaznodzieja? —
spytał po chwili zastanowienia. Uważał tę ,,ksywkę’’, czy jak ta młodzież teraz
mawiała, za naprawdę głupią, ale prasa to podłapała. Nie miał pojęcia jak to
się stało, ale ktoś musiał wypaplać pismakom, że morderca był widziany w białym
ubraniu z kapturem. Być może świadek, do którego nie dotarli? Magnus z wielką
chęcią zainteresuje się potencjalnym informatorem, tego był pewien. Bez względu
na to, czy ów człowiek dobrowolnie poda informacje, czy też pod lekkim…
naciskiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak. Metoda i oprawa na to wskazują,
choć wcześniej głowa była na miejscu. Tę dziewczynę, Marion Seynor, zabił
szybko, ale tą tutaj dręczył. Broniła się, ale jak na załączonym obrazku… Z
marnym skutkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Więcej szacunku, proszę. Miała na
imię Rosaline i była dobrą przyjaciółką mojej rodziny. Gdy mój syn się dowie i
przyjdzie z panem rozmawiać, ma pan się o niej wypowiadać jak dżentelmen, a nie
burak ze wsi, jasne? — Dante zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, z
niezadowoleniem wypisanym na jak zawsze surowej twarzy. Miał nadzieję, że z
tego stresu kapitan nie narobi zaraz w spodnie, bo to pogrążyłoby tego
człowieka jeszcze bardziej. — I proszę wypastować buty. Gdzież pan chadza na
spacery? Na bagna? Czy do kanałów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kapitan odruchowo spojrzał na swoje
obuwie. Po wyrazie jego twarzy widać było, że nie może się nie zgodzić ze
stwierdzeniem Dantego. Kodeks, który obejmował funkcjonariuszy, jasno mówił o
schludnym i reprezentatywnym mundurze — czarnym, a nie szaro-brązowo-czerwonym,
brudnym od błota i bogowie wiedzą czego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, panie Lawrence. Proszę
wybaczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Proszę mnie później odwiedzić. Muszę
się dowiedzieć, kim dokładnie była ta Marion, bo chwilowo nie widzę żadnego
związku między nią i Rosaline. Powiedzmy… o szóstej? W mojej rezydencji. Wieczorem,
oczywiście,<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak jest. Otrzyma pan
najrzetelniejsze informacje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante kazał mu odmaszerować, co ten
zrobił bez słowa protestu. Postanowił skorzystać z chwili samotności i obejrzeć
ciało, choć nie było to łatwe. Nadal czuł się słabo po wybuchu w Pałacu Narad,
ale nie potrafił dłużej leżeć i nic nie robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rosaline wyglądała okropnie. Ciało
było już sine z zimna, brakowało głowy, a na nadgarstkach i pozostałych kończynach,
a szczególnie na szyi, widoczne były zasinienia, niemal czarne. Czuł
nieprzyjemny ścisk żołądka, gdy na nią patrzał, ale musiał to zrobić. Kochał ją
na swój specyficzny sposób, przez co nie mógł odpuścić tej sprawy. Marion była
dla niego nikim, ale Rosaline znał przez większość swojego życia. W tym
momencie niczego nie pragnął bardziej, niż złapania tego szaleńca. Najchętniej
osobiście by go oskórował, ale miał od tego Magnusa. On wiedział, jak zadać
długą, bolesną śmierć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nadgarstki
sine. Widać, że się szarpała. No oczywiście, nigdy byś nie oddała skóry za
darmo. Tak samo szyja, widoczne ślady dłoni tego kurwiego syna. Porwana suknia,
brudna. Uciekałaś, po drodze pewnie się przewróciłaś. Rozdarcia w okolicy kolan,
więc wstałaś i biegłaś dalej. Wygięta rura, którą urwałaś z budynku obok… Twoja
waleczność jednak nie przyniosła skutku, ale chociaż próbowałaś. Odeszłaś
godnie, mimo tego, co ci zrobił. Dorwę go i zabiję, obiecuję. Będzie płonął na
stosie, jak wielu przed nim. Wybiję tych białookich skurwysynów, co do jednego,
choćbym miał to przypłacić życiem. Dość szkód narobili…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Za jej zgon obwiniał tylko jednego
człowieka, ale pragnął eksterminacji ich wszystkich. Wiedział, że ten mężczyzna
nie działał sam, a skoro z tego plugawego gatunku przetrwał on, to nie był
jedyny. Nigdy nie kończyło się na jednym. Byli niczym gniazdo robali — skoro
gdzieś zauważysz jednego, to bądź pewien, że w pobliżu jest ich więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante uznał za stosowne, aby chwilowo
nic nie mówić Vincentowi. Dziś przypadał dzień urodzin syna, więc chciał, aby
był szczęśliwy. Domyślał się, że jak już mu powie, to chłopak nie będzie zadowolony.
Pewnie znowu się pokłócą, jak zwykle. Dante chciał tylko jego szczęścia,
niczego więcej, a nawet to ciężko mu było osiągnąć. Vincent nie miał
prawdziwych urodzin od ponad trzech lat, więc Dante poczuwał się do
zorganizowania wyjątkowo hucznego przyjęcia — czas na żal przyjdzie później. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Czy powinien zaprosić pannę Sorgman?
Vincent wyraźnie ją polubił, więc może to nie był głupi pomysł. Dante miał
jeszcze na to czas — dopiero świtało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Uwielbiał ten ogród. Taki cichy i
spokojny, rozległy, wiecznie piękny i zadbany. To Olivia go zaprojektowała.
Pamiętał to jak dziś, choć minęły lata. Tego dnia była taka szczęśliwa, mogąc
doglądać, zarządzać i pracować razem z ogrodnikami. Oczywiście nie pozwoliłby
jej na wykonywanie czegoś trudniejszego niż sadzenie drobnych kwiatów, w końcu
jego żona była damą, a nie jakimś robolem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Była?
Ona jeszcze nie umarła, głupcze. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Bał się dnia, w którym śmierć mu ją
zabierze. Doskonale pamiętał też ten, w którym się poznali. Najpierw myślał, że
to jeden z najgorszych dni w jego życiu, a potem pojawiła się Olivia, wnosząc
światło do jego zdominowanego przez ciemność życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rozmyślał o tym, krążąc pomiędzy
kwitnącymi krzewami i bujnie rosnącymi winobluszczami. Drobny, szary żwirek
chrzęścił cicho pod jego stopami, będąc jedyną oznaką jego obecności tutaj. Już
słyszał szum jeziora, choć jeszcze go nie widział. Miał wrażenie, że tylko w
tym miejscu istniało dobro, piękno i spokój, podczas gdy poza jego granicami
panoszyło się wszelkie zło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pamiętał to tak, jakby było wczoraj.
Miał wtedy osiemnaście lat i sam nie wiedział, czego chce od życia. Najlepiej
kobiet, pieniędzy i luksusu, a czego innego? Ojciec skutecznie wybijał mu z
głowy takie głupie marzenia, sadzając go na całe dnie w swoim gabinecie i
doglądając, czy przeczytał te cegły o wiedźmach, czarach, bogach, a przede
wszystkim o białookich Hedensarczykach i sposobach na ich likwidację. Jeśli pod
koniec dnia nie odpowiedział na choć jedno wyrywkowe pytanie, zawsze otrzymywał
karę. Najłagodniejszą był cios w policzek i żądanie postarania się bardziej, a
najgorszą…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jeśli
kiedyś staniesz naprzeciw tego plugastwa, a ono ci umknie, to osobiście zabiję
najpierw to, a potem zajmę się tobą.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ojciec powtarzał mu to codziennie,
niczym mantrę, najczęściej wtedy, gdy go karał. Zamykał w ciemnych
pomieszczeniach na całą wieczność, bił i wyzywał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ale tego dnia było inaczej. Wracali z
Hedensaru, tego zapomnianego przez bogów i prawowitą wiarę państwa. Po
opowieściach ojca, Dante spodziewał się gniazda węży i wszystkiego, co
najgorsze, ale doznał szoku. Żyli tam ludzie dokładni tacy sami jak w Navirze,
a stolica była piękniejsza, ludzie szczęśliwsi. Nie widział tam ani jednego
robotnika w masce i goglach, bo powietrze było czyste, a nie zanieczyszczone
oparami z fabryk. Zazdrościł każdemu dziecku, które widział z rodzicami, bo
było bardziej szczęśliwe, niż on kiedykolwiek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kiedy przeszli przez granicę i powoli
zbliżali się do domu, ojciec zatrzymał swojego konia i dał sygnał, aby wszyscy
zrobili to samo. Stali tak chwilę, nasłuchując razem z nim. Dante też to
usłyszał — pogańską piosenkę dochodzącą zza krzaków. Wiedział, co się święci,
ale nie chciał tego przyznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszyscy zeszli z koni i podążyli za
ojcem Dantego. Było ich razem sześciu, najlepsi z Zakonu. Cicho przedarli się
przez krzaki i zobaczyli ognisko. Otoczyli miejsce, pozostając w ukryciu,
gotowi na wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Z ciemności wyłoniła się starsza
kobieta, nucąca już wcześniej słyszaną piosenkę, a zaraz za nią mężczyzna,
młodszy od niej, choć zasłaniający twarz czarną chustą. Dante widział tylko
jego oczy — duże, niemal białe, choć on powiedziałby, że wydawały się wręcz
srebrzyste. Chwycił za miecz, ale cofnął dłoń, bo chłopak niósł jedynie więcej
drewna na opał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie daj się zwieść, synu — szepnął
ojciec. — Znam go. Szpieguje Zakon dla swoich ziomków. Wiesz, co masz z nim
zrobić, prawda Dante? Bogowie podarowali nam go na tacy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wiedział to aż nazbyt dobrze. Ten
niewinnie wyglądający chłopak, który pomagał staruszce, prawie go wtedy zabił.
Uratowało go tylko to, że był od niego szybszy, ale ojca interesował tylko
rezultat, więc był z niego dumny. A temu młodzieńcowi, którego imienia nigdy
nie poznał,ojciec odciął głowę i zabrał do siedziby Zakonu jako trofeum.
Zaledwie dwie godziny później odbyło się huczne przyjęcie z okazji powrotu
Dantego i jego ojca, na którym poznał Olivię. Tylko dzięki niej nie popadł
wtedy w obłęd. Miał szczęście, że przeżył, bo zamiast sześciu, wrócili w
trzech. Umieraliby tak kilka godzin, ale Dante ich dobił. Nic więcej nie mógł
dla nich zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Widok jeziora od razu wyrwał go z tych
ciemnych wspomnień. Prezentowało się pięknie, mieniąc się niczym najdroższy
klejnot, gdy słońce odbijało się od jego powierzchni. Dante uśmiechnął się
lekko, ale ciche nucenie, które słyszał z lewej strony, wytrąciło go z
kontemplacji. Odwrócił głowę w tym kierunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Olivia?
Ale przecież…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Siedziała w cieniu drewnianej altany,
podziwiając otaczającą ją przyrodę. Jej blada skóra sprawiała wrażenie wręcz
przezroczystej, a szczególnie w połączeniu z białą sukienką. Nie wyglądała już
ta pełna energii kobieta, w której się zakochał, ale to nie osłabiło jego uczuć
do niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Olivio, co tu robisz? Powinnaś
odpoczywać. — Podszedł bliżej. Siedziała sama, więc postanowił się dosiąść. —
Jak się czujesz? — Ucałował jej dłoń, trzymając ją delikatnie, jakby była z
porcelany. Ona jedynie słabo się uśmiechnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie mogę wiecznie tylko leżeć w
łóżku. Sam zbyt długo nie wyrobiłeś. — Roześmiała się cicho. Pomijając to jak
wyglądała, sprawiała wrażenie szczęśliwej. — Gdy siedzę tutaj, to nie czuję się
tak chora jak wszyscy mówią. Dante, nie wiem ile czasu mi jeszcze zostało…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie mów tak, proszę. Zrobię
wszystko, byś wyzdrowiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To niemożliwe, kochany. Przecież
wiesz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ale nie przyjmuję tego do
wiadomości. Znajdę kogoś, kto ci pomoże.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chwyciła obie jego dłonie i spojrzała
mu w oczy. Miała niewiele zmarszczek, ale przez chorobę jej policzki już dawno
się zapadły. Jedyne, co się nie zmieniło, to jej oczy — nadal żywe i piękne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ja umieram, Dante. Wiesz o tym tak
samo dobrze jak ja i Vincent… — Kaszlnęła, spuszczając głowę. — Nie chcę
zakończyć swojego życia w ten sposób. Spędźmy razem dzień, tylko we dwoje. Nie
ważne gdzie, ale nie w tym łożu śmierci. — Uśmiechnęła się, ale to nie
poprawiło mu nastroju. Miała rację, ale on nie chciał tego do siebie dopuścić.
Spędzili razem wspaniałe życie. Śmiali się i płakali, bawili i nudzili, a każdy
bal, każde przyjęcie, wszystko to należało do nich, gdzie się nie pojawili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobrze. Dziś będziemy robić
wszystko, co tylko będziesz chciała. — Ucałował ją w czoło. — To będzie twój
dzień. Gotowa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak od razu? Daj mi chociaż zrobić
makijaż, wyglądam jak kocmołuch. — Zaśmiała się, widocznie zadowolona z jego
entuzjazmu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dla mnie zawsze będziesz piękna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pocałowała go, tak jak za dawnych
czasów. Przypomniało mu to ich pierwszy pocałunek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wyglądasz… cudownie. Naprawdę
pięknie. — Nie mógł się na nią napatrzeć. Zupełnie tak, jakby nic się nie
zmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ubrała białą koszulę z falbankami,
odsłaniającą ramiona pod koronkowymi rękawami, do której dołączyła prostą,
wiśniową spódnicę do ziemi. Upięła włosy, odsłaniając doskonałe rysy szczupłej
twarzy. Wysiliła się nawet na makijaż, co bardzo doceniał, bo nigdy nie była
fanką pudrów ani innych tego typu dziwactw. Wyglądała olśniewająco, a jej
brązowe oczy błyszczały w przypływie czystej radości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Och, przestań. Bo się zarumienię. —
Zachichotała i podeszła do niego. Zaoferował jej swoje ramię, którego nie
odmówiła. — Ty też dobrze wyglądasz. Chyba nie jestem jeszcze za stara, żeby
powiedzieć ,,seksownie’’, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Za chwile to ja będę się rumienił. —
Uśmiechnął się. Nie mógł powstrzymać radości, gdy widział ją tak szczęśliwą. —
Na co ma pani ochotę, pani Lawrence?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Na… restaurację! Tak, śniadanie w
restauracji! A potem spacer. I jeszcze, jeszcze… Tańce! Tak! Chcę iść na tańce!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ten dzień należy do ciebie. Gotowa
na przygody?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jak nigdy! No i musimy jeszcze kupić
prezent dla Vincenta. Och, nie mam pojęcia co mu dać… — Zmartwiła się. — Jak
kupimy mu jakieś ubranie, to oczywiście nie będzie go nosił. Kwiaty też nie
pasują do takiego mężczyzny, jak nasz syn. Hm… Nie mam pojęcia. A ty? Jakieś
pomysły?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W sumie, ja już coś dla niego mam.
Może zrobimy z tego prezent od nas obojga? Co ty na to? — Sięgnął do
wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął z niego naszyjnik. Łańcuszek był
cienki, a zawieszka sprawiała wrażenie ciężkiej. Była wykonana z painitu,
oszlifowanego na kształt dysku, z wyrzeźbionymi symbolami, których nawet Dante
nie rozpoznawał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Na bogów… Jest piękny. Skąd go masz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dostałem go od ojca. Jest
przekazywany z pokolenia na pokolenie. Uznałem, że to będzie wyjątkowy prezent.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— I jest! Lepiej, żeby się z nim nie
obnosił. Wiesz ile to jest warte?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wiem, Olivio. Dlatego opowiem mu
jego historię, gdy mu go dam. Nie mów o tym nikomu, dobrze? A szczególnie
Clementine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście. Jeszcze nigdy nie
powiedziałam jej nic znaczącego. Jest okropną plotkarą, sam rozumiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naturalnie. — Roześmiał się cicho.
Tak szczęśliwy nie czuł się już od dawna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spędzili razem wspaniały dzień. Od
dawna nie widział, aby Olivia tyle jadła, a szczególnie, aby tyle mówiła. Była
bardzo podekscytowana przyjęciem dla syna. Dante poinformował ją, że jedzenie
zamówił już wcześniej, ale zostały jeszcze kwiaty i dekoracje. Jak tylko
skończyła jeść, do razu zaciągnęła go do wszystkich pobliskich kwiaciarni. Musiał
przyznać, że nie takiego spaceru się spodziewał. W pewnym momencie musiał
przyznać, że był bardziej zmęczony od niej, co było wręcz niewiarygodne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Skąd w tobie tyle energii? Ja muszę
odpocząć! — Usiadł na pierwszej ławce, którą dostrzegł. Gdyby miał nadać jej
nazwę, to pewnie wybrałby ,,wybawienie’’. — Chyba nici z tańców, bo dostanę
zawału. — Roześmiał się i odetchnął. Był naprawdę zmęczony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jeszcze tylko jeden sklep i wrócimy
do domu. Proszę, tylko tam. — Dosiadła się do niego. Uśmiech nie schodził jej z
twarzy nawet na chwilę. — Skoro już siedzimy, to może powiesz mi kogo
zaprosiłeś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Cóż, standardowo. Ale zaplanowałem
też małą niespodziankę. Wysłałem posłańca do przyjaciół Vincenta, a
przynajmniej tych, których sam znam. Jeden z nich przyprowadzi go do domu,
będzie ciemno. Mam nadzieję, że niczego się nie spodziewa, bo inaczej cała moja
intryga się rozpadnie. — Uśmiechnął się do niej. Jej radość udzieliła się nawet
jemu. — Myślałem jeszcze, żeby zaprosić pannę Sorgman. Vincent bardzo ją
polubił, dość często widuje się ich razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Naprawdę? Jeszcze mi jej nie
przedstawiłeś! Oczywiście muszę ją poznać, nie ma innej opcji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie ukrywał swoich uczuć do niej, ale
teraz przeważało w nim zdziwienie. Przecież jeszcze niedawno leżała całymi
dniami, nie mając siły na nic, a dziś? Cieszyło go to niezmiernie, ale w równym
stopniu zastanawiało. Nie przypominał sobie, by otrzymywała nowe leki bądź
odwiedzał ją inny lekarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Choć
raz ciesz się chwilą, a nie szukaj dziury w całym. Głupiec.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Możemy ją odwiedzić nawet teraz,
jeśli chcesz. — Chwycił jej dłoń, uśmiechając się. Teraz miał ochotę się
przespać, a nie pędzić do panny Sorgman, ale czego się nie robi z miłości?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Drzwi otworzył im postawny,
ciemnoskóry mężczyzna. Był ubrany elegancko i schludnie, a z twarzy biła mu
sama dobroć, z nutką zdziwienia. Olivia cofnęła się o krok, bo jegomość był od
niej sporo wyższy. Dante uznał, że miała prawo się wystraszyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pan Lawrence? Czemu zawdzięczamy
wizytę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pan mnie zna? — Zdziwił się Dante,
bo nie miał jeszcze okazji go poznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Proszę wybaczyć. Gdzie moje maniery?
Nazywam się Bernard i towarzyszę pannie Sorgman w trakcie jej pobytu. —
Uścisnął dłoń Dantego, a Olivii delikatnie się pokłonił. — A pani to…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Moja żona, Olivia Lawrence.
Przyszliśmy do panny Sorgman. Zastaliśmy ją?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście, zapraszam. — Odsunął się
i wpuścił ich do środka. — Proszę iść prosto i w lewo. Jest w salonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zrobili, jak powiedział. Dziewczyna
siedziała przy oknie, pijąc coś, co Dante uznał za kawę. Jej zapach był
charakterystyczny, choć on zawsze uważał, że żadna nie pachniała lepiej niż ta,
którą robiła Rosaline. Pewnie ten przepis zabrała ze sobą do grobu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzień dobry. — Przywitał się i
wprowadził Olivię do środka. — Możemy do pani dołączyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście, proszę. — Była wyraźnie
zdziwiona ich wizytą. Wyglądała na zmęczoną, ale Dante postanowił pominąć to
milczeniem. Kobietom nie wypada mówić takich rzeczy. — Co pana sprowadza? I
panią…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Olivię. To moja żona. Przyszliśmy
zaprosić panią na dzisiejsze przyjęcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Miło mi cię poznać, dziecko. —
Olivia uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłoń. — Katherina, prawda? Piękne imię.
I nie tylko ono. — Zachichotała. Odetchnęła ciężko dopiero wtedy, gdy usiadła.
Dante już chciał pytać, czy dobrze się czuje, ale powstrzymała go gestem dłoni.
— Nic mi nie jest, kochanie. To tylko zmęczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nie zajmiemy pani dużo czasu. Dziś
są urodziny Vincenta i chcieliśmy panią na nie zaprosić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Urodziny? To bardzo miło z państwa
strony, szczególnie, że pofatygowaliście się osobiście, ale nic dla niego nie
mam. Nawet nie wiem, co mogłabym mu dać, a nie wypada przychodzić z pustymi
rękami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Proszę nie martwić się o prezent.
Vincenta na pewno ucieszy sama pani obecność — powiedziała Olivia, ciężko
oddychając. — Jeśli zdecyduje się pani przyjść, to zapraszamy na godzinę
siódmą. Planujemy małą niespodziankę dla syna. — Zaśmiała się, próbując ukryć
swoje złe samopoczucie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dziękuję za zaproszenie. —
Uśmiechnęła się łagodnie, choć jej uwadze nie umknął stan Olivii. — Może ma
pani ochotę na szklankę wody?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Och nie, nie kłopocz się, kochana. I
tak już się zbieramy, prawda mężu? — Spojrzała na Dantego, a on nie mógł się
nie zgodzić. Widział pot, który zaczął wychodzić na jej czole, więc postanowił
nie zwlekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pożegnali Katherinę oraz Bernarda,
opuszczając ich dom. Dante bezzwłocznie dał sygnał jednemu z dorożkarzy. Pomógł
Olivii wsiąść do środka i nakazał mężczyźnie skierować się do rezydencji,
najlepiej najkrótszą możliwą drogą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Niedługo będziemy w domu, kochana.
Położysz się i odpoczniesz. — Objął ją ramieniem, przyglądając się jej bladej
twarzy. Taki postęp technologiczny, a nie było sposobu, by ją wyleczyć. A
przynajmniej on jeszcze go nie znał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ale tylko na chwilę. Nie przegapię
przecież urodzin własnego syna… — Zaśmiała się cicho, powoli usypiając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zbliżała się godzina siódma wieczorem.
Goście już zaczęli się schodzić, a po Vincencie nie było ani śladu, co akurat
było jedyną dobrą rzeczą, o której Dante mógł teraz pomyśleć. Olivia
zaniemogła, usprawiedliwiając się potrzebą zażycia jakiegoś lekarstwa, a
kapitana Dekona nadal nie było. Ten człowiek irytował go coraz bardziej. Nie
dość, że bał się własnego cienia, to jeszcze nie wywiązywał się z danego słowa.
Już on się postara, by to zero straciło nie tylko stanowisko, ale też…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Panie Lawrence, kapitan Dekon do
pana — powiedział spokojnie jeden z pracowników Dantego. Ten sam, który
zajmował się gośćmi w trakcie przyjęcia dla panny Sorgman. Jakim cudem nadal
nie pamiętał jego imienia? Gary? Barry? Co za różnica, i tak niewiele mówił,
choć był przydatny. Dante musiał pomyśleć o jakiejś nagrodzie za lojalność, bo
jeszcze biedak poczuje się niedoceniony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— W samą, kurwa, porę. Dziękuję, ee…
no…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nikolas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ach, tak! Oczywiście! To znaczy,
miałem to na końcu języka… — Zaczęło się robić niezręcznie. Już sam nie
wiedział co ma dalej mówić. — To wszystko, dziękuję. A, no i przyprowadź go,
Nikolasie, proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Skinął jedynie głową i odszedł, choć
Dantemu nie umknęła jego mina. Mógł rozegrać to trochę lepiej, w końcu Nikolas
nie pracował dla niego do wczoraj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Jak
obniżyć morale swoich pracowników? Poradnik w jebanej pigułce. Brawo ty. Ech,
nieważne.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kapitan Dekon wszedł do gabinetu
Dantego i lekko się skłonił. Przywitał się i podał mu białą kopertę, która nie
była oznaczona w żaden sposób. Była gruba i dość ciężka, więc szykowała się
kolejna długa noc nad papierkową robotą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dziękuję, kapitanie. Przejrzę to
później, bo na dole zrobiło się cicho. Chyba już pora… — Schował kopertę do
szuflady i spojrzał na Dekona, który nadal stał w tym samym miejscu. — To
wszystko, może pan odejść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mam jeszcze informacje odnośnie
wybuchu w Pałacu Narad. Niestety, tylko pan to przeżył. Wszyscy świadkowie są
zgodni co do wybuchu, ale nie znaleźliśmy nawet śladu bomby. Nie ulatniał się
gaz, w kominkach niczego nie było. To bardzo podejrzane, ale nic nie mamy.
Ktokolwiek to zrobił, był profesjonalistą. Otrzymaliśmy również wyniki
substancji, którą panu wstrzyknięto. Wszystko jest w kopercie, którą panu
dałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Bardzo dobrze. Muszę przyznać, że
pozytywnie mnie pan zaskoczył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dziękuję. Muszę już iść. Spróbujemy
oddać Rosaline sprawiedliwość. Dobrej nocy, panie Lawrence. — Wyszedł,
zamykając za sobą drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Sprawiedliwość,
pfff. Co za wał… Jej to już i tak nie zrobi żadnej różnicy.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Stary, to było niesamowite!
Widziałeś, co wyprawiała ta tancerka? Niesamowite. Gdybym tylko dopadł ją w
swoje ręce…. — Fantazjował Remi, uśmiechając się szeroko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, tak, to by było niesamowite.
Powtarzasz się, stary. — Vincent parsknął śmiechem, widząc oburzoną minę
przyjaciela. Ten tylko machnął ręką, dając mu do zrozumienia, że i tak nie
zrozumie głębi jego uczuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wracali właśnie z jednego z
podmiejskich przybytków, w których praktykowano między innymi burleskę. Ten
wypad był pomysłem Remiego, z okazji urodzin Vincenta. Przyjaciel Lawrenca
upierał się, że w głębi serca jest romantykiem, i cała ta wyprawa była tylko
dla Vincenta, ale sam zainteresowany jakoś nie dawał temu wiary. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Historia ich przyjaźni sięgała już
dobrych dziesięciu lat. Poznali się walcząc o względy pewnej panienki z dobrego
domu, nawet się o nią pobili, ale ojciec ów dziewczyny wyraźnie dał im do
zrozumienia, że nie życzy sobie więcej widzieć ich od rana w swoich oknach.
Chłopcy pogodzili się, mając podbite oczy i pręgi na tyłkach, i tak już
zostało. Do dziś ostała się tylko jedna pamiątka z tamtego okresu — bój o to,
który z nich jest lepszy. Każdy pretekst był dobry do przechwałek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ech, ale parówa — westchnął Remi,
zdejmując swoją marynarkę. Dziś było wyjątkowo parno, przez co wcześniej
perfekcyjnie ułożone, kasztanowe włosy Remiego nie były teraz pierwszej
świeżości. Vincent zawsze uważał pochodzenie przyjaciela za interesujące, przez
jego ciemną, oliwkową cerę. W parze z jego skórą szły navirskie rysy, co kłóciło
się z faktem, że każdy Navirczyk był po prostu biały i często rudy. Remi nigdy
nie chciał wyjawić mu nic więcej, więc Vincent nadał spełniał swój
przyjacielski obowiązek i nabijał się z jego niskiego wzrostu, nie drążąc dalej
tematu. — Słuchaj, Vince, mogę zahaczyć o twoją chatę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Przy moim ojcu lepiej nie nazywaj
tak domu, bo mu para uszami pójdzie. — Zaśmiał się. Remi jedynie wzruszył
ramionami z miną niewiniątka. — No możesz, możesz, ale po co? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Kurwa, stary, ciśnie mnie,
rozumiesz. Do domu nie dojdę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— I ty się dziwisz, że dziewczyny nie
masz? — Parsknął śmiechem, widząc jego poważną minę. — No możesz, ale nie narób
za dużo hałasu, bo ojciec łeb mi urwie, jasne?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, tak, szybciej. Bo mi po nogawce
zacznie lecieć. — Roześmiał się i przyspieszył kroku. Vincent poszedł w jego ślady
bez większych protestów, ale nie mógł darować sobie kilku prześmiewczych
tekstów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Szli szybko, więc dojście do
posiadłości Lawrenców zajęło im jakieś dziesięć minut. Vincent od razu
zauważył, że w domu jest ciemno. Zbyt ciemno, bo wieczorem zawsze paliły się
światła. Dla matki, Rosaline, czy po prostu dla służby. Podeszli pod same drzwi,
zza których nie było słychać nawet szmeru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Stary, jest za cicho — szepnął
Vincent, patrząc na Remiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Może wszyscy poszli, no nie wiem… Na
zakupy? Po prostu nikogo nie ma, chodźmy już. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To podejrzane, tu nigdy nie jest aż
tak cicho. I ciemno! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Do jasnego chuja, Vince, zaraz się
zesram, a ty mi tu wytaczasz teorie spiskowe! Otwieraj te drzwi, no już. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, kurwa, już… — Wyjął z
kieszeni klucz i kręcąc głową z niezadowoleniem otworzył drzwi. Wszedł
pierwszy, rozglądając się podejrzliwie, ale nic nie widział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Gdzie
ten cholerny włącznik…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W końcu go znalazł i zapalił światło.
Nagle tłum ludzi pojawił się przed jego oczami, krzycząc ,,niespodzianka’’, a
on zaczął krzyczeć jak małe dziecko. Dopiero po chwili zorientował się, o co tu
chodzi. Remi ledwo trzymał się na nogach, nie mogąc przestać się śmiać, a sam
Vincent prawie umarł na zawał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— O ja pierdolę… — powiedział sam do
siebie i spojrzał najpierw na tych wszystkich ludzi, a potem na swojego
przyjaciela. — A ty z czego się, kurwa, śmiejesz? Wiedziałeś o tym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— No ba, że tak. — Starł łzy i
odchrząknął. — Ale piszczałeś, jak mała dziewczynka, hehe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zamknij się… — Vincent sprzedał mu
porządnego kuksańca w ramię, ale nie ukrywał rozbawienia całą sytuacją.
Odwrócił się do stojących tam ludzi i uśmiechnął się. Na samym przodzie
dostrzegł swoją matkę. — Mamo? Nie powinnaś odpoczywać? Przecież…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dziś jest wyjątkowy dzień, kochanie.
Wszystkiego najlepszego. — Uścisnęła go. — Ten wieczór jest twój, więc zajmij
się sobą, a nie zamartwiaj matką, jasne? Żadnych ,,ale’’, proszę, bo będziesz
zmywał po tym przyjęciu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dobra, szefie, przepraszam. —
Zaśmiał się, ciesząc się jej szczęściem. Dziś wręcz promieniała, co nie umknęło
Vincentowi, i bardzo go cieszyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Goście zdecydowali się zaśpiewać ,,sto
lat’’ i zostawić podarki na jednym ze stołów, zamiast dawać je osobiście.
Patrząc na ilość obecnych osób, mogłoby to zająć całą noc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dom wyglądał pięknie. Wszędzie były
kwiaty we wszystkich kolorach tęczy, stoły zastawione jedzeniem i alkoholem, a
z sufitu zwisały serpentyny. Vincent nie spodziewał się czegoś takiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wszystkiego najlepszego, synu. —
Dante uścisnął Vincenta. — Wbrew temu, co o mnie myślisz, jestem z ciebie
dumny. — Puścił go i położył rękę na jego ramieniu. Uśmiechnął się do niego,
jak nigdy wcześniej. — Baw się dobrze, Vincent. To wszystko dla ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Dzięki, tato — odpowiedział, nadal
trochę zszokowany całą sytuacją. Największe zdziwienie przyszło, gdy ojciec
odszedł i zaczął rozmawiać z Clementine, uśmiechnięty od ucha do ucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Orkiestra grała elegancką, choć dość
radosną muzykę. Vincent rozejrzał się po pomieszczeniu, odnosząc niemal
przytłaczające wrażenie déjà vu. Już raz to przeżył, był tego pewien. Zaczął
się rozglądać, w poszukiwaniu Katheriny, która wręcz powinna tu być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Nie zawiódł się bo właśnie szła w jego
stronę. Była ubrana w białą sukienkę i miała rozpuszczone włosy. Były dłuższe,
niż myślał. Sięgały jej prawie do pasa, więc nie dziwił się, że często je
upinała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Musiał mieć naprawdę dziwną minę, bo
spojrzała na niego podejrzliwie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wszystko dobrze? Wyglądasz tak jakoś…
dziwnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Jestem po prostu… — Westchnął i
pokręcił głową, uznając swoje podejrzenia za głupie. — Po prostu nie
spodziewałem się. Wybacz, nawet się nie przywitałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nic nie szkodzi. — Uśmiechnęła się.
— Wszyscy będą ci to dzisiaj mówić, ale wszystkiego najlepszego. Wiem, to
niezbyt oryginalne. — Roześmiała się, na co on odpowiedział tym samym. Zauważył
to dopiero, gdy zgarnęła włosy za ucho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co ci się stało w rękę? — Całą dłoń,
poza palcami, miała zabandażowaną. Ruszała nią swobodnie, więc pewnie nie było
to nic podejrzanego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ach, to. Nic takiego, naprawdę.
Czasami Bernard uczy mnie gotować, a to nie jest mój największy talent. Nikt
nie jest doskonały, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Racja. — Uśmiechnął się, próbując
ukryć skrępowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pomieszczenie wypełnił dźwięk noża
uderzającego o kieliszek. Wszyscy zwrócili się w jego stronę, widząc Dantego,
który właśnie zaczął składać oficjalne życzenia Vincentowi, dziękować z
przyjście i podarki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wybacz
Vincent. Już za późno…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Że
co?</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Spojrzał na Katherinę, która stała
obok niego, przyglądając się jego ojcu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Mówiłaś coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Co? Nie, nie, może ktoś obok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Tracę
zmysły, naprawdę…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Orkiestra zaczęła grać nową melodię.
Dante zaprosił Olivię do tańca, a ta wyraźnie się zarumieniła. Vincent skupił
się na nich, ciesząc się tym widokiem. Rzadko miał okazję widzieć ich razem,
szczególnie odkąd matce się pogorszyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Postanowił cieszyć się tym wieczorem i
nie myśleć już więcej. Poprosił Katherinę o zgodę na taniec, a inni goście
poszli w ich ślady. Remi dawał Vincentowi wyraźne znaki, że ma się dobrze zająć
panną Sorgman, bo inaczej sprzątnie mu ją sprzed nosa. <i>Metr dwadzieścia w kapeluszu, a jaki pewny siebie. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Olivia dyskretnie poprosiła Dantego,
aby odprowadził ją do sypialni. Źle się poczuła, co było w pełni zrozumiałe. W
końcu miała dzień pełen wrażeń, pierwszy od dawna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante przywołał jednego z
zatrudnionych przez siebie ochroniarzy, oznajmiając mężczyźnie, że przez chwilę
go nie będzie i ma mieć całe towarzystwo na oku. Skinął tylko głową i oddalił
się, a Dante mógł zająć się żoną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Chodź, kochanie. Zaraz będziesz
mogła się położyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wziął ją pod rękę i zaprowadził na
górę. Zamknął za sobą drzwi i pomógł jej się przebrać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Nasz syn ma już dwadzieścia pięć lat,
wyobrażasz sobie? Jestem z niego bardzo dumna. A ty mógłbyś go trochę bardziej
wspierać, wiecznie się tylko kłócicie. To my tu jesteśmy starym małżeństwem, a
nie wy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Podał jej rękę, gdy wchodziła na łóżko,
nie zaprzeczając jej słowom. Miała rację, ale nic na to nie mógł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Staram się, ale ja już chyba taki jestem.
Chce dla niego dobrze, przecież wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tak, wiem… — Położyła głowę na
poduszce, zamykając oczy. — Jestem taka zmęczona… Zostaniesz ze mną chwilę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Oczywiście. — Usiadł obok niej i
objął ją ramieniem. Znów zmieniła się w tą słabą, chorą kobietę, którą była
wczoraj. Nie rozumiał tego, ale był jej wdzięczny za to, jaka była dzisiaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Powoli gładził jej włosy, rozmyślając.
Nawet nie zauważył, kiedy zaczął usypiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Otaczał go ciemny las i chłodne
powietrze. Obok niego siedzieli jeszcze trzej mężczyźni — Magnus, Sebastian i
Aleksander. Sebastian jak zwykle się przechwalił, czego to rodzina Finwicków
nie zrobiła, nie ufundowała i ilu pogan on sam się nie pozbył. Czego to Zakon
mu nie zawdzięczał? Dante miał już dosyć tych jego głupich gadek, ale nie
chciało mu się z nim kłócić. Z twarzy Magnusa mógł wyczytać dokładnie to samo,
a Aleksander siedział i słuchał tych jego bredni, jak zaklęty. Dante mu się nie
dziwił, w końcu był młody i niedoświadczony, a miał objąć wysokie stanowisko w
Zakonie — po rodzicach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Finwick, skończże to pierdolenie,
już nie mogę cię słuchać — rzucił w jego stronę Dante, krzywiąc się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Gdzie to sama prawda przecież. Aż
się dziwię, że nie znaleźliśmy tu tego gówniarza. Nasz informator chyba się
pomylił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Magnus rzucił zabójcze spojrzenie w
stronę Finwicka, którego ten nawet nie zauważył. Sebastian chyba zapomniał, że
Magnus osobiście dopilnował rzetelności tych informacji. Poręczą za to połamane
palce biedaka, wszystkie pięć, i złamana ręka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Idę na stronę. Zaraz wrócę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dante wstał i ruszył w głąb lasu.
Skłamał, bo tak naprawdę miał zamiar się przejść, ale sam. Potrzebował chwili
dla siebie, chyba jak każdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Finwick,
gdybyś skoczył z wysokości swojego ego, to chyba by z ciebie nawet proch nie
został. Co za kretyn.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dopiero po piętnastu minutach spaceru
zapanował nad takimi pomysłami, jak zostawienie Sebastiana w lesie,
przywiązanego do jakiegoś drzewa, najlepiej do góry nogami i udawanie, że nie
słyszy jego krzyków. Ale nie mógł zaprzeczyć, że takie myśli nie przywoływały
uśmiechu na jego twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Usłyszał coś przed sobą i zamarł.
Szybko schował się za drzewem i zaczął się rozglądać. Odetchną z ulgą, gdy
zobaczył dwójkę bawiących się dzieci. Już chciał wyjść z ukrycia, ale coś
przykuło jego uwagę. Dreszcz przeszedł mu po plecach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Ha! Znalazłem cię! Teraz ty szukasz!
— Chłopiec biegał wokół dziewczynki, wyraźnie dumny z siebie. Jego białe oczy
niemal świeciły w ciemności lasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Pozwoliłam się znaleźć, i tyle! —
Dziewczynka wytknęła język. W przeciwieństwie do chłopca, miała normalne oczy.
Po prostu niebieskie, choć bardzo ładne. Różnili się jak ogień i woda, więc
pewnie byli tylko przyjaciółmi. Na oko mogli mieć po osiem, a może dziesięć
lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chłopak był chudy i całkiem wysoki,
ale miał dziecięcą buzię. Blond włosy, jasna cera — po prostu śliczne dziecko,
ale Dante nie miał zamiaru dać się na to złapać. To jego szukali, i był tuż pod
ich nosem! Przyjrzał się jeszcze dziewczynce, aby mieć pewność. Była mała i
chuda, ubrana w białą sukienkę. Jej czarne włosy mocno kontrastowały z bladą
skórą i dużymi, niebieskimi oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Postanowił poczekać, aż znów zaczną
się bawić. Już po chwili dziewczynka liczyła od dwudziestu w dół, a chłopak pobiegł
przed siebie, aby się schować. Dante nie marnował czasu i od razu podążył za
chłopcem, który wbiegł do starego, drewnianego budynku, prawdopodobnie
opuszczonego dawno temu, wyglądającego na jakąś szopę. No tak, tam musiało być
pełno kryjówek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Chłopak zniknął w środku, a Dante
wyczuł okazję. Zakradł się do szopy i zamknął za sobą drzwi. Rozejrzał się,
dostrzegając jedyne okno, które było wybite. Kątem oka dostrzegł ruch i już
wiedział, gdzie mały się schował. Był jeszcze za młody, żeby go zaatakować,
więc Dante miał przewagę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Tylko bogowie wiedzą, jakim jesteś
złem. Wybacz mi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszędzie leżało pełno siana. Dante
wyjął z kieszeni zapałki i podpalił całe pudełko, rzucając je na ziemię.
Wyszedł przez okno i zastawił je stojącym obok szopy wózkiem. Był stary, ale za
ciężki dla dziecka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Schował się w krzakach, obserwując
swoje dzieło. Widział, jak szopa zajmuje się ogniem. Dziewczynka chyba też to
dostrzegła, bo pojawiła się dosłownie znikąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Sebastian? Tato złoi ci skórę, jeśli
to ty! Będziemy musieli to sprzątać! Sebastian! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W środku coś wybuchło. Zaraz po tym,
jak chmura ognia uniosła się w górę, z wnętrza słychać było krzyki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wybacz
mi, Sebastianie. Ogień oczyści twoją duszę.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wiedział, że dziewczynka nie będzie w
stanie sama uwolnić chłopca, więc zostawił ich oboje za sobą. Wrócił do swoich
kompanów ze świadomością, że pierwsze domy mieszkalne są dość daleko. Za
daleko, aby dziecko zdążyło do nich dobiec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— A ty gdzie, kurwa, byłeś? Już
chcieliśmy iść cię szukać — rzucił Finwick z niezadowoleniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Wracamy do Naviru. Nie jesteśmy tu
bezpieczni. Znalazłem tego chłopaka i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziecięcy krzyk niemal rozsadził im
bębenki. Wszyscy padli na kolana, trzymając się za krwawiące uszy. Ziemia pod
ich stopami drżała, nagle zaczęło okropnie wiać. Dante zrozumiał, że drzewa
otaczające szopę prawdopodobnie połamały się jak zapałki, co tłumaczyłoby
pękanie, które przebijało się przez huk wiatru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Niemożliwe… Gówniarz się usmażył… — Był
pewien, że to nie był głos tego chłopca, a dziewczyna nie była taka jak on. —
Wstawać! No już! Nic tu po nas!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Coś ty zrobił, Dante?! — krzyknął
Magnus, podnosząc się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Znalazłem go. Był tuż pod naszym
nosem. Powiem wam po drodze, a teraz szybko, na koń!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wszyscy zrobili tak jak powiedział,
nie oglądając się za siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— To, co się stało, to był ten
gówniarz?! — spytał Sebastian, jeszcze oszołomiony. — Nie zabiłeś go?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Zabiłem. I jestem pewien, że to nie
był on. Ktokolwiek to był, był dużo silniejszy. Jeszcze nie spotkałem się z
czymś takim. W czwórkę nie mamy szans tak czy siak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">— Racja. Wytropimy to, cokolwiek to
jest. Skoro zrobiło coś takiego, to musiał być prawdziwy potwór — powiedział
Aleksander, popędzając konia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">~~~*~~~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Byłam
przekonana, że nigdy nie skończę tego rozdziału, ale udało się i oto jest!
Większość tego, co jest na górze, to nie są specjalnie moje klimaty, pewnie
dlatego tak ciężko mi to szło. Oby było to lepsze do czytania :D<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Miałam go
poprawiać, ale wtedy bym go dzisiaj nie skończyła. Raczej nie ma takiej
tragedii, a przynajmniej ja będę tak sobie wmawiać dla lepszego samopoczucia. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dziękuję
wszystkim za obecność i to, że czytają i wyrażają swoją opinię. To bardzo
budujące ;) A teraz tradycyjnie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do zobaczenia dzieciaczki!<o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-55162802997220851262017-06-05T09:37:00.002-07:002017-06-05T09:40:37.599-07:00Rozdział VI – Drastyczne środki<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przyglądał się jej już
kilka minut, analizując bladą skórę i ciemne włosy. Widział, jak klatka
piersiowa unosi się powoli i opada, spokojnie i nieświadomie. Była piękna, gdy
widział ją ostatnio, ale teraz nie mógł tego o niej powiedzieć. Zamiast cudownej
dziewczyny, którą kiedyś poznał, i której chciał pomóc, widział potwora, jakim
się stała. Najchętniej udusiłby ją, a jeszcze bardziej ochoczo poderżnął gardło i zafarbował jej łabędzią
szyję na orzeźwiający kolor czerwieni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odgarnął marynarkę do
tyłu i wyjął z pochwy sztylet o czarnym ostrzu, delikatnie, niemal z
uwielbieniem. Ścisnął go mocniej, gdy chłodny powiew wiatru z uchylonego okna
liznął jego kark. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Pochylił się delikatnie
nad jej ciałem, wciągając powietrze wraz z jej zapachem. Skrzywił się, czując
słodko-zgniłą woń śmierci i abominacji, którą od dawna była.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Cuchniesz — syknął z
niesmakiem. — Twoja dusza zgniła od rzeczy, których się dopuściłaś. Dlaczego to
sobie zrobiłaś, Eleno?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Uśmiechnęła się, po czym
otworzyła oczy. Spojrzała na niego z rozbawieniem, cicho się śmiejąc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Gdybyś przyszedł mnie
zabić, to raczej nie tą wykałaczką, prawda? — Podniosła się z kocią gracją,
przeciągając się. — Po co przyszedłeś, Bernardzie? Ile to lat minęło? Och,
chyba źle się wyraziłam… — Wstała, kierując kroki w stronę starej komody, na
której znajdowała się lampa naftowa. Podpaliła ją, po czym podeszła z nią do
mężczyzny, oświetlając jego ciemne oblicze. — Chciałam powiedzieć wieków, a nie
lat. — Uśmiech zniknął jej z twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Doskonale wiesz, po co
tu jestem, więc przestań owijać w bawełnę. — Usiadł na drewnianym krześle,
które znajdowało się tuż za nim, chowając sztylet. Poprawił marynarkę, po czym
pochylił się lekko i złączył dłonie, opierając się łokciami uda. — Daj jej
spokój, Eleno. Już tym jednym występkiem narobiłaś wystarczająco dużo szkód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Dać jej spokój? Chyba
ocipiałeś! — rzuciła wściekle, a jej oczy na sekundę rozbłysły paskudnym,
żółtawym blaskiem. Już od dawna ten kolor kojarzył mu się z uryną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Ogładę też utraciłaś,
jak widzę. — Spojrzał na nią spokojnie, a jego duże oczy wyrażały jedynie
rozczarowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przyglądał jej się, badając
sylwetkę w blasku lampy. Smukła, wręcz chuda, sprawiała wrażenie delikatnej i
ulotnej, ale on wiedział, co kryje się pod powierzchnią. Czuł wewnętrzny ból,
gdy wracał wspomnieniami do czasów, w których była tą zabiedzoną, odrzuconą
dziewczyną, dla której szczęścia zrobiłby wszystko. W sumie to prawie wszystko,
gdy się nad zastanowił. Wiedział, że nigdy nie zdradziłby linii krwi Sorgmanów,
nawet dla niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Mam to w dupie.
Porzuciłeś mnie, gdy cię potrzebowałam, a dla niej zgrywasz dobrego opiekuna. Jak
dla nich wszystkich zresztą. — Odstawiła lampę i sięgnęła ręką na drugi koniec
komody, gdzie stała karafka i kieliszek. Nalała do pełna, wypijając niemal
wszystko na jeden raz. — Jesteś żałosny. Wierny jak pies, i co z tego masz? No
co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odpowiedziało jej
milczenie z jego strony. Widział jej rosnącą irytację, ale nie mógł udzielić
odpowiedzi na to pytanie. Tylko jedna osoba znała go lepiej od niej, i
rozumiała czym jest. Poczuł napływającą
falę smutku, gdy uświadomił sobie wielkość jej zmiany. Teraz już był pewien, że
Elena nigdy więcej nie będzie odczuwać niczego, prócz złości, żalu, bólu i
samotności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Twój widok, gdy jesteś
na tym etapie zepsucia, łamie mi serce — powiedział ze szczerym smutkiem,
spuszczając wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Twoja śmierć z
pewnością mojego nie złamie. Ale łaska to nie moja najmocniejsza strona, więc
najpierw z wielką chęcią zetrę twoją nową ulubienicę w proch, po czym rzucę ją
na pożarcie Aazri. Takie jest jej przeznaczenie, i o tym wiesz, głupcze. —
Dopiła wino jednym łykiem. Słońce za oknem zaczęło swój codzienny rytuał,
wznosząc się i nieśmiało wsuwając się przez okno. — Więc odpowiadając na twoje
żądanie powiem tylko, żebyś z łaski swojej zniknął mi z oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Eleno…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wypierdalaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Westchnął ciężko i wstał
z krzesła. Promienie słońca rozproszyły jego sylwetkę, aby po chwili sprawić,
żeby zniknęła całkowicie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Otworzył oczy, biorąc
głęboki, spokojny oddech. Kawa, która czekała na niego w białej filiżance, nie
zdążyła jeszcze ostygnąć, ale to nie było dla niego zaskoczenie. Wiedział, że
ta mentalna podróż będzie krótka, a jedynie jej efekt końcowy pozostawał
tajemnicą, choć nie liczył na nic innego. A może jednak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał skrzypienie,
charakterystyczne dla starych, drewnianych schodów. Nawet nie musiał się
odwracać, by wiedzieć kto zmierzał w jego stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Dzień dobry,
Katherino. Dobrze spałaś? — Nie usłyszał odpowiedzi, a jedynie jakiś pomruk, z
którego nie był w stanie wyselekcjonować ani jednego słowa. Postanowił się
odwrócić, ale widok nie był pocieszający. Zmartwił się, widząc dziewczynę w
takim stanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Stała za nim, owinięta
jedynie w kremowy szlafrok, drżąca i smutna. Jej opuchnięte oczy wysyłały
jednoznaczną wiadomość, tak samo jak ciemne cienie pod nimi. Zmartwił go widok
jej zaczerwienionych białek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Dzień dobry, Bernardzie.
Miałam ciężką noc. — Powoli podeszła do stołu i usiadła naprzeciw niego. Nalała
sobie kawy z porcelanowego dzbanka. — A ty? Jak minęła ci noc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Też ciężko… — Spuścił
wzrok. — Katherino, kiedy je ostatnio ściągałaś? — Spojrzała na niego z
mieszanką dezorientacji i zdziwienia. Musiała być naprawdę zmęczona, skoro nie
potrafiła się domyślić o co pytał. — Twoje nakładki…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Och, to… — Przyłożyła
dłoń do twarzy. — Nie pamiętam. Czy to ważne? — Napiła się powoli, upijając łyk
wielkości łyżeczki do herbaty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Masz czerwone oczy.
Możesz uszkodzić sobie wzrok, a tego bym nie chciał. W końcu twoje zdrowie i
bezpieczeństwo to moje priorytety. — Uśmiechnął się ciepło. — Wszystko w
porządku? — Kiwnęła głową, choć wcale go tym nie przekonała. — Nie wyglądasz na
to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dłoń, w której trzymała
filiżankę, zaczęła drżeć, powodując nieprzyjemny dźwięk stukania o porcelanowy
talerzyk. Widział, jak jej twarz wykrzywia się grymasie smutku i strachu, ale
nie przed nim, a przed tym, co czuła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wstał i bez długich
namysłów objął dziewczynę, czując wilgoć na swojej piersi. Płakała, wręcz
panicznie, a to raniło go bardziej niż cokolwiek innego. Widział ją w takim
stanie tylko raz, nie będąc w stanie jej wtedy pomóc. Ale teraz mógł i miał
zamiar to zrobić, bez względu na konsekwencje. Musiała mu tylko na to pozwolić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Nie płacz dziecko. To
w niczym nie pomoże. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wiem, ale… ale… —
Szloch tłumił jej słowa, ale mężczyzna jej nie popędzał. — Pomóż mi,
Bernardzie. Błagam cię, ja… Ja czuję, jak to po mnie idzie, jak mnie pochłania,
a ja tylko to pogorszyłam! Chciałam poznać prawdę, a tylko wszystko
zniszczyłam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Cii, spokojnie. —
Zaczął głaskać ją po włosach. — Pomogę ci, Katherino. Wszystko naprawimy. Od
tego jestem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Pogoda tego dnia nie
sprzyjała, przez co — a może dzięki temu? — ulice wydawały się cudownie
opustoszałe. Zapach nadchodzącego deszczu sprawiał, że powietrze było świeże, a
wyczuwalne napięcie, typowe dla sezonu burzowego, wyraźnie je ożywiało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Bernard nie poczuł się
zrażony i, nie zważając na warunki, skierował kroki w stronę straganów z
owocami, warzywami, pieczywem, wędlinami i masą innych pyszności, za które
największa część społeczeństwa dałaby się pokroić. Nie trzeba było być
geniuszem, aby uznać to za jedną z przyczyn ostatnich zamieszek. Tak samo jak
wszechobecne fabryki, które truły płuca powstańców, oraz niszczyły ich ciała
przez pracę, za którą dostawali marne grosze. Bernard brzydził się kulturą i
zasadami tego kraju, ale nie miał na to wpływu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Podszedł do jednego ze
straganów i obdarzył sprzedawczynię ciepłym uśmiechem. Poprosił uprzejmie o
bochenek chleba, masło, kilka warzyw i wędlinę, a kobieta ochoczo zaczęła
przygotowywać jego zakupy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Witaj, Rosaline. Jak
rozumiem, ten cudaczny kapelusz miał posłużyć za kamuflaż? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Cholera, jak mnie
poznałeś? — Kobieta stojąca przy tym samym stoisku odwróciła się, choć nie
zdjęła ogromnego nakrycia głowy. — Wiesz, unikam Clementine. Kręci się w
pobliżu, a ja nie mogę już jej słuchać. Nigdy nie uwierzysz, co mi ostatnio
opowiedziała, stuknięta starucha…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Nie jestem pewien, czy
chcę wiedzieć. W końcu nie po to się spotkaliśmy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Ech, no wiem, ale nie
mogę się powstrzymać. To chyba ten wiek, kochany Bernardzie… — Odchrząknęła, po
czym zaczęła oglądać towar. — Medycyna się rozwinęła, a ona z niej skorzystała.
Ponoć miała hemoroidy, a oni je jej usunęli. Rozumiesz? Wycięli i normalnie
zrobili… no wiesz… — Zniżyła głos i szepnęła mu na ucho, jakby to były sekrety
wagi państwowej. — Odbyt od nowa! Wyobrażasz sobie? — <i>Na litość boską</i>, przemknęło przez jego myśli niczym strzała. Szczerze
nie chciał o tym słyszeć, ale nie miał wyjścia, bo kobieta wpadła w typowy dla
siebie trans opowieści. — Poradzili jej, żeby od razu go używała, żeby się,
wiesz, wyrobił. A wiesz co ona zrobiła? Cały miesiąc nic nie jadła, bo bała się
wizyty w wychodku. — Zachichotała. — Ponoć nie piła nawet kawy ani herbaty, bo
bała się, że to poruszy jakieś stare gówno i będzie musiała to zrobić.
—Szczerze się roześmiała, a on jedynie przewrócił oczami. Po chwili
spoważniała. — I ona tak cały czas. Już nie mogę jej znieść! Chyba rozumiesz,
prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Doskonale… — Zapłacił
sprzedawczyni i podziękował, odbierając swoją siatkę. — Rosaline, przejdź się
ze mną. Musimy porozmawiać na bardziej poważne tematy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Skinęła głową i
pochwyciła ramię, które jej zaproponował. Szli spokojnie, niczym stare, dobre
małżeństwo, choć Bernard wyglądał od niej znacznie młodziej, nawet mimo kilku
zmarszczek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Co wiesz o…
incydencie, który ostatnio wydarzył się w teatrze? — spytał, spoglądając na
kobietę ukradkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— O niczym nie wiedzą.
Właściwie to nikt jej tam nie widział, więc nie mają nawet cienia podejrzeń.
Jakimś dziwnym zrządzeniem losu tam naprawdę wybuchł pożar, i podejrzewają, że
śmierć Finwicka była wynikiem paniki gości. Zadeptali go. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Interesujące. Chyba
los jest po naszej stronie. — Uśmiechnął się. — A wojsko? Co tam robili?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Byli przygotowani
zjawić się tam w każdej chwili. Goście zachowywali anonimowość, ale i tak każdy
wiedział, że będą tam ważne persony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Rozumiem. Coś jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Dante Lawrence
przechwytuje wszystkie listy Katheriny. Oczywiście nic mu one nie mówią, ale
nie ma się co dziwić. Najwyraźniej próbuje być sprytniejszy od nas, choć
jeszcze mu to nie wyszło. — Uśmiechnęła się serdecznie i spojrzała w stronę
straganu z owocami. — To chyba wszystko. Muszę jeszcze kupić kilka rzeczy. Och,
Bernardzie, jestem już stara, a ty? Spójrz tylko na siebie, nic się nie
zmieniłeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wiesz kim jestem,
kochana Rosaline. — Ucałował jej dłoń delikatnie, i z szacunkiem, choć nie do
końca miał na to ochotę po jej opowieści. Z drugiej strony, nie mógł odmówić
jej zalet, dzięki którym wiedział wszystko co potrzebne i przydatne. Nigdy go
nie zawiodła, choć kruchość jej życia napawała go smutkiem. — Wszystko co
robię, robię dla niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wiem o tym. Oby tym
razem ci się udało, bo inaczej Fengelsi upadnie. Tylko pilnuj jej, bo ta
wiedźma nie odpuści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Postaram się,
Rosaline. — Patrzył jak odchodziła, zajmując się swoim słodkim, przyziemnym
życiem. — Postaram się…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Cicho zamknął za sobą
drzwi, stawiając siatkę z zakupami na drewnianej szafce. Zdjął czarny płaszcz i
powiesił go na wieszaku, odruchowo wygładzając materiał. Jego twarz odbijała
się w lustrze, które wisiało na wytapetowanej ścianie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie lubił luster. Zawsze
sprawiały, że czuł się nieswojo, widząc własną twarz patrzącą na niego zza
tafli szkła. A teraz, gdy ów lustra były tak doskonałe, widział się wyraźniej
niż kiedykolwiek. Skóra ciemna, albo jak mawiali niektórzy – czekoladowa, bądź
brudna, paskudna, niczym niewolnik, małpa. Jego duże oczy zawsze były życzliwe,
o czym doskonale wiedział. Nawet wrogowie nie mogli nadziwić się, jak łagodnie
na nich spoglądał. Okrągła twarz, szeroki nos, pełne usta, no i broda, którą
ostatnio zapuścił. Katherina uważała, że dodaje mu uroku, choć on zastanawiał
się, czy zbytnio go nie postarza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Katherino, wróciłem!
Pomyślałem, że pewnie zgłodniałaś, więc kupiłem coś na obiad. — Wziął siatkę i
skierował się do kuchni, ale dziewczyna nie odpowiadała. — Katherino?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odstawił papierową torbę
na stół i rozejrzał się. Ani śladu dziewczyny, a jedynie jej delikatne, słodkie
perfumy unoszące się w powietrzu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał śmiech. Tak
serdeczny, szczery, po prostu szczęśliwy. Aż ciężko było mu w to uwierzyć, bo
nie słyszał go od tak dawna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Podszedł do uchylonego
okna i zobaczył ją, taką promienną i radosną. Stała tam, na chodniku, razem z
młodym panem Lawrencem. Chciałby go nienawidzić, ale nie potrafił. Nie teraz,
kiedy widział, ile szczęścia jej dawał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Kochana Katherino. Nawet ty nie wiesz wszystkiego, ale jak
mogę ci powiedzieć? Nie potrafię. Nie teraz, gdy on wyzwala cię z ciemności.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Stał tak i przyglądał
się, ciesząc się jej szczęściem. Czuł łzy napływające do oczu, lecz nie smutku,
a radości. Od zawsze była taka smutna, a teraz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chwileczkę…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zmrużył oczy i pociągnął
nosem, wyczuwając znajomą woń w powietrzu. Westchnął ciężko i przewrócił
oczami, odwracając się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wydawało mi się, że
czuję odór zgnilizny — rzucił w stronę stojącego przy schodach mężczyzny. — To
niezbyt roztropne z twojej strony. Przychodzisz tu w biały dzień, jak do
siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Na szczupłej, pociągłej
twarzy mężczyzny wykwitł cyniczny uśmiech. Światło dnia sprawiało, że jego
skóra była biała niczym papier, a rozległe poparzenia — niektóre wciąż
krwistoczerwone — jeszcze bardziej widoczne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Jestem u siebie,
Bernardzie. — Jego zachrypnięty głos przyprawił go o gęsią skórkę. W jego
obecności zawsze czuł się tak, jakby zanurzał się w jeziorze pełnym robactwa i
gówna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dopiero teraz zauważył,
że całe dłonie mężczyzny pokryte są krwią, sięgającą nadgarstków. Była świeża,
co napawało go jeszcze większym niepokojem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Po co przyszedłeś? Nie
ma tu nic dla ciebie… Aazri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Mężczyzna zachichotał,
niczym szaleniec. Jego głos zmienił się, rozdzielił na dwa — jeden gruby,
męski, a drugi kobiecy. Światła zaczęły migać, a podłoga trząść. Oczy mężczyzny
rozbłysły srebrzysto-białym blaskiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wszystko tutaj jest
dla mnie. To ciało żyje tylko dzięki mojej łasce, tak samo jak ty. Myślisz, że
coś znaczysz? Jesteś tylko pionkiem na mojej planszy, pyłem, który unosi się i
opada, gdy stawiam kroki! Marnym tworem mego brata, który sczeźnie, jak
wszystko, gdy powrócę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Światła migały, a
niektóre żarówki pękły, raniąc twarz i dłonie Bernarda, gdy próbował się
osłonić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Koniec tego! — Jego
głos rozbrzmiał potężnie w całym domu, a oczy rozjarzyły się złotem. — Jesteś
za słaby, by mi grozić! Bez niej jesteś niczym, a ja nie pozwolę ci jej mieć.
Nigdy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— JAK ŚMIESZ STAWAĆ NA
MOJEJ DRODZE! — W jednej sekundzie cały gniew zniknął. Wszystko wróciło do
normy, a jedynym śladem sprzeczki było szkło na podłodze. Jego głos wrócił do
swojej ochrypłej normy. — Wrócimy po nią, Bernardzie. Mamy do tego prawo. W
końcu należymy do rodziny. — Cofnął się w cień, gdzie z ciemności widoczne były
jedynie jego jasne, białe oczy. — Mam
dla ciebie prezent, stary przyjacielu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Z mroku wytoczył się
biały, splamiony krwią worek, a mężczyzna zniknął, jakby nigdy go tu nie było.
Bernard podejście do worka zawdzięczał tylko silnej woli, bo całe jego ciało
dawało mu sygnały, że nie powinien tego robić. Doskonale wiedział co znajduje
się w środku, ale dręczyło go inne pytanie, a mianowicie — kto?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ostrożnie ujął worek w
dłonie. Widział w swoim życiu gorsze zbrodnie, ale w środku mogło być wszystko.
Raz jeszcze spojrzał za okno, ale Katheriny już tam nie było, tak samo jak
młodego Lawrenca, co było jedyną dobrą rzeczą, o której Bernard mógł pomyśleć
akurat teraz. Musieli gdzieś razem pójść, co bardzo go cieszyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Położył worek na stole,
ostrożnie go odwijając. Dreszcz przeszedł po całym jego ciele, gdy tylko
zobaczył kręcone, rude włosy, jak zawsze piękne i zadbane. Czuł nadchodzące
mdłości, ale udało mu się opanować. Zdjął materiał i rzucił go na podłogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie potrafił powstrzymać
łez. Przez lata znajomości, które dla niego były jedynie krótkimi epizodami,
polubił tę figlarną kobietę. Gdy była jeszcze w średnim wieku, nawiązał z nią
romans, choć wiedział, że to błąd. W końcu ile może żyć człowiek? Sześćdziesiąt
lat? Osiemdziesiąt? Prędzej czy później umierali, a on trwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Och, Rosaline… </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Już od dawna nie czuł
łez na swoich policzkach, lecz dziś płynęły niczym deszcz z nieba. Smutek, żal
i gorycz wypełniały go, ale nie mógł nic z tym zrobić. Mógł jedynie rozpaczać,
płacząc niczym dziecko, za jedną z najbliższych jego sercu istot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Dziękuję za miły
wieczór, Vincent. Było naprawdę wspaniale — powiedziała zgodnie z prawdą,
uśmiechając się do niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Ta dzielnica może nie
jest najpiękniejsza, ale bary i piwiarnie ma zdecydowanie najlepsze. Zapraszam
o każdej porze dnia i nocy, jeśli zechcesz to kiedyś powtórzyć. — Ukłonił się
teatralnie, nieco bardziej niż lekko podchmielony. Był teraz naturalny i
szczęśliwy, co niezwykle ją cieszyło. — A może chcesz usłyszeć kawał? Widzisz,
przychodzi baba do lekarza i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Proszę cię, nawet nie
zaczynaj… — Parsknęła śmiechem, nie mogąc się opanować. Nie rozumiała swoich
uczuć do niego, bo były abstrakcyjne i nienaturalne, a przynajmniej dla niej. —
Tego typu żarty są naprawdę beznadziejne!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— A może mój jest inny?
— Śmiał się, wymawiając te słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Szczerze wątpię! —
Również się śmiała, ale wiedziała, że to odpowiednia pora na sen. — Muszę już
iść. Ty też powinieneś, już późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— O mnie nie musisz się
martwić, umiem o siebie zadbać. — Puścił do niej oczko i ucałował w dłoń. —
Dobranoc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odwrócił się i odszedł,
lekko chwiejnym krokiem, choć w pogodnym nastroju. Poczekała, aż zniknie za
jednym z budynków, po czym weszła do wynajętego domu. Uśmiech zniknął jej z
twarzy, choć nie mogła odmówić Vincentowi dobrego wpływu, jaki na nią miał.
Nawet jeśli objawiało się to wizytami w piwiarniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Weszła do domu, cicho
zamykając za sobą drzwi. Od razu wiedziała, że coś jest nie tak. <i>Zbyt cicho</i> — pomyślała, co zgadzało się
z prawdą. Bernard zawsze otaczał się muzyką, gotował, sprzątał, ale nigdy nie
siedział w ciszy. Było coś jeszcze, co ją zaniepokoiło, a mianowicie zapach.
Czuła ocet i cytryny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Bernardzie? Jesteś tu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Jestem w salonie. —
Usłyszała cichą odpowiedź, niepodobną do przyjaciela. Miał zachrypnięty głos i
nie tak radosny i przyjazny jak zazwyczaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zdjęła buty i płaszcz,
zostawiając je w nieładzie. Od razu skierowała się do salonu, zarówno
zaciekawiona jak i zaniepokojona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Widok był tak
nieprzyjemny, jak i nietypowy. Bernard siedział w ciemności, samotnie pijąc
czystą whisky ze szklanki. Na stole leżało coś sporego, owiniętego w białą
tkaninę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Co się dzieje? To do
ciebie niepodobne. — Podeszła do stołu i usiadła na fotelu naprzeciw mężczyzny.
— Co to jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Otwórz. Jest tam też
liścik, chyba do nas obojga. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przełknęła ślinę. Bała
się zajrzeć pod tkaninę, bo cokolwiek w niej było, doprowadziło Bernarda do
takiego stanu. Zdecydowała się odwinąć materiał, ale od razu chciała cofnąć
swój czyn. Zakryła usta dłonią, czując napływ mdłości. Postanowiła od razu
przejść do wspomnianego wcześniej listu, choć była to bardziej krótka notatka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">,,Jeśli nie zakończycie tych
niedorzecznych sprzeciwów, następną ofiarą będzie ktoś bliski twemu sercu,
Katherino. I nie zostanie potraktowany tak uprzejmie, jak ona, bo zginęła nim
oddzieliłem jej głowę od reszty ciała.’’</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Kurwi syn… — syknęła.
Świadomość, że dała się zmanipulować Elenie ją irytowała, a to ją
rozwścieczyło. Wiedziała, że w obecnym stanie nie jest w stanie walczyć z
wiedźmą, ani z jej sojusznikami, więc podjęła decyzję. Mogła kosztować ją nawet
życie, ale to nie było teraz najważniejsze. Nie dla niej. — Bernardzie,
rozumiem twoje cierpienie, ale musisz coś dla mnie zrobić. Zdejmiesz barierę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Słucham…? — Spojrzał
na nią, niedowierzając jej słowom. — Bariera to przecież jedyne co oddziela cię
od… — Westchnął ciężko. — Nie. Nie ma mowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie mogła tego
zaakceptować. Wstała i podeszła do komody, otwierając jedną z szuflad. Wyjęła z
niej małe pudełko, stojąc tyłem do niego, po czym sięgnęła palcami do swoich
oczu. Dwie niebieskie nakładki schowała do pudełka wypełnionego przeźroczystym
płynem i odwróciła się w stronę Bernarda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Wiesz, czym jestem.
Tak musi być, nie ma innego wyjścia. — Jej naturalne, białe oczy wydawały się
świecić w ciemności. Ukrywała je od tak dawna, że ich widok napawał ją uczuciem
sugerującym, że nie należą do niej. — Zdejmij barierę, a będę mogła ich
odeprzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— To nie wchodzi w grę!
Może od razu mam dać temu potworowi broń i nakierować ją na środek twojego
czoła? To samobójstwo! Nie zrobię tego, choćby…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">— Zrobisz. Kochałeś
Rosaline, wiem o tym. Przeczytanie tego może ci ułatwić podjęcie decyzji. —
Wyjęła oprawiony w skórę dziennik i rzuciła go na stół. — Zastanów się nad tym,
bo unikanie problemu nie sprawi, że on zniknie. Będzie tylko rósł.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">~~~*~~~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Błotników już nie szukam, jeśli ktoś chciałby znać zakończenie tej szalonej historii ;)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> Nie będę się wypowiadać na temat tego rozdziału, bo nie :P Powiem tylko, że może się tam pojawić jakieś masło maślane, bo nie miałam siły brnąć przez to jeszcze raz i poprawiać swoje błędy. Jestem dobrej myśli, że aż tak dużo ich nie ma ;)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dziękuję raz jeszcze <b>Nessie</b> za polecenie mojego bloga, bo miło czytać opinie i pomysły różnych osób. No i tak, jak się mój twór podoba, to łechta to mojego ego w dobrym miejscu :D</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dziękuję za wszystkie opinie i komentarze :) W razie takiej potrzeby zawsze można napisac do mnie maila na adres nieznajomablogger@gmail.com, choć mam szczerą nadzieję, że nie będziecie mnie w tych mailach oblewać mnie wiadrami pomyj ;)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Do zobaczenia dzieciaczki!</span><br />
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Powstanie tego rozdziału wspierał Compay Segundo - Chan Chan</span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-13260399581431268692017-05-25T16:44:00.000-07:002017-05-25T16:48:10.398-07:00Rozdział V - Czy jest inne wyjście?<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— W pewnym sensie kochałem Marion. Była urocza. Taka miła i uczynna. A na dodatek zauroczona mną. Ale nie prawdziwym mną… — Napił się whisky ze szklanki, patrząc w lustro. Jego głos był zachrypnięty, lecz brzmiał młodo i męsko. — Ale zaufałem twojej opinii. Przez jakiś czas miałem do ciebie żal, że wybrałaś akurat ją. Ale on był zadowolony. Tylko to ratuje twoje nędzne życie. Masz nosa, a ja jestem w stanie to docenić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odwrócił się, ukazując blizny po poparzeniach. Były na jego głowie, rękach, klatce piersiowej i nogach, po prostu wszędzie. Jego tors był obnażony, a dolną część ciała okrywały jedynie białe spodnie. Nie nosił butów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wybacz, jeśli cię uraziłam. Ona wydawała się idealnym wyborem. — Elena wiązała gorset powoli, lecz dokładnie. Odgarnęła włosy z ramion i spojrzała na niego. — Moje usługi ci jej nie wynagrodziły? Mogę postarać się bardziej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Twoje ,,usługi’’ niczego mi nie wynagrodziły. — Podszedł do niej powoli, przekręcając głowę na bok. Na jego ciele nie było ani jednego włosa. Chuda sylwetka sprawiała ponure wrażenie, tak samo jak biała skóra, lecz było w nim coś pociągającego. — I nigdy więcej nie nazywaj Katheriny suką. Ciesz się, że przystała na twoje idiotyczne warunki. Mogliśmy ją do tego nakłonić w inny sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Dlaczego tak o nią dbasz? — Odepchnęła się od framugi łóżka i złapała go za oba policzki. Jego jasne, niemal białe oczy, przyprawiały ją o gęsią skórkę. — Daję ci wszystko, czego potrzebujesz. Oddałam ci życie, moją energię. To dzięki mnie nadal żyjesz! Przecież jest tylko środkiem do celu, NARZĘDZIEM, które wykorzystamy, żeby…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Chwycił ją za szyję tak mocno, że nie mogła złapać oddechu. Uniósł ją kilka centymetrów nad ziemię, ciesząc się jej bólem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Ona jest wyjątkowa. A ty? Kim jesteś? CZYM jesteś? Gdyby nie ja, byłabyś niczym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Spojrzał jej prosto w oczy. Zaczęła się wić i złapała go za dłoń, którą ją trzymał. Od miejsca, w którym dotykał jej skóry, zaczęła się zmieniać. Od szyi w górę pojawiła się okropnie pomarszczona skóra, wręcz zwisająca, sięgająca lewego oka, które stało się przekrwione, a tęczówka żółta. Z prawej strony jej głowy wyrósł jeleni róg, rozrywając skórę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Puścił ją, niczym szmacianą lalkę, zachowując kamienną twarz. Nie przejmował się jej cierpieniem, a wręcz sprawiało mu ono radość. Gdyby potrzymał ją dłużej, ujawniłby jej prawdziwe oblicze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Oby to przypomniało ci, gdzie twoje miejsce. — Spojrzał na nią z niesmakiem, gdy jej wygląd wracał do normy. — Wiedźmo. — Sięgnął po swój biały płaszcz, który leżał na krześle obok lustra. Ubrał go i naciągnął kaptur na głowę, sięgając do kieszeni. — Mam nadzieję, że chociaż dałaś Katherinie jego dziennik. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Tak, ma go… — Kaszlnęła, łapiąc się za szyję. — Mogę zrobić dla ciebie coś jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Czy znienawidziła Dantego? W końcu próbował ją zabić, czyż nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Tak było, ale… — Przełknęła ślinę, biorąc głębszy oddech. — Nie nienawidzi go. Jeszcze nie. Wybacz, następnym razem postaram się bardziej. W końcu się nim zajmie, potrzebuję jedynie odrobiny czasu i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wyruszam na łowy. Zachowuj się, pod moją nieobecność. I pamiętaj, że wszystko co robimy, służy jego chwale, a nie naszej. Gdyby nie on, już dawno byś nie żyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyszedł, trzaskając drzwiami i zostawiając Elenę we łzach, obolałą i przerażoną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Zaczęła malować rzęsy czernidłem. Spojrzała na blat toaletki, przed którą siedziała, i chwyciła czerwoną szminkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Głupio to wygląda, gdy tak wydymasz usta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Widziała Eliasa w lustrze, więc nawet nie odwracała się w jego stronę. Skończyła malować usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— A ty mógłbyś pukać. Mimo wszystko, to moje mieszkanie, a nie twoje. — Upięła czarne włosy w kok, a z reszty włosów, których nie spięła, zaczęła pleść warkocz. — Przyniosłeś to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Tak. — Usiadł na jej łóżku i kopnął skórzaną torbę. Szelest metalu rozbrzmiał w pokoju, przez co przeszedł ją dreszcz. — Wszystko odzyskałem. Rewolucja dotarła już do okolic domu, który wynajmowała, ale tego nie znaleźli. I jak mam być szczery, to bardzo kurwa dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— A miała tam coś więcej niż nóż do masła? — Elena zaśmiała się i ubrała srebrne kolczyki z niebieskimi kamieniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Dużo więcej. Jestem w stanie zrozumieć, że ona jest ci potrzebna, tak samo jak temu poparzonemu pojebowi, ale kim ona właściwie jest? Wiem tylko tyle, ile sam się dowiedziałem, a ty nic mi nie mówisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Spuściła wzrok i odetchnęła. Od początku chciała mu wszystko wyjawić, ale wiedziała, że nie zrozumie. Jak mógł? A gdyby odkrył prawdę o niej samej? Z resztą, to nie miało znaczenia. Gdy już wszystko pójdzie zgodnie z planem, to dzisiejsze wydarzenia staną się mglistymi wspomnieniami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wstała z krzesła i wygładziła spódnicę. Podobał jej się efekt, który osiągnęła dzięki szerokiej krynolinie. Wyglądała perfekcyjnie, i na tym postanowiła się skupić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Zawiąż mi gorset, proszę. — Podszedł do niej i chwycił za sznurowadła. — Tylko ciasno. — Jedno szarpnięcie dało jej pewność, że wiedział o co chodzi. — Wiesz, że cię kocham, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wiem. — Nie przerywał wiązania. — Ale chciałbym też wiedzieć, co tak naprawdę robisz. Nie mówisz mi wszystkiego, a w sumie to bardzo mało. Robię to tylko dla ciebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wiem o tym. Daj mi jeszcze trochę czasu, a wszystko stanie się jasne. Będziemy żyli w nowym świecie, razem, gdzie nasze życie będzie TYLKO nasze. Bez wyzysku i prześladowań. I bez tego cholernego Zakonu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Skończył wiązać jej gorset i pocałował ją w szyję. Objął ją w talii, wdychając kwiatowy zapach jej perfum.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Pięknie wyglądasz. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dzisiaj gładko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Gdy Elias wyszedł, Elena zaczęła przygotowywać suknię oraz stosowną krynolinę. Musiała się postarać, aby wszystko do siebie pasowało. Ktoś taki jak Sebastian Finwick dostrzeże każde zagrożenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Usłyszała pukanie do drzwi. Przechodził ją dreszczyk emocji przy każdym jednym. Puk, puk, puk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Proszę! Nie jestem naga. — powiedziała zalotnie. Uśmiechnęła się i odwróciła w stronę otwierających się drzwi. — Och, to ty. — Udała zdziwienie, ciesząc się irytacją swojego gościa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Ja. A kogo się spodziewałaś? — rzuciła z przekąsem Katherina, zamykając drzwi. — Gwiazdy estrady?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— No to chyba czekałam akurat na ciebie. Ściągaj te nędzne łachy i załóż to. — Wskazała dłonią na łóżko, na którym leżała czarna suknia z białym tiulem na froncie spódnicy, krynolina płaska z przodu, ale wypukła z tyłu, i czarne trzewiki na grubym obcasie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Mam to zrobić ubrana w tę zbroję? Chyba żartujesz. — Zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku przy drzwiach. — Masz chociaż to, o co prosiłam? Szkoda byłoby to stracić. — Usiadła na zniszczonym fotelu przed drewnianą toaletką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Elena z trudem podniosła skórzaną torbę, zostawioną tu wcześniej przez Eliasa. Zdziwiła się, gdy Katherina chwyciła torbę jak piórko. <i>A ona co, podnosi ciężary? Cholera.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Otworzyła torbę i zaczęła przeglądać wszystko, co w niej było. Uśmiech zakwitł na jej twarzy, gdy to robiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Chyba już wystarczy tego oglądania. Przebierz się i ruszamy, nie ma czasu do stracenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Teatr? — Katherina spoglądała na ceglany budynek bez przekonania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Budynek był oświetlony milionami małych lampek, które odbijały się w jej oczach. Kwiaty w donicach kwitły, zachwycając czystą bielą i ponętnym fioletem. Do wejścia prowadziły schody, pokryte krwistoczerwonym dywanem, na którym stały dziesiątki elegancko ubranych ludzi w karnawałowych maskach. Nad ich głowami górował ogromny, lśniący napis ,,Straleud Paralq” — ta nazwa symbolizowała najznamienitszy teatr na świecie, który często wystawiał też burleskę, a gdy ktoś proponował wystarczającą ilość pieniędzy, to całość należała do niego na jedną noc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Owszem — odpowiedziała spokojnie Elena. — Będziesz musiała wtopić się w tłum. Podejść go. Może przyda ci się coś, czego się o nim dowiedziałam. — Sięgnęła za gorset, wyjmując spod niego pomiętą kartkę. Krzywa mina Katheriny wyrażała więcej, niż tysiąc słów. — No co? Tam jest najbezpieczniej. — Odchrząknęła i rozwinęła kartkę. — No więc tak… Sebastian Finwick. Wysoki, postawny, jasne włosi i blada cera. Jak dla mnie to typowy kark. Będzie dziś nosił maskę pawia, też mi zaskoczenie. — Zaśmiała się, a kartka spłonęła w jej dłoni. Widziała niechęć Katheriny w jej postawie i minie, ale w jakiś dziwny sposób sprawiało jej to przyjemność. — Spróbujesz zgadnąć jak go znalazłam? Nie? Szkoda, bo byłam straaasznie ciekawa. Widzisz, skarbie, był na tym samym przyjęciu co ty, jakiś tydzień temu. Tylko jeden poziom niżej. Ponoć nie tylko widział prawdziwe akcje twoich ziomków, ale też sporą część wybił sam. — Uśmiechnęła się szeroko, obnażając białe zęby. — Być może z tą wiedzą wszystko pójdzie ci nieco łatwiej, kochana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Kpisz, czy o drogę kurwa pytasz? Doskonale wiesz, że nie chcę tego robić. — Katherina dyskretnie rozejrzała się na boki. — Gdyby nie informacje, które masz o moim bracie, to wyrwałabym ci serce pod katedrą i kazała patrzeć, jak je miażdżę — wysyczała przez zęby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Elena roześmiała się, zadowolona z efektu, który osiągnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Jakże mi przykro, że to nie jedyny hak, które na ciebie mam. Cóż, pora na mnie. Wiesz, ktoś na mnie czeka w środku. — Przeszukała małą torebkę, którą miała ze sobą, i wyjęła z niej czarną maskę z piórami, zasłaniającą tylko oczy. — Chyba zapomniałam ci o czymś powiedzieć. Też musisz mieć maskę, bo inaczej cię nie wpuszczą. Ups, mój błąd. — Uśmiechnęła się wydymając usta. — Z chęcią popatrzę, jak ją zdobywasz, złotko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Złapała Katherinę za głowę obiema dłońmi i pocałowała ją. Przeszła palcami przez jej rozpuszczone włosy, aż dotarła do skóry. Ciepło promieniowało z jej dotyku, docierając do najskrytszych myśli panny Sorgman. Puściła ją dopiero wtedy, gdy osiągnęła swój cel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Co do cholery?! — Katherina odsunęła się, wycierając usta dłonią. — Co to miało być?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Więź. Spokojnie, na krótko. — Ubrała swoją maskę. — Po wyrazie twojej twarzy widzę, że chyba nie nadążasz. Masz godzinę na wykonanie tego zadania, bo tyle będę widziała to, co ty, tak samo jak i czuła to, co ty. Jeśli do tego czasu się z tym nie uporasz, to odpowiednia osoba dowie się o tobie wszystkiego. Poczynając od tego, co zrobiłaś po utracie brata, a kończąc na dzisiejszym występku. No, to tyle. — Uśmiechnęła się szeroko, z wyższością. — Lepiej pośpiesz się z tą maską, bo godzinę liczę od teraz. Tik-tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odwróciła się i odeszła, zostawiając Katherinę samą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"> Katherina podeszła do wejścia, zachowując odpowiedni dystans. Zauważyła zamieszanie wśród gości, więc postanowiła podsłuchać ich rozmowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Nie możecie nas po prostu wpuścić? Jedna osoba chyba nie może nam zrujnować wieczoru? — powiedział jeden z mężczyzn, patrząc na odźwiernego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Proszę wybaczyć, ale zarządzenie pana Finwicka było jasne. Mogę otworzyć drzwi dopiero wtedy, gdy będą państwo w komplecie. — Chłopak wydawał się zdenerwowany, gdy o tym mówił, ale Katheriny to nie dziwiło. Nerwowo poprawił czerwoną marynarkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Pierdolenie! — rzucił ktoś z tłumu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Jedna osoba. Musi być gdzieś w pobliżu, bo już po czasie.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Rozejrzała się dokładnie, szukając swojej przepustki. Kątem oka zauważyła, jak ktoś znika za rogiem jednego z budynków, więc postanowiła to sprawdzić. A nóż będzie miała szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Ucieszyła się widząc kobietę, która stała do niej tyłem i paliła papierosa. Przejechała wzrokiem po otoczeniu i dostrzegła to, czego najbardziej potrzebowała — ledwo trzymający się kawałek cienkiej, metalowej rurki. Bez dłuższego rozwodu nad całą sprawą, po prostu oderwała go od reszty. Kobieta nagle odwróciła się, wyrzucając z siebie machinalnie ,,kto tam?’’, ale Katherina nie zwlekała. Uderzyła ją w głowę szybko i mocno, pozbawiając przytomności, ale uważając na maskę. Biedaczka padła jak śnięta ryba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Katherina kucnęła przy niej i zdjęła jej czarną, kocią maskę. Miała nawet małe uszy, ale nie zasłaniała ust, a jedynie kawałek nosa. Dla pewności sprawdziła tętno kobiety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wybacz, ale akurat dzisiaj przyda mi się to bardziej niż tobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Była w środku już dobre dwadzieścia minut, co coraz bardziej ją denerwowało. Widziała Finwicka już dłuższą chwilę, ale nie miała okazji się do niego zbliżyć. Poziom jej irytacji rósł z każdą sekundą, tak samo jak strachu. Im dłużej siedziała przy barze, tym bardziej drżały jej ręce, podobnie jak nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Teatr wydawał się ciemny i surowy, wręcz klaustrofobiczny, nawet mimo imponujących czterech pięter z lożami i balkonami. Na każdym z nich znajdował się chociaż jeden bar, aby obsłużyć masę ludzi, która zazwyczaj tu przebywała. Dziś było ich jeszcze więcej. Nad sceną rozciągał się transparent z ogromnym napisem ,,wszystkiego najlepszego’’, a pod nim wiło się stado skąpo ubranych tancerek o egzotycznym wyglądzie. Ściany prawdopodobnie nigdy nie były malowane, więc po tylu latach czerwona cegła stała się wręcz legendarna, tak samo jak ozdabiające ją plakaty wystawianych tu przedstawień. Jedynym elementem, który jakoś ożywiał całość, były żywe rośliny, bo czerwone dywany i zasłony pochłaniały niemal całe światło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Czas na podziwianie będziesz miała później, kotku. Lepiej zacznij działać, w końcu znasz konsekwencje.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— A więc to jest ta twoja więź? — szepnęła, trzymając szklankę z alkoholem przy ustach. — Niezły bajer, ale z łaski swojej się odpierdol, bo wiem co robię. — Wypiła wszystko do dna i odstawiła szklankę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Skoro to sprawi, że wykonasz zadanie, to proszę cię bardzo.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="color: #afabab; font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">(Od autorki: zarzucam linkiem i proszę o odtworzenie ;) Jeśli to nie problem to chciałabym, abyście czytały/li i słuchały/li tej cudownej piosenki w trakcie :D <b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=vv2DSmy3Tro" target="_blank">KLIK!</a>)</b></span></i></div>
<span style="color: #afabab; font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odwróciła się i zaczęła iść w stronę tańczących ludzi przed sceną. Spojrzała w dół, gdy poczuła czyjąś dłoń na swojej. Westchnęła ciężko, widząc tam małego chłopca, którego sylwetka przypominała cień. Jego skóra była bardziej czarna niż węgiel, tak samo jak ubranie, którego prawie nie było widać. Na jego głowie widniały dwa długie, łukowate rogi pokryte symbolami, które znała aż za dobrze. Puste, białe oczy, którymi jej się przyglądał, przyprawiały ją o dreszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyświadczasz wszystkim przysługę. On tylko marnuje przestrzeń na tej ziemi. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Głosy wydobywały się z jego ust, ale nie należały do kogoś tak młodego. Gruby męski i drugi, bardzo kobiecy. Nachodziły na siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Idąc w stronę Finwicka spojrzała w prawo. W lustrach nie było jej odbicia. To był on, a jego wzrok niemal ją ranił. Słyszała jego głos, ale się nie zatrzymywała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nie rób tego. Nie rób.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Broda jej zadrżała, ale nie było już odwrotu, a chłopiec nadal się jej trzymał. Był przy niej, zapewniając zarówno pocieszenie, jak i przygnębienie. Ruszyła przed siebie pewniej, wkraczając w tańczący tłum. Jakiś mężczyzna bezprecedensowo porwał ją do tańca, na co przystała, choć nie słuchała ani jednego jego słowa. Zauważyła, że ludzie co chwilę zamieniają się ze sobą, co wydało jej się nieco chaotyczne, choć z jakiegoś powodu naprawdę ciekawe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Pozwalała prowadzić się różnym partnerom, co zaczęło jej się podobać. Zdążyła się nawet zatracić w tej chwili, ale przyjemność została jej brutalnie odebrana, gdy twarz pana Finwicka znalazła się naprzeciw niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Obserwuję cię już dłuższą chwilę. Co taka piękna kobieta, jak ty, robi tu sama?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Przerażał ją. Był ogromny i umięśniony, wręcz żylasty. Jego niebieskie oczy były zimne jak lód, a dłonie dwa razy większe niż jej. Trzymał ją mocno i pewnie, jakby pochwycił zdobycz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Na jego ramionach siedział chłopiec i śmiał się. Wyraz jego twarzy był obrzydliwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">To była jej szansa, i nie mogła jej zmarnować. Sięgnęła pod spódnicę przez ukryte rozcięcie i rzuciła małą, metalową kulę na podłogę, a ta wybuchła, skutecznie zadymiając całe pomieszczenie. Finwick zaczął kaszleć, dzięki czemu udało jej się wyswobodzić. Słyszała krzyki ludzi i ich szybkie kroki. Ktoś darł się na cały teatr, że to pożar. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Na prawej nodze miała opaskę, do której przymocowała nie tylko bombę dymną, ale też sztylet, który właśnie wyjęła. Zauważyła, że na podłodze leży czyjaś porzucona laska. Po chwyceniu okazała się metalowa, co dawało większe szanse powodzenia. Odwróciła ją w powietrzu, łapiąc za jej koniec. Rączką uderzyła Finwicka w skroń. Krzyknął i zaklął paskudnie, upadając na jedno kolano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Katherina oddychała ciężko, a dłoń, w której dzierżyła sztylet, drżała niemiłosiernie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Zrób to! No dalej!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nie! Nie musisz! Nic nie jest tego warte!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Chłopiec stał obok Finwicka z wściekłą miną. Zaciskał swoje małe dłonie w piąstki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Wybacz mi, ale nie mam wyjścia. Przepraszam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Postanowiła zrobić to szybko i bezboleśnie, dlatego wyrzuciła nóż i zaszła mężczyznę od tyłu. Złapała go za brodę lewą ręką, a prawą za głowę. Po twarzy ściekły jej długo wstrzymywane łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Co do cholery?! Co ty robisz?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Chciał ją złapać, ale nie zdążył. Dźwięk łamanych kości rozbrzmiał w jej głowie, a zaraz za nim śmiech dziecka. Chłopiec znów złapał ją za dłoń. Był zimny jak lód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dym już prawie zniknął. Spojrzała w jedno z luster. Znów nie widziała tam siebie, ale też nie jego. Widziała TO, ogromne i przerażające. Bestia. Stała w oddali, śmiejąc się, a jej biała paszcza wydawała się bezkresną otchłanią. Nagle monstrum spojrzało prosto w jej oczy, a znaki na jej rogach zaczęły nieśmiało świecić. To ryknęło, tak głośno, że aż z uszu Katheriny zaczęła lecieć krew, a lustro pękło. Czuła ból, ale musiała się ulotnić. Nie miała czasu na rozczulanie się nad sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dyszał, choć nie wiedział dlaczego. Słyszał muzykę, do której chętnie poprosiłby Katherinę do tańca, ale nie wiedział skąd ona dobiega. Wszystko wydawało się być za mgłą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Usłyszał śmiech dziecka, i wtedy ją dostrzegł. To na pewno była kobieta, ale nie rozpoznawał twarzy. Czuł strach, smutek, nostalgię i żal. Żal do samego siebie. Ale to nie były jego uczucia, tylko kogoś innego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyświadczysz wszystkim przysługę…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Słyszał je. Te głosy prześladowały go w snach, a teraz słyszał je ponownie, choć nie były skierowane do niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nie wiedział, co to wszystko znaczy, ale czuł ogromny opór. Wiedział tylko tyle, że to coś złego, co może zmienić człowieka na zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Nie rób tego! Nie rób! To cię zmieni! Proszę! Chcę ci pomóc!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odniósł wrażenie, że ta osoba nie słyszała większości tego, co powiedział. Chciał jej pomóc, naprawdę chciał, chciał też ją powstrzymać, ale nie potrafił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Stracił poczucie czasu, gdy zniknęła mu z oczu. Wszystko było szare i zniekształcone. I nagle to usłyszał, a dreszcz niemal go sparaliżował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wybacz mi, ale nie mam wyjścia. Przepraszam…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Miał wrażenie, że te słowa docierają do niego z oddali. Czy nie zostały jeszcze wypowiedziane? To musiało oznaczać, że mógł coś jeszcze zrobić. Miał szansę powstrzymać to szaleństwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Nie! Nie musisz! Nic nie jest tego warte! Stracisz siebie, błagam cię! Chcę pomóc, naprawdę! Usłysz mnie, do kurwy nędzy! No dalej!!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Ale nie słyszała. Cierpiała, a on nie mógł nic zrobić. Nie widziała innego wyjścia. Dlaczego nie miał na to żadnego wpływu? Dlaczego nie dostrzegał żadnych szczegółów? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Usłyszał ciche mruczenie. A może warczenie? Nie był pewien, ale bał się. Odwrócił się powoli i dostrzegł TO. Ogromna, czarna masa, z białymi oczami i paszczą. Świecące symbole na rogach tego czegoś też były białe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Myślisz, że mi przeszkodzisz? Co TY możesz wiedzieć, ty żałosny człowieku? Jak masz zamiar mnie powstrzymać? Jesteś pluskwą pod moimi stopami, a ja… JESTEM BOGIEM!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Męskie i żeńskie głosy przenikały się, ale dochodziły z jednego źródła. Od tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Bestia rzuciła się w jego stronę, przeraźliwie rycząc. Nie było tu żadnych kryjówek, więc odruchowo zakrył się rękami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Obudził się nagle, jakby ktoś go spoliczkował. Cała koszulka — tak samo jak spodnie — była mokra od potu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— O mój Boże, co to było…? — Spojrzał na siebie i nie miał pojęcia, co za popieprzony sen właśnie miał. Nadal czuł mieszankę strachu ze smutkiem, ale nic nie mógł na to poradzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wstał z łóżka i podszedł do okna, które od razu otworzył. Świeże powietrze wydało mu się odświeżające, ale już po chwili wiedział, że coś jest nie tak. Doskonale widział stąd teatr <b><i>Straleud Paralq</i></b>, oraz ludzi, którzy wybiegali z niego chaotycznie. Jedni wsiadali do nowinek technologicznych, którymi były automobile, a inni do dorożek. Panował zamęt, wszyscy krzyczeli, a z budynku wydobywał się dym. Vincent usłyszał coś w oddali, więc skierował wzrok w górę. Do budynku zmierzał wojskowy sterowiec, aby opanować sytuację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Już wiedział, co się stało. To był zamach — jeśli nie na państwo, to na czyjeś życie.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">~~~*~~~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Ooooogłooooszeenia parafiaaaalneeee!<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Rozdział rozdziałem, ale poszukuję lewego błotnika do Astry H, 2006 rocznik, kod lakieru z20r/z2hu :D Tak do stówki, no maksymalnie 150 za jeden, bo jestem biedna. Ktoś coś? :D W sumie jakby była tanio tylna klapa to też nie pogardzę, bo moja zaczęła trochę rdzewieć :P<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dobra, a teraz przechodząc do typowej po-rozdziałowej wypowiedzi…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nessa</span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">, czytam Blank Dream. Skomentuję pod koniec, tzn. jak już przeczytam wszystko, co opublikowałaś. Wiem, że jak na czytanie czegoś od 21 maja to mam żółwie tempo, ale z czasem bywa u mnie słabo. Ostatnio mam wolną chwilę tylko wieczorami, i to maksymalnie godzinkę lub dwie. To frustrujące, bo chcę przeczytać ;__;<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">AK-47</span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">, jeśli jeszcze tu kiedyś wpadniesz to niestety, ale mam złe wieści. Twoje opowiadanie po prostu mnie nie wciągnęło, a wiesz, że nie wyznaję zasady ,,czytanie za czytanie’’. Jeśli ta opinia zniechęci cię do czytania moich wypocin to zrozumiem i nikogo nie będę zmuszać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">A co mogę powiedzieć o tym, co znajduję się powyżej? Uważam, że mam za dużo dialogów :P Ale gdy piszę, to wyobrażam sobie swoich bohaterów, którzy dużo gadają. A z ich paplaniny jednak wychodzi więcej informacji, niż tylko ,,Dzień dobry, to do widzenia’’. <b><u>NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ</u></b> ;) Mam nadzieję, że mimo tego małego defektu jakość trzyma poziom. Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału, i mam szczerą nadzieję, że i wam się spodoba!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nie przywiązywałam zbyt dużej uwagi do poprawek. Napisałam, zapisałam, po czym wstawiłam, więc przepraszam za ewentualny bałagan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Pozdrawiam,<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Nieznajoma. <o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-39285979870945423332017-05-17T13:10:00.003-07:002017-05-17T14:25:25.276-07:00Rozdział IV - Gdy wszystko się komplikuje<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Panie
Lawrence! Ktokolwiek! — krzyczała Katherina. Głos jej zachrypł od wdychanego
dymu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Ojcze! Gdzie jesteś?! — Vincent rozglądał się nerwowo. Mógł mówić, że go
nienawidzi i nigdy mu nie wybaczy, ale nadal był jego ojcem. – Kurwa, no
odpowiedz w końcu! Widzisz kogoś żywego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie. Widziałam ciała, ale to nie był twój ojciec. Może wyszedł przed eksplozją?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Niemożliwe! Za dobrze go znam, nie wyszedłby przed północą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Złapał
się za głowę, patrząc na boki. Oczy zaczęły go boleć i łzawić, podrażnione
ciepłem i czarnym dymem w powietrzu. Od przerzucania gorących belek poparzył
sobie dłonie i wybrudził koszulę, ale ból go nie zniechęcił. Adrenalina i
strach skumulowały się w nim, dzięki czemu parł przed siebie bez zająknięcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie widzę go, Kat. — Nazwał ja tak pierwszy raz. — Nigdzie go nie ma. Kurwa
mać! Kurwa! Kurwa! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">W
oczy rzuciły mu się wybite szyby sąsiadujących z Pałacem budynków. Uświadomiło
mu to skalę wybuchu i to, jak małe mieli szanse na znalezienie kogokolwiek
żywego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Podbiegła
do niego i przytuliła go. To był prosty, ludzki odruch, o który z jakiegoś
powodu jej nie podejrzewał. Chciało mu się płakać, ale nie mógł. Nie chciał okazać
słabości akurat teraz, gdy stawką było coś więcej niż jego męska godność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Vincent? Tam ktoś idzie. To chyba…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Puściła
go. Nagle się uśmiechnęła i spojrzała na niego z nadzieją. Pobiegła w stronę
kuśtykającego człowieka, a on stał i nie mógł się ruszyć. Podążył za nią
wzrokiem oddychając ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dziewczyna
biegła w kierunku mężczyzny, którego surdut musiał być elegancki przed
wybuchem, lecz teraz dymił się, choć nie płonął. Jego twarz była poczerniała,
tak samo jak broda i włosy. Niebieskie oczy wyglądały przerażająco na tle
reszty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Katherina
dotarła do mężczyzny i podtrzymała go, chroniąc przed upadkiem. Vincent
rozpoznał w nim ojca, lecz poza oczywistym, było z nim coś nie tak. Podszedł do
nich powoli i niepewnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Tato…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Widział
szał w jego oczach. Dante rozglądał się nerwowo, ruszając oczami nienaturalnie
szybko. Nagle utkwił wzrok w dziewczynie i zaczął szybciej oddychać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Ty!
To ty! Musisz umrzeć! Ty kreaturo! Giń! Wszyscy musicie zniknąć! Wszyscy! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Chwycił
ją oburącz za szyję i zaczął dusić. Szarpał nią jak szmacianą lalką, w czystym,
morderczym szale. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wszystko
działo się szybko. Vincent rzucił się na niego, lecz ten odepchnął go z ogromną
siłą. Nie spodziewałby się tego po podstarzałym urzędniku. Musiał coś wymyślić,
bo jego ojciec zabiłby Katherinę bez mrugnięcia okiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Myśl, idioto! Kurwa, myśl!</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Chwycił
pierwszą belkę, którą dał radę podnieść i uderzył ojca w głowę z całej siły.
Mężczyzna upadł bezwładnie, puszczając dziewczynę. Dopiero po chwili dotarło do
niego, że mógł go tym zabić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Mijały
go pielęgniarki i lekarze, czasami wioząc rannych ludzi na metalowych noszach.
Przyglądał im się obojętnie, mając problemy z przetrawieniem tego, co się
właśnie stało. Mógł zabić własnego ojca, który o mało co nie udusił ambasadorki
Hedensaru. Ale była nie tylko tym. Miał wrażenie, że jest mu bliższa, niż
powinna na tym etapie znajomości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Z
każdą minutą przybywało poszkodowanych. Vinent zorientował się, że to nie mogą
być ludzie z jednego budynku. Zatrzymał pierwszą lepszą pielęgniarkę, którą
dostrzegł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Przepraszam panią, ale co się dzieje? Czy ci wszyscy ludzie zostali zabrani z
Pałacu Narad? — Na pierwszy rzut oka odniósł wrażenie, że jest młodsza. Zrzucił
to na zmęczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie. Coś dzieje się w mieście, więc radzimy panu zostać na terenie szpitala.
Dla własnego bezpieczeństwa — powiedziała z dziwnym spokojem. On nie wiedział o
co chodzi, a miał wrażenie, że może w każdej chwili zacząć panikować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Co to znaczy? Co jest w mieście?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Kobieta
rozejrzała się, jakby chciała się upewnić, że nikt nie słucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Ludzie z biedniejszych dzielnic chyba zorganizowali jakieś powstanie. Biegają
po całym mieście, jak jacyś szaleńcy, krzyczą coś o rewolucji, rzucają ostrymi
przedmiotami, wzniecają pożary. Poszaleli!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Że co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Proszę nikomu o tym nie mówić, panie Lawrence! Zamieszki nie dotarły jeszcze do
tej okolicy, a nie chcemy wzniecać paniki. Na razie wojsko odgradza nas od tego
dzikiego tłumu, i niech tak zostanie. — Wygładziła ubranie i rozluźniła nieco
kołnierzyk. — Proszę mi wybaczyć, ale mamy wielu potrzebujących. Niech pan
usiądzie i się nie martwi. Powiem tylko, że pana ojciec ma się lepiej.
Przeżyje, ale musi odpoczywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— A
ten napad agresji? Czy to wynik urazu? Niech mi pani powie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie mogę… To znaczy… — Westchnęła ciężko, widząc jego błagające spojrzenie. —
Nie wie pan tego ode mnie, jasne? Znaleźliśmy nakłucie na jego karku. Wprowadzono
mu jakąś substancję, ale nie określiliśmy jeszcze, co to mogło być. Potrzeba
więcej testów, ale dojdziemy do prawdy — powiedziała, pokrzepiająco dotykając
jego ramienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Bardzo pani dziękuję.— Ucałował jej dłoń. — Nikomu nie powiem. Obiecuję. —
Uśmiechnął się delikatnie, mając nadzieję, że jej zmieszanie to dobry znak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odeszła,
śpiesząc z pomocą przybywającym pacjentom. Zastanawiał się, jak duże
zniszczenia przyniósł ten bunt. To nie był jedyny szpital w okolicy, przez co
czuł się niekomfortowo. Ile mogło być ofiar? Dlaczego tak nagle zaczęli być
agresywni? Owszem, przebywając na swoim wygnaniu słyszał co nieco, ale nic nie
wskazywało na takie powstanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Przypomniał
sobie o Katherinie. Skierował się korytarzem w lewo, do pokoju, w którym ją
ulokowali. Postanowili zbadać ją po ataku Dantego, który zostawił sine ślady na
jej szyi. Vincentowi było głupio z tego powodu, ale nie mógł nic zrobić. To
wszystko działo się zbyt szybko, by był w stanie odpowiednio zareagować, ale
dziewczyna żyła. To liczyło się najbardziej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Drzwi
pokoju numer dwieście trzy były zamknięte, lecz nie zakluczone. Otworzył je
zdecydowanie, wkraczając do białego, sterylnego pomieszczenia. Pod ogromnym
oknem z drewnianą ramą stało łóżko, a na nim siedziała dziewczyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Zapukał
w drzwi tylko po to, by dać o sobie znać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Cześć. — Uśmiechnął się, gdy na niego spojrzała. — Jak się czujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odwróciła
się szybko, z przerażeniem w oczach. Trwało to jedynie sekundę, ale Vincent to
zauważył. Jego uwadze nie umknął też fakt, że schowała coś pod kołdrę, ale nie
chciał o to pytać akurat teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Hej — odpowiedziała zachrypniętym głosem i wysiliła się na uśmiech. — Nic mi
nie jest. Podali mi coś i czuję się jak nowo narodzona. Chyba poproszę na
wynos. — Zaśmiała się i zeszła z łóżka. Najwidoczniej nie kazali jej zmieniać
ubrania. — A ty? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Proszę, siedź. Nie wyglądasz najlepiej. — Pospieszył, aby z powrotem ją
usadzić. Nie protestowała, choć odniósł wrażenie, że ugodził w jej kobiecą
samodzielność. Spuścił wzrok, widząc sińce na jej szyi, bo czuł się winny. — Mi
nic się nie stało, sama wiesz. — Usiadł obok niej. — Martwiłem się. O ojca i
to, jak się na ciebie… — Głos zastygł mu w gardle. Jeszcze nigdy nie widział
takiego szału, u nikogo. A to był jego ojciec, którego kiedyś nazywał tatą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie myśl o tym. — Położyła swoją dłoń na jego. — Przeżył wybuch, cokolwiek go
spowodowało. Musiał być w szoku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Ale to wszystko, co mówił! Pamiętasz, prawda? Przecież… — Tłukł się z myślami,
ale nie wytrzymał. — Ja pierdolę, przecież mógł cię zabić. A ja tam stałem jak
niedorozwój! Jest bardzo religijny, ale tego nigdy bym się po nim nie
spodziewał. — Przetarł twarz dłońmi. Był zmęczony, a to nie był jeszcze koniec
wizyt. — Pewnie teraz masz beznadziejne zdanie o Navirze. Pojebany kraj, w
który nie warto inwestować, co nie? W końcu nic dobrego cię tu nie spotkało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wiedział,
że nie powinien tego mówić. Poza tym, co go do niej przyciągało, a czego nie
potrafił obrać w słowa, była mu obca. Polityczna sojuszniczka, do tego
potencjalna, którą powinien zachęcić do współpracy bez względu na konsekwencje.
Ale nie potrafił tak na nią patrzeć, tak samo jak nie mógł tak jej traktować.
Wmawiać jej, że jest tu bezpieczna, choć to kłamstwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Poczuł
jej dłoń na ramieniu i odwrócił głowę w jej stronę. Widział jej jasne, błękitne
oczy i bladą skórę. Wydawała mu się zarazem przygnębiona jak i pocieszona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Spotkałam ciebie. — Uśmiechnęła się delikatnie. — Naprawdę cię lubię,
Vincencie. I widzę, że Navir potrzebuje wsparcia Hedensaru. Tak samo, jak my
potrzebujemy was. Nie wiem, co tu się dzieje, ale jeśli mam wysłać moją decyzję
do kanclerza, to potrzebuję więcej informacji. To chyba oznacza, że… —
Wywróciła oczami i uśmiechnęła się szerzej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">…że zostaniesz dłużej. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Zaśmiał
się, patrząc na nią. Cieszył się, ale nie wiedział dlaczego. Chciał, żeby
została, ale obiecał nie mówić nikomu o zamieszkach. Nie chciał jej odstraszyć,
ale wolał, by była bezpieczna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Bił
się z myślami dobrą chwilę, ale postanowił nic nie mówić. <i>Choć raz zaufaj sobie, że kogoś obronisz. A jak nie ją, to kogo?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Myślę, że powinieneś iść do ojca. Ja nigdzie się nie wybieram.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Tak, masz rację. — Wstał i odwrócił się w jej stronę. — Bez obaw, wrócę. —
Zaśmiał się i spuścił wzrok. Dopiero po chwili na nią spojrzał. — Dziękuję. Za
rozmowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyszedł,
zamykając za sobą drzwi. Odszedł kawałek, specjalnie stawiając głośne kroki. Po
chwili wrócił pod jej pokój, po cichu, i odczekał jeszcze chwilę. Spojrzał
przez okienko umiejscowione na drzwiach, starając się zachować status
incognito. Widział, jak wyjmuje spod pościeli ten sam dziennik, który zabrał
jej przed wybuchem. Czytała go, zasłaniając usta dłonią. Z oczu skapnęła jej
pojedyncza łza, a on nie wiedział co ma o tym myśleć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Muszę się dowiedzieć, co jest w tym
dzienniku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Sto pięć. Oby już czuł się lepiej…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Przekręcił
gałkę drzwi i wszedł do środka. Ojciec leżał w białej pościeli, ubrany w
szpitalną, pasiastą piżamę. Poza łóżkiem i drewnianą, pomalowaną na szarawy
kolor szafką nocną, pomieszczenie było puste. Wnętrze ratowało tylko to, że
było dość małe, choć wysokie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Podszedł
do łóżka i spojrzał na ojca, który patrzył prosto na niego. Przełknął ślinę i
położył dłoń na jego ramieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Vincent, ja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Powinieneś odpoczywać. Nie tłumacz się, to i tak nic nie zmieni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Zmieni! A ja czuję się już lepiej. — Skierował wzrok na okno, patrząc na czarne
niebo. — Nie musisz się o mnie martwić. Zawsze sobie poradzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie mów tak. — Przeszedł na drugą stronę łóżka, zasłaniając mu widok. Kucnął
przy łóżku, patrząc mu w oczy. — Pamiętasz cokolwiek? Wybuch? Coś podejrzanego?
Cokolwiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dante
westchnął, zdejmując dłoń syna ze swojego ramienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Jakoś wcześniej się tym nie przejmowałeś. — Zaśmiał się, wlepiając wzrok w
pościel. Nagle spoważniał i spojrzał mu prosto w oczy. — Nie, nie widziałem nic
podejrzanego. Poszedłem na naradę, rozmawialiśmy o... sprawach państwowych. Już
mieliśmy kończyć, ale zanim uderzyłem młotkiem sędziowskim… wtedy to się stało.
Wybuch. Wyrwał im kończyny, Vincencie. Rozumiesz? Ich nogi i ręce… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Wiem… — Spuścił wzrok, mając świadomość swojego kłamstwa. Nie miał pojęcia, co
przeżywał jego ojciec. Jedną z brutalniejszych rzeczy, jakie przeżył, była
bójka w barze, w najbiedniejszej dzielnicy miasta. Owszem, lała się krew i
leciały zęby, ale kończyny zostawały na miejscu. — Powiesz mi, gdy będziesz
gotowy, dobrze? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Jasne
— prychnął, po czym cały się otrząsnął. Dopiero po chwili się wyprostował i
zaczął mówić tak, jak zwykle. Władczo i z pewnością siebie. — Powinieneś iść do
matki. Sprawdź, jak się ma, i czy niczego jej nie brakuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Ale tato…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Po prostu do niej idź. No już, poradzę sobie. I lepiej śpij w domu. Rosaline
się wami zajmie, w końcu za to jej płacę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Westchnął
ciężko. Chciał być dla niego miły, a on zachowuje się jak świnia! Z drugiej
strony miał rację co do matki, ale Vincent był wściekły. Po tym, co się dziś
wydarzyło, liczył na choć odrobinę szczerości i otwartości z jego strony. I to,
co powiedział o Rosaline? Obaj widzieli, że nie była jakąś tam sobie pokojówką,
a jednak traktował ją jak przedmiot, a nie osobę. Płacił i wymagał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Wiesz co? Czasami jesteś strasznym dupkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyszedł,
trzaskając drzwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyrzucił
niedopałek przed domem. Gdyby zostawił go na terenie tego perfekcyjnego ogrodu,
to chyba sam by sobie nie wybaczył. Westchnął i skierował się do drzwi,
otoczony szpalerem drzew liściastych. Jeszcze niedawno z tego samego budynku
wychodziła Katherina, zauroczona przyrodą i atmosferą nocy. A teraz on do niego
wchodził, tylko z innej strony, cały brudny i nieszczęśliwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wszedł
do środka. Nic się tu nie zmieniło i nawet on sam nie wiedział, dlaczego tego
oczekiwał. Bo niby czego się spodziewał? Zgliszczy? Ruin? Sam przyznał, że to
głupie z jego strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Rosaline? Jesteś? — Rozejrzał się po korytarzu. Ciemny i przytłaczający, jak
zawsze, choć ozdobiony świeżymi kwiatami. Niektóre z postaci przedstawionych na
obrazach przyprawiały go o gęsią skórkę. Zupełnie tak, jakby go obserwowały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Idioto, to tylko obrazy. Nawet ci,
którzy je namalowali, już dawno nie żyją. </span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dotarł
do środka pomieszczenia. Stał w centralnym punkcie róży wiatrów, która zdobiła
drewnianą posadzkę. Ku jego zdziwieniu, deski nie skrzypiały pod jego ciężarem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Usłyszał
kroki dochodzące od strony kuchni. Odwrócił się w kierunku dźwięku, gotów na
wszystko, ale to była tylko coraz pulchniejsza sylwetka Rosaline. Poczuł, jak
jego mięśnie się rozluźniają na jej widok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Vincent! Jesteś w końcu! Na Bogów, gdzieś ty się podziewał? — Uścisnęła go
znienacka, czym prawie go udusiła. Też ją przytulił, rozbawiony jej reakcją. —
Och, kochaniutki, robisz się coraz szczuplejszy! Zrobiłam kolację, z pewnością
masz ochotę. — Uśmiechnęła się od ucha do ucha, odgarniając rude włosy z twarzy.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Rosaline, wybacz mi, ale nie mam teraz czasu. Muszę się zobaczyć z mamą. To
pilne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Pani Olivia ma gościa. Wiesz, lokalną uzdrowicielkę. Niby leczy ją ziołami, ale
jak na moje oko to jakaś wiedźma. — Skrzyżowała ręce wykrzywiając twarz w
grymasie niezadowolenia. — A cóż to za mina? No chyba wiedziałeś, że odwiedza
ją guślarka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Guślarka? — Uniósł brwi. — A co to niby? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— No
chyba kto! Ech, młodzi. — Wywróciła oczami i pokręciła głową. — Taka kobieta,
która zna się na naturalnym leczeniu. A nie jak ci twoi lekarze, co to siedzą w
książkach, a zwykłego rumianku na oczy nie widzieli! No, i rozmawia też z, sam
wiesz… — Ściszyła głos i pochyliła się w jego stronę. — Z DUCHAMI! —
powiedziała szeptem, choć niezwykle dramatycznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Lekko
przygryzł wargę i zrobił naprawdę dziwną minę. Skinął głową, jakby się z nią
zgadzał, ale po chwili parsknął śmiechem. Nie chciał jej urazić, ale też nie
mógł się powstrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— O
matko, Rosaline, naprawdę. — Starł pojedynczą łzę spod oka. — To było naprawdę
dobre. — Śmiał się jeszcze chwilę, po czym zauważył wyraz jej twarzy. — Och, ty
tak na poważnie. Ekhem, muszę już chyba iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— O
nie, młody człowieku! Chyba nie masz zamiaru iść do matki taki brudny?! Gdzieś
ty się wytaplał, w błocie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie jestem pierwszej świeżości, ale błagam cię, daj mi do niej pójść. Później
ci wszystko wyjaśnię, obiecuję. — Zrobił swoją popisową minę à la zbity
szczeniak i już wiedział, że ją złamał. Popędził do pokoju rodzicielki,
zostawiając poirytowaną Rosaline u dołu schodów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Przeskakiwał
kilka stopni na raz. Ciepłe światło żarówek nieco rozjaśniało hol, ale nadal
uważał, że jest paskudnie ponury. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dotarł
pod drzwi jej pokoju. Usłyszał, jak rozmawia z tą guślarką, czy jak jej tam
było, ale się tym nie przejął. Nie wierzył w takie bzdury jak Rosaline. Owszem,
rośliny potrafiły zdziałać cuda, ale ta część o duchach go niego nie
przemówiła. Co jeszcze, może mogła przewidywać przyszłość?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Dłużej
się nad tym nie zastanawiając, po prostu wszedł do środka. Jakże wielkie było
jego zdziwienie, gdy zamiast starej, pomarszczonej śliwki zastał nie dość, że
ładną, to i młodą kobietę. I do tego znajomą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Co do chuja? Co TY tu robisz? — powiedział bez większego namysłu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Na Bogów, Vincent, hamuj się! Ta panna jest moim gościem, trochę szacunku —
powiedziała oburzona Olivia, leżąc w łóżku. Vincent odniósł wrażenie, że zanika
z każdym dniem. Jakby stawała się przeźroczysta. Czarne włosy, które po niej
odziedziczył, wcale nie poprawiały jej wyglądu. Teraz siwiały, ale pamiętał
jeszcze, jak upinała je w koki i warkocze, ozdabiając kontrastującą z ich
kolorem biżuterią. Jej brązowe oczy wydawały mu się smutne, a nie życzliwe i
pełne szczęścia jak kiedyś. Wiedział, że te czasy już nie wrócą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Ale to przecież… — Zabrakło mu słów. — Mamo, co ona tutaj robi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">— Dlaczego
jesteś dla mnie taki niemiły, Vincencie? Przecież się znamy. I to bardzo
dobrze. Powiedziałabym, że wręcz dogłębnie. — To ostatnie guślarka dodała
ciszej, uśmiechając się tajemniczo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Och, to wy się znacie? Jak miło — powiedziała cicho matka Vincenta, uśmiechając
się blado. Wyglądała tak, jakby miała zaraz zemdleć. — Powinieneś być milszy,
synu. Dzięki Elenie czuję się lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Dzięki niej? Ale przecież ona jest…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Uzdrowicielką — wtrąciła szybko Elena. — Nigdy ci o tym nie mówiłam, bo nie
wierzysz w takie rzeczy. Mylę się? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nie, ale ja… Nie wiem co powiedzieć. Jesteś ostatnią osobą, której bym się tu
spodziewał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Zostawię was. Wrócę jutro, z nowymi lekami, dobrze? — Dziewczyna spojrzała na
Olivię i uśmiechnęła się ciepło. — Mam nadzieję, że już niedługo poczujesz się
lepiej, Olivio. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Muszę z tobą porozmawiać. Za chwilę. — Spojrzał na matkę, kierując słowa do Eleny.
Dopiero po chwili skierował wzrok na guślarkę. — Zaczekaj na mnie przed domem,
jeśli nie masz nic przeciwko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Oczywiście, że nie. — Puściła do niego oczko. — Do zobaczenia, Olivio. —
Zabrała małą skórzaną torbę z fotela i przerzuciła ją przez ramię. — Do
pogadania, Vincent.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wyszła,
zamykając za sobą mahoniowe drzwi. Vincent usiadł na łóżku obok matki i złapał
ją za kościstą dłoń. Jej skóra, choć gładka jak jedwab, wydawała się cienka jak
papier. Widział wszystkie jej żyły i kości, co przyprawiało go o gęsią skórkę.
Kochał ją i wiedział, że ją traci, ale nic nie mógł z tym zrobić. To bolało go
najbardziej — ta bezsilność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Co ci się stało, kochanie? Twoje ubranie i dłonie… Och, Vincent, ktoś cię
napadł? Znów byłeś w tej okropnej dzielnicy? Tam sami pijacy i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Poczuł
jej zimne palce na swojej skórze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Nic nie mów. — Pomógł jej się położyć. Przykrył ją i ugniótł dłońmi poduszkę
wokół jej głowy. — Nic mi nie jest, nie martw się o mnie. Przyszedłem zobaczyć
jak się czujesz, mamo. — Chwycił jej dłoń w obie swoje i ucałował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Teraz już lepiej. Elena dała mi lekarstwa, więc już mnie nie boli… — Jej
powieki same opadały. — Jestem bardzo śpiąca, synu. Wybacz mi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Odpoczywaj. — Odgarnął jej włosy z czoła. — Wrócę, gdy odpoczniesz, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Wymruczała
coś, czego nie zrozumiał, po czym zasnęła. Vincent nie mógł patrzeć, jak się
męczyła, ale musiał zostać jeszcze chwilę. Nie ufał Elenie, więc sięgnął po
fiolkę, którą dziewczyna zostawiła na stoliku nocnym. Wyjął korek i ostrożnie
powąchał. Poza zapachami ziołowymi wyczuł też opium. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odstawił
buteleczkę na miejsce i wyszedł, starając się być cicho. Od razu zbiegł po
schodach i popędził w stronę drzwi. Prawie dostał zawału serca, gdy je
otworzył, bo Elena stała tam jak posąg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Wystraszyłam cię? Wybacz, nie chciałam. — Zachichotała, uśmiechając się
przebiegle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Co ty tu robisz? Nie jesteś żadną uzdrowicielką, tylko zwykłą k… — Powstrzymał
się i ściszył głos. — Prostytutką. Jak śmiesz tu przychodzić, wmawiać ludziom
takie bzdury i jeszcze szprycować moją matkę opium?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Och, Vincent, dopiero teraz przeszkadza ci sposób, w jaki zarabiam? Jak
wkładałeś mi pieniądze za gorset, to jakoś nie miałeś nic przeciwko. — Położyła
dłonie na jego klatce piersiowej, ale on się odsunął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Przestań. Po prostu więcej tu nie przychodź, jasne? Powiem matce, że razem ze
swoimi super-mocami musiałaś wyjechać i nikt nie wie, kiedy wrócisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Mogę przystać na twoją propozycję, ale nie za darmo. Widzisz, kotku, obserwuję
cię od pewnego czasu i wzbudziłeś moje podejrzenia. Przekonamy się, czy
przeczucie mnie nie myli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Czego chcesz? Pieniędzy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Prychnęła,
po czym zaczęła się śmiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
Jednego pocałunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Już
chciał zarzucić jej niedorzeczność, ale nie zdążył. Dziewczyna złapała go za
koszulę i przyciągnęła do siebie. Po chwili poczuł jej dłonie na swoich
skroniach. Chciał ją odepchnąć, ale nagle nie mógł się ruszyć. Ona kontynuowała
pocałunek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Ciepło
zaczęło promieniować z jej dłoni i ust. Po chwili miał wrażenie, że jego mózg
się gotuje, ale nie był w stanie ruszyć żadnym mięśniem. Czuł się tak, jakby
miał zaraz umrzeć, ale nie tylko to się zmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Choć
nie wiało, on czuł podmuchy smagające jego twarz. Nie biegł, a jednak jego
serce przyspieszyło. Poza oparzeniami na dłoniach, nie miał żadnych ran, a
jednak piekły go zadrapania na rękach i policzku, których tam nie było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">WYNOŚ SIĘ Z MOJEJ GŁOWY!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Puściła
go, a on upadł na ziemie, ciężko dysząc. Oparł się plecami o drzwi i spojrzał
na nią. Nie wiedział kto to był, ale ten krzyk niemal rozsadził mu bębenki.
Coś ciepłego zaczęło wypływać z jego ucha. Starł to palcami i było tak, jak
myślał — krew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">—
To było… bardzo ciekawe. — Uśmiechnęła się. — Nie szukaj mnie, a więcej mnie tu
nie zobaczysz. A, no i jeszcze jedno. Nie zbliżaj się do tej hedensarskiej
suki, dobrze? Ładnie proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Odeszła,
stukając obcasami o kamienny chodnik. Podążył za nią wzrokiem i dostrzegł
jakiegoś mężczyznę, który do niej podszedł. Nosił czarny kapelusz i płaszcz z
postawionymi klapami, które zasłaniały jego twarz. Spojrzał na Vincenta, a ten
nie mógł uwierzyć. Jego białe oczy wydawały się świecić w ciemności i wiercić
dziurę w jego duszy, ale nie wyrażały żadnych emocji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Mężczyzna
odszedł razem z Eleną, zostawiając Vincenta samemu sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Mam dosyć wrażeń, jak na jedną noc.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Hej
wszystkim :) Rozdział jest długi i, moim zdaniem, nienajlepszy. Ale pojawiają
się tutaj pewne rzeczy, które musiały zostać ujawnione, więc są. Mission
accomplished! I choć długo nic się na blogu nie działo, to wcale nie miałam
dużo czasu na pisanie, w tym na poprawki.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-size: 13.3333px;"><b>Nessa</b>, dzięki wielkie za te akapity :) Cholerstwo prześladowało mnie po nocach. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Mimo
mojego niezadowolenia, mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Teraz chyba znajdę
trochę czasu na odwiedzanie waszych blogów, jeśli jest to jakieś pocieszenie :)<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Do
zobaczenia dzieciaczki!<o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-16298076369451785942017-04-24T17:06:00.001-07:002017-05-31T15:17:24.943-07:00Rozdział III - Rąbek tajemnicy<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Katherino? Słuchasz
mnie w ogóle?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Spojrzała na mężczyznę
zdezorientowana. Nie była pewna ile tak siedziała, nie zdając sobie sprawy o
czym właśnie rozmawiali. Przez ostatnie pięć minut jedynie potakiwała, a przez
większość czasu nie reagowała w ogóle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie, w sumie nie. –
Napiła się kawy, którą dla niej zrobił. – Przepraszam, zamyśliłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Co jest tak
interesujące, że pochłania cię bardziej niż moje cudowne towarzystwo? – Zaśmiał
się i poprawił okulary. Słońce padało na jego ciemną skórę, ukazując drobne
zmarszczki wokół bursztynowych oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To nie to. Bernardzie,
nie widziałeś nikogo w nocy, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– W domu? Oczywiście, że
nie. Jesteś dla mnie priorytetowa. Wiesz, że nie pozwolę nikomu się do ciebie
zbliżyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Tak, wiem, ale… –
Przełknęła ślinę. Nie była pewna co ma mu powiedzieć, więc zdecydowała się na
prawdę. – Wieczorem tu tego nie było. A rano leżało na szafce obok mojego
łóżka. – Położyła srebrny medalik na stole. Widniał na nim jedynie
wygrawerowany napis ,,Razem. Pamiętaj.”. – Wiesz do kogo należał, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wziął medalik w dłoń i
obejrzał go. Zerknął na dziewczynę, po czym odłożył wisiorek. Widziała jego
brak pewności, do którego nie chciał się przyznać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Może być podrobiony.
Albo próbuje sprawić ci przykrość? W końcu nie jesteśmy tu mile widziani. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Westchnęła ciężko.
Stłumiła napływające do oczu łzy i spojrzała w stronę okna. Ten słoneczny dzień
absolutnie nie pasował do jej nastroju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Kto mógłby o tym
wiedzieć? Poza jego zabójcą oczywiście, ale taka bezczelność byłaby lekkomyślna
– syknęła zirytowana. – Nikogo nie kochałam tak jak jego. Nic mi po nim nie
zostało, a teraz to. To boli, wiesz? – Spojrzała mu w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Tak, wiem. I rozumiem
też to, że jesteś zła. Ale nie możemy sobie na to pozwolić. Nie po to tu
jesteśmy, żeby teraz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Był moim bratem! Ty
też go kochałeś. Nie uważasz, że zasługuje na sprawiedliwość? Że ja na to nie
zasługuję?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Czuła, jak trzęsą jej
się dłonie. Dawny uraz powrócił, co nie wróżyło jej nic dobrego. Bała się tego,
co mogłaby zrobić w chwili zapomnienia. Czuła tę ciemność codziennie, lecz
dawała radę ją zwalczyć. Dziś było tak samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Katherino, proszę cię,
uspokój się – powiedział stanowczo. Gotów był w każdej chwili wstać i nawet
rzucić się na nią, aby tylko ją zatrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie! Nie będę
spokojna. Nie po tym. – Zabrała medalik i zawiesiła go sobie na szyi. – Nie
jest fałszywy, wiem to. Dowiem się, kto go tu zostawił. Z twoją pomocą, lub bez
niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jak masz zamiar tego
dokonać? – Spróbował podejść ją od innej strony. Przemówić do rozsądku. – Jeśli
ten tajemniczy ,,ktoś’’ nie zostawił nic innego, to nie mamy żadnych
śladów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zamilkła na chwilę,
rozważając swoje opcje. Może powinna zrobić to sama, bez względu na ryzyko.
Musiała przyznać, że miał rację, aby robić to, co musiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">To nie był
najprzyjemniejszy spacer w jej życiu. Medalik, który znalazła tego poranka,
ciążył jej na szyi jak tona cegieł. Nie czuła się z nim dobrze, ale wiedziała,
że musi go nosić. To, jak dotąd, jedyna rzecz, którą miała po bracie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaszła do miejskiego
parku. Ludzie spacerowali tu powoli, zatraceni w rozmowie bądź kontemplacji
przyrody. Zazdrościła im tej beztroski. Kiedyś też potrafiła cieszyć się tak
prostymi rzeczami, jak chociażby szum wiatru w zielonych koronach drzew, czy
zapach kwiatów. Ale te czasy miała już dawno za sobą. Ta część niej umarła
razem z jej bratem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Pomogę ci, Katherino. Tylko mi pozwól, a zrobimy to razem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Starała się ignorować
głosy, które słyszała. Dotychczas udawało jej się je stłumić, ale dziś
powróciły. Były natarczywe, męczące i przyprawiały ją o ból głowy, ale musiała
je zignorować. Oferowały pomoc, ale to była pułapka, kłamstwo. Tak samo jak
zawsze. Kiedyś już im zaufała, i żałuje tego po dziś dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zarówno męskie, jak i
żeńskie głosy wypełniały jej głowę. Miała wrażenie, że zaraz rozsadzą jej mózg,
ale tak się nie stało. Mimo tego, że były tak znajome, nadal ją przerażały.
Nigdy nie zapomni, jak z powierzchni ziemi zniknął hektar lasu, gdy ostatnio
dała im się zwieźć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usiadła na najbliższej
ławce. Słońce ogrzewało jej ciało, drżące pod białą koszulą i czarnymi spodniami.
Czuła wzrok ludzi na sobie – tutejsze kobiety się tak nie ubierały, ale nie
dbała o to. Patrząc na nich, założyła nogę na nogę i odetchnęła. Potrzebowała
chwili zapomnienia, aby zastanowić się, co powinna teraz zrobić. Szukać tego,
kto podrzucił jej wisiorek, czy dać temu spokój? A jeśli to doprowadzi ją do
prawdziwego zabójcy? Co by wtedy zrobiła? Zabijając go, wpadłaby w ciemną
otchłań, a darując mu życie… Czy sama mogłaby z tym żyć? Nie zmieniało to
faktu, że nadal nie wierzyła w wypadek czy zrządzenie losu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Siedziała tak,
zapatrzona w horyzont. Nie zwracała uwagi na otoczenie, przez co nie zauważyła
postaci, która usiadła obok niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Dziwnie wyglądasz, jak
na arystokratkę. Chociaż te buty z chęcią bym przygarnęła, nie powiem. Gdzie
można dostać takie sznurowane oficerki? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Słucham? – Odwróciła
głowę w stronę swojego gościa. Była to młoda dziewczyna, mogła mieć maksymalnie
dwadzieścia osiem, może trzydzieści lat. Była piękna, jej zdaniem, choć z
twarzy bił jej lisi spryt i jakiś cel, którego jeszcze nie znała. – A ty
jesteś…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Elena. Przysyła mnie
ktoś… ważny. Możesz nam bardzo pomóc, Katherino. – Uśmiechnęła się ciepło.
Zgarnęła kasztanowe włosy za ucho. – Długo próbowaliśmy do ciebie dotrzeć, ale
dopiero teraz nam się udało. Najwidoczniej rytuał zadziałał…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wiedźma, no tak. Nie
wyglądasz na kogoś, kto byłby w stanie zrobić to w pojedynkę – powiedziała,
patrząc na nią z niesmakiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Bo to nie byłam ja,
tylko mój zleceniodawca, kochana. Widzę, że masz na sobie jego prezent. –
Sięgnęła za jej koszulę i wyjęła medalion. Spojrzała na niego z zatroskaniem. –
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, to spotkasz się z nami dzisiaj, po
zmierzchu. Pod Katedrą Róży znajdują się tunele, którymi musisz podążać.
Będziesz wiedziała gdzie iść, zaufaj mi. – Zabrała dłoń, nie przestając się
uśmiechać. – Muszę tylko wiedzieć, czy przyjdziesz, ślicznotko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Musiała się szybko
zdecydować. Nie ufała tej dziewczynie, ale ona mogła coś wiedzieć. To było jak
manna z nieba – idealny trop, w idealnym momencie. Gdzieś z tyłu głowy
zadzwonił jej cichy alarm, że to może być pułapka. Przypadki mogą chodzić
parami, ale rzadko tak zgranymi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Przyjdę. Ale nie
zbliżaj się do mnie więcej. I nie dotykaj mnie. – Złapała ją za nadgarstek
ręki, którą trzymała na jej udzie. Ścisnęła go, może nawet trochę za mocno. –
Rozumiemy się?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jasne – syknęła,
wyrywając rękę. – Chciałam się tylko zaprzyjaźnić, nie musisz od razu być taka
nieufna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wybacz, ale nie jesteś
w moim typie. A teraz zejdź mi z oczu, zanim pożałujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dziewczyna wstała, mając
złość wypisaną na twarzy. Odeszła, kołysząc biodrami pod falbaniastą spódnicą.
Nawet nie starała się ukryć tego, czym się zajmuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dziwka. Cholerna wiedźma, czuć to od niej. Muszę się
przygotować, bo na pewno coś szykuje.</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie miała pewności, czy
ta decyzja była dobra. Ale czy miała wybór? Oto po prawie siedemnastu latach ma
szansę się czegoś dowiedzieć. Jak mogła ją zmarnować?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaczęło się ściemniać.
Usłyszała huk gdzieś w oddali i wiedziała, że prędzej czy później ulice zaleje
deszcz. Sięgnęła po czarny płaszcz z kapturem i ubrała go. Spojrzała w lustro z
poczuciem absolutnej pustki. Wątpiła, że ktoś zwróciłby na nią uwagę. Jej
ubranie było proste, lecz doskonale ją zakrywało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Spoglądając na samą
siebie widziała wrak człowieka. Była szczuplejsza niż kiedyś, bledsza i na
dodatek akurat dzisiaj – przygnębiona. Cienie pod oczami jedynie przypominały
jej o źle przesypianych nocach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Czy aby nie za
wcześnie? – Odwróciła się, spoglądając na Bernarda. Jego głos był miły i
ciepły, ale przyprawił ją o dreszcze. – Bez obaw, to tylko ja. – Uśmiechnął
się, podnosząc ręce do góry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wystraszyłeś mnie. –
Zaśmiała się. – Muszę jeszcze kupić kilka rzeczy na jutro. Zapomniałam zrobić
to wcześniej. – Zaczęła upinać włosy w kok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wydajesz się ostatnio
bardzo rozkojarzona. Jak nie ty. – Zbliżył się i przejął dowództwo nad jej
fryzurą. – Co cię trapi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To przez to miasto.
Jest tutaj coś, co nie daje mi spokoju. Ty z pewnością też to czujesz. Jakby
był tu ktoś jeszcze taki jak ja. Wiesz, o czym mówię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Niestety wiem. Próbowałem
zbadać to na własną rękę, ale gubiłem ślad za każdym razem. Ktokolwiek to jest,
pozostaje ukryty. I nie kryje go żadna miejscowa wiedźma, tylko coś
silniejszego. – Położył dłonie na jej ramionach. – No, skończone. Teraz możesz
nawet stanąć na głowie, a włosy ci w tym nie przeszkodzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Dzięki. – Uśmiechnęła
się delikatnie. – Czasami zazdroszczę twojej żonie. Mam nadzieję, że będziesz
miał córkę. Zostaniesz najlepszym tatą na świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szła szybkim tempem,
mijając ludzi, budynki i wąskie uliczki. Im dalej była, tym okolica bardziej
marniała. Piękne kamienne budowle ustępowały średnio wykonanym, po czym
otaczały ją jedynie ledwo trzymające się kupy, drewniane chaty. Tutaj nie
dostrzegła ani jednego porządnie ubranego człowieka. Wszędzie tylko pijacy,
dziwki i żebracy, w większości bez kończyn. Dzięki kapturowi nikt nie rozpoznał
w niej wypielęgnowanej arystokratki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Oto i ona – Katedra
Róży. Wyglądało na to, że pożar strawił ją dawno temu, lecz nadal sprawiała
powalające wrażenie. Ogromna budowla, z pięcioma strzelistymi wieżami, niegdyś
musiała być miejscem spotkań setek ludzi. Dziś stała pusta, choć zdobiące ją
rzeźby, a nawet niektóre witraże, wciąż ociekały boskimi atrybutami. W tej
biednej dzielnicy zdawała się wręcz surrealistyczna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Weszła do środka, z
braku innych pomysłów. Wnętrze było zniszczone i zaniedbane. Wszędzie był kurz
oraz pył, a drewniane siedziska wyglądały tak, jakby ogień strawił je
przynajmniej sto lat temu. Wszystko było w opłakanym stanie, poza ołtarzem i
rzeźbami, które można było spotkać na niemal każdym kroku. Zupełnie tak, jakby
ktoś o nie dbał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Jedna z rzeźb przykuła
jej uwagę. Była wykonana z czarnego marmuru, umiejscowiona tuż za białym
ołtarzem. Jej wygląd był niezwykły, bo zdawała się nowa. A przynajmniej bardzo
zadbana. Każda fałda materiału na kobiecej sylwetce była wypolerowana i czysta.
Wianek z róż na jej głowie wydawał się tak realny, jakby kwiaty miały zaraz
nabrać rzeczywistych barw. Ale nie to rzucało się w oczy. To biała spirala,
namalowana farbą, na wyciągniętej dłoni kobiety. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Katherina nie czuła się
tu dobrze. Ten symbol był nieodłączną częścią jej przeszłości, której nie mogła
się wyprzeć. Ktokolwiek stał za całą sytuacją, znał ją i jej historię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nacisnęła na wyrzeźbioną
dłoń, która pod jej naciskiem przesunęła się w dół. Podłoga zadrżała
delikatnie, a obok zimnej statuy rozsunęły się kamienne bloki. Ukazały
oświetlone pochodniami schody, które prowadziły w dół. Katherina zeszła nimi
bez zastanowienia. Odniosła wrażenie, że idzie tak w nieskończoność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">W końcu dotarła na
miejsce. Było to pierwsze i jedyne pomieszczenie, do którego prowadziły schody.
Duże, wysokie i wypełnione mogiłami, które przyozdobiono kamiennymi różami,
przyprawiło ją o dreszcze. Na jego końcu dostrzegła dwie postacie. Jedna była jej
znana, lecz druga pozostawała zagadką. Postanowiła się do nich zbliżyć,
przygotowana na ewentualny atak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Zaczęłam się obawiać,
że nie przyjdziesz, ślicznotko. – Odezwała się prowokująco Elena, zdejmując z
głowy kaptur. – Urocze miejsce, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Cudowne –
odpowiedziała z przekąsem. – Kto to jest? – Wskazała na mężczyznę stojącego
obok Eleny. Zrezygnowała też ze swojej obronnej postawy. Czarny płaszcz bez
rękawów zakrywał jego sylwetkę, ukazując jedynie głowę, dłonie i stopy. Jego
blada skóra nabrała niezdrowego koloru przy blasku pochodni, a jasne włosy
jedynie potęgowały ten efekt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To jest Elias.
Współpracujemy od pewnego czasu. – Elena spojrzała na mężczyznę. – Z pewnością
jesteś ciekawa, dlaczego tu jesteś. No chyba, że się mylę, to możemy wszyscy
wrócić do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Mów o co chodzi. Nie
mam dużo czasu – mruknęła niezadowolona, krzyżując ręce na piersiach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Bez nerwów, tylko
trochę się droczę. – Uśmiechnęła się. – Przejdźmy do rzeczy, w takim razie.
Wiesz już, jak się nazywamy, więc tę część mamy za sobą. Zostaliśmy zwerbowani
przez pewną osobę, która dużo o tobie wie. Ujawni, kim naprawdę jesteś, a tego
byś pewnie nie chciała, prawda? Ale bez obaw, nie jesteśmy tu tylko po to, żeby
sobie wygrażać. – Zaśmiała się i złożyła dłonie. – Mamy propozycję. Pomożesz
nam w małej intrydze, a w zamian twoje tajemnice będą bezpieczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Katherina parsknęła
śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– No, nie potrzebowałaś
zbyt wiele czasu, żeby ujawnić o co chodzi. A co wy niby możecie o mnie
wiedzieć? Co jem na kolację? Niedługo wyjeżdżam, więc raczej wam się nie
przydam, tak czy siak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ma pani piękne oczy,
panno Sorgman. Szkoda, że tak rzadko można zobaczyć je w pełnej krasie. – To
były pierwsze słowa wypowiedziane dziś przez Eliasa. Jego niski głos nie zrobił
na Katherinie najlepszego wrażenia. – Pani brat też takie miał, prawda? –
Położył nacisk na czas przeszły. – To musiałaby być wielka szkoda, gdyby Dante
Lawrence i jego przydupasy się o tym dowiedzieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zrzedła jej mina na te
słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To groźba? Skąd macie
takie informacje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Powiedzmy, że
dokładnie się pani przyjrzałem, gdy zostawiałem ten medalion w pani domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Słuchaj no, ty…! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Spokojnie! Eliasie,
nie musiałeś tego mówić. – Elena najwidoczniej była podekscytowana całą
sytuacją. – Widzisz, Katherino, my nie tylko wymagamy, ale też coś oferujemy. W
zamian za tą dobrowolną pomoc, proponujemy ci wszystko, co wiemy. Pierwszą
informacją jest to, że nie było żadnego wypadku. Jest tego dużo więcej, a ja
mam pewność, że będziesz zainteresowana. Och, widzę ten błysk w twoich oczach!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Och, widzę wasze głowy na palu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Elias sięgnął do
wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjął z niego pożółkły notatnik oprawiony w
skórę. Podał go Katherinie z wyrazem zadowolenia na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Co to jest? – spytała
nieufnie, biorąc notatnik od Eliasa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Przeczytaj, a się
dowiesz. – Schował dłonie do kieszeni eleganckich spodni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Spojrzała na okładkę i
wzięła głębszy wdech. Widniały na niej dwa splecione ze sobą węże, wypalone,
lecz dokładnie zilustrowane. Przejechała po nich dłonią. To musiało być dzieło
jej brata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nagle zorientowała się,
że ta dwójka zniknęła, a właz – czy cokolwiek to było – po prostu się otworzył.
Mogła wyjść, a ich już tu nie było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szła przez miasto
zdezorientowana. Nie mogła przestać myśleć o tym, co powiedziała jej ta dwójka.
Bała się konsekwencji zignorowania ich prośby, ale nie mogła odmówić sobie
zajrzenia do notatnika, który dostała od Eliasa. Postanowiła przeczytać go w
tymczasowo wynajętym domu, który dzieliła z Bernardem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szła tak, zamyślona i
odcięta od świata, póki nie usłyszała swojego imienia z oddali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Hej, Katherino! Co za
przypadek!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odwróciła się i
rozejrzała. Dopiero po chwili dostrzegła podbiegającego do niej Vincenta i
przypomniała sobie, że miała się dzisiaj z nim spotkać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Och, Vincent… –
Zastanawiała się, jaką wymówkę powinna mu wcisnąć. – Wiesz, miałam kilka spraw
do załatwienia. Bardzo cię przepraszam, zapomniałam o naszym spotkaniu, ja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie martw się o to. –
Uśmiechał się, trzymając marynarkę nad głową. Deszcz padał siarczyście, ale
wyglądało na to, że młody pan Lawrence w ogóle się tym nie przejmował. Odniosła
wrażenie, że jest nieco wstawiony. – Jakoś przeżyłem, jak widać. Co tam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nic szczególnego. Jak
twoje śledztwo? A może schowamy się gdzieś pod dach?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie, nie! Idzie
całkiem dobrze! Już znalazłem pewną kobietę, która ponoć widziała tego gościa,
który zabił tą biedaczkę! Wyobrażasz sobie? Wyrwał jej serce z klatki
piersiowej na środku ulicy! Tak po prostu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Toooo… naprawdę
straszne – odpowiedziała, zaciągając kaptur mocniej na głowę. Ulewa przybierała
na sile. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A żebyś wiedziała! Na
miejscu zbrodni funkcjonariusze znaleźli jakieś dziwne znaki. Ty możesz
wiedzieć, jak je odczytać. Rozumiesz? – Oblizał usta, kołysząc się lekko.
Uznał, że deszcz stał się zbyt silny, i skierował się razem z Katheriną pod
najbliższy dach, trzymając dłoń na jej plecach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– W sumie to nie. Jak
mogę ci pomóc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To ponoć stare
hedensarskie pismo. Kto inny, jak nie ty, może mi w tym pomóc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Mogę spróbować. –
Uśmiechnęła się. – To może jutro? Dziś chyba za bardzo pada, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Tak, masz rację. –
Przerzucił marynarkę przez ramię. – No dobra, trochę dziś wypiłem, ale muszę ci
się do czegoś przyznać. Czuję się tak, jakbym znał cię całe życie, choć
poznaliśmy się dopiero kilka dni temu. Nigdy wcześniej się tak nie czułem! To
tak samo wspaniałe, jak dziwne. Dasz wiarę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Myślę, że jesteś
pijany, Vincencie. Może odprowadzę cię do domu? – Nie wiedziała, jak na to
zareagować. Nie miała w zanadrzu żadnej odpowiedzi, którą mogłaby go uraczyć,
ale też nie mogła zaprzeczyć, że miała podobne odczucia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nieee, nie chcę.
Świetnie się bawiłem, nawet sam. – Nagle przyciągnął ją do siebie, roześmiany.
– Co powiesz na taniec w deszczu? Czuję się wyśmienicie, jak nigdy! Jakbym
urodził się na nowo!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie dał jej
odpowiedzieć. Po prostu porwał ją do tańca, który sam prowadził. Przy okazji
trzymał ją zbyt mocno, by mogła się tak po prostu uwolnić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Czy z pewnością
czujesz się dobrze? – spytała rozbawiona jego pijackim stanem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Pewnie! Już mówiłem,
że jak nigdy! – Zakręcił nią, jak szmacianą lalką, po czym złapał pewnie i
zbliżył na wyjątkowo małą odległość. – Jeśli mam być szczery, to chciałem
zrobić to od pierwszego momentu, w którym cię zobaczyłem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nagle, bez żadnych
pięknych słów czy romantycznych przemów, po prostu ją pocałował. Zupełnie tak, jak
gdyby byli parą od zawsze, a na dodatek taką, która od dawna się nie widziała.
Katherina nie wiedziała co ma teraz zrobić. Było to z pewnością miłe uczucie,
aczkolwiek niestosowne i dziwne. Okazało się jednak, że nie musiała reagować,
bo sam Vincent przerwał pocałunek. W jego trakcie musiał wyjąć jej z kieszeni
notatnik, bo teraz okrążał ją, chełpiąc się nową zdobyczą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A to co? Ciekawe, już
kiedyś widziałem ten symbol. – Nie zdążył mu się przyjrzeć, bo dziewczyna
wyrwała mu go z ręki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To nie twoje! –
krzyknęła z lekko zarumienionymi policzkami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A czyje? Twoje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie! To znaczy… –
Pośpieszyła się z odpowiedzią. Teraz nie wiedziała, jak z tego wybrnąć. – To
było… to znaczy należało do… mojego brata. – Schowała notatnik do wnętrza
płaszcza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Należało? Co to
znaczy? – Dostrzegł jej rumieńce i rezygnację. – Wybacz, że cię, no…
pocałowałem. Pewnie jutro i tak nie będę tego pamiętał, więc będziesz mogła się
ze mnie nabijać! – Zaśmiał się, próbując nieco ją rozweselić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To… – Wzięła wdech i
wypuściła powietrze. – Nic się nie stało, nie martw się o to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– No ale powiesz mi
chociaż o co chodzi z twoim bratem, o którym nie miałem zielonego pojęcia? –
Oparł się o ścianę. – Nie zostawiaj człowieka w niepewności, proszę cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Mimo tego, co właśnie
się stało, czuła do niego zaufanie. Nie potrafiła stwierdzić, co nią kierowało,
ale wiedziała, że może mu powiedzieć wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Umarł. Siedemnaście
lat temu. Bardzo go kochałam i ja… po prostu dzisiaj nie mogę… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Skończyły jej się słowa.
Widziała, jak Vincent na nią patrzył i nie mogła powiedzieć nic więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wybacz. Nie
wiedziałem. – Spuścił wzrok, jednak po chwili odepchnął się od ściany i
przytulił Katherinę. – Przepraszam. Co się z nim stało? Nie mów, jeśli nie
chcesz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– On… to znaczy
Sebastian. Wszystko widziałam… Zginął w pożarze.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie wiedziała jak ani co
spowodowało wybuch, ale poczuła jego falę uderzeniową. Spojrzała w stronę ognistego grzyba i
przeszedł ją dreszcz. To miało miejsce w Pałacu Narad. Budynku, w którym
dzisiaj miał przebywać Dante Lawrence. <o:p></o:p></span></div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-85712052652637740922017-04-03T03:55:00.000-07:002017-05-31T15:16:43.344-07:00Rozdział II - Zaćmienie<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-indent: 30PX;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Znajdował się w ciemnym
miejscu. Nie widział niczego przed, za, nad ani pod sobą. To była pustka.
Zimna, czarna i samotna. Ale nie bał się. Coś go do niej przyciągało.
Zachęcało, by wszedł jeszcze głębiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Brnął do przodu. Gdzieś daleko
widział światło. Skierował się w jego stronę. Im bliżej się znajdował, tym
więcej ciepła odczuwał. Bardzo przyjemnego ciepła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Światło było na
wyciągnięcie jego ręki. Uśmiechnął się i prawie go dotknął, jednak usłyszał coś
za sobą. Brzmiało jak warczenie dzikiego zwierzęcia. Ale było inne.
Głośniejsze. Ten dźwięk go przeraził. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Vincent…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał szept. Ktoś…
Nie, COŚ, szeptało jego imię. Odwrócił się. Nadal otaczała go niezmącona niczym
czarna otchłań.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nagle dostrzegł jakiś
ruch. Zaczął się rozglądać, ale było tak strasznie ciemno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wytężył wzrok. Zrobił
krok do przodu, zachowując stuprocentową czujność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Coś znowu się poruszyło.
Serce waliło mu jak młot. Zobaczył dwa białe punkty. Miały kształt migdałów,
tylko że ostro zakończonych. Jeden był większy od niego. Dzieliła je ogromna
przestrzeń. Po chwili zaczęły przesuwać się w dół. Zauważył dwa łukowate
kształty, idące w ślad tych poprzednich. Tworzyły je symbole, które widział
pierwszy raz w życiu. Wtedy całość zaczęła się oddalać i dostrzegł to. Już wiedział,
że to była twarz. Nie, nie twarz. Łeb jakiejś bestii. Niewyobrażalnie wielkiej.
Jej biała paszcza była ogromna, a to, co wziął za symbole, było rogami. Gdy
gęba się otworzyła, Vincent zakrył uszy. Krzyczał z bólu. Ciepła krew spływała
mu po dłoniach. Ryk był przerażający, a on wiedział, że nie może tu zostać.
Zaczął uciekać. Biegł przed siebie jak szalony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chodź do mnie. Potrzebujesz mnie. Możemy być jednością. Mogę
urzeczywistnić twoje wszystkie marzenia… Tylko oddaj mi się. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Te słowa przenikały się.
Męskie i żeńskie głosy, ale jakby takie same. Czy cały czas mówiła do niego
jedna osoba? Istota? Nie wiedział. Nie chciał wiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wskoczył w źródło
światła. Nie wiedział dlaczego, ale to wydawało się jedynym rozsądnym wyjściem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaczął się zastanawiać,
czy aby nie zwariował. Nie mógł uwierzyć, że nagle znalazł się tutaj. Przecież
to przyjęcie, z wczoraj. Ale było inne. Ojciec dotknął jego ramienia i
uśmiechnął się do niego, jak nigdy wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Mam nadzieję, że
dobrze się bawisz. Nigdy nie byłem tak dumny… Mój syn. – Dante uścisnął go, a
on nie wiedział co ma zrobić. Potem ojciec odszedł, jak gdyby nigdy nic,
rozmawiając z gośćmi. Nawet z… Clementine? Niemożliwe! Co tu się dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał muzykę.
Elegancką, graną przez orkiestrę. Przeszedł go dreszcz, gdy usłyszał skrzypce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Obecni zaczęli tańczyć.
Mężczyźni zapraszali kobiety, a one się zgadzały. Ten widok był wspaniały. Byli
wszyscy jak jedność. Organizm, który funkcjonuje idealnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Vincent…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ktoś znów wymawiał jego
imię. To była Katherina. Widział ją, na środku sali, pomiędzy tańczącymi
parami. Gdy tylko odwrócił się w jej stronę, ona zaczęła iść w kierunku
balkonu. Ruszył za nią. Widział jej białą suknię, która doskonale podkreślała
jej kształty. Zauważył, że rozpuściła włosy. Wczoraj były upięte.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szedł za nią jak
zahipnotyzowany. Nie mógł myśleć o niczym innym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zatrzymała się przy
wejściu na balkon. Złapała się futryny drzwi i spojrzała na niego. Jej uśmiech
nie mógł mu umknąć. Znikając za zakrętem zachęciła go jeszcze bardziej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Udało mu się. Dotarł
tutaj, a ona czekała na niego. Jej głos rozbrzmiał w jego głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wybacz Vincent. Już za późno…</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ktoś za nią stał.
Dziwnie się poruszyła, jakby ktoś ją popchnął. Potem upadła. Nie żyła. Za nią
stała postać w białym ubraniu, mężczyzna. W jednej dłoni trzymał sztylet, a w
drugiej jej serce. Uśmiechał się do niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Widzisz? Nie uciekniesz ode mnie. Nigdy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Znów te głosy. Męskie i
żeńskie. Monstrum stało za mężczyzną w bieli. Dopiero teraz dostrzegł jego
poparzenia. Bestia wyskoczyła z za jego pleców, rzucając się na Vincenta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Należysz do mnie!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zerwał się jak
poparzony. Pojedyncza kropla potu spłynęła po jego czole. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">To był sen. Tylko sen. Uspokój się. Policz do trzech. Ale to było takie… realne.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przełknął ślinę.
Promienie słońca wlewały się leniwie do jego pokoju. Uznał, że luksus nic nie
znaczy, jeśli ma się taki syf. <i>Posprzątam
tu później</i> – postanowił. Wolał zająć myśli przyszłymi porządkami, niż
koszmarem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usiadł na łóżku. Przez
chwilę rozmyślał nad wczorajszym wieczorem. Myślał, że to będzie najsztywniejsza
impreza jego życia, ale został mile zaskoczony. Szybko przeszli z Katheriną na
ty, a tematy takie jak religia, polityka czy interesy omijali szerokim łukiem.
Bardzo przyjemnie spędzili czas. Odprowadził ją nawet do domu. Nadal dziwił go
tylko fakt, że nie miała ze sobą żadnej ochrony. <i>Przecież wie o morderstwie, to naprawdę…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nagły ścisk w krtani
spowodował odruch kaszlu. Suchego i drażniącego. <i>Zapal jeszcze jednego, czemu nie, geniuszu.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał pukanie do
drzwi. Odchrząkną i wziął głęboki oddech. Powoli podszedł do drzwi i uchylił
je.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– O, już nie śpisz? –
spytała pogodnie Rosaline. – A myślałam, że będę musiała wytargać cię z łóżka
siłą! – Chciała otworzyć drzwi i wpaść do środka, jak zwykle. Vincent chętnie
by się pośmiał, ale nie w tak niezręcznej sytuacji. Powstrzymał ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Czekaj! Też cieszę
się, że cię widzę, ale może dasz mi się ubrać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A co, stoisz tam nago?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Półnago. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Niech ci będzie – powiedziała zirytowana. – Najpóźniej za
pięć minut masz być w kuchni. Bo ci kawy nie zrobię! – Pogroziła palcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Zaraz przyjdę, bez
obaw. – Zaśmiał się. Kobieta odwróciła się i odeszła. – Tylko nie wylewaj, jak
się spóźnię, błagam cię! Robisz najlepszą na świecie, nie marnuj tego! –
krzyknął za nią i zamknął drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Oparł się plecami o
drzwi i odetchnął. Rozejrzał się po swoim pokoju i uśmiechnął się. Podejrzewał,
że gdyby nie Rosaline, to pomieszczenie zostałoby pochłonięte przez kurz. A on
jak zwykle zrobił swój burdel. Jak to on. <i>Nieładnie
z twojej strony, dupku.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Otworzył drewnianą
szafę. Jakiś garnitur, surdut, dziwaczna koszula, którą uznał za obrzydliwą.
Widząc te wszystkie szmaty tylko się skrzywił i kucnął. W pudle, na dnie,
zawsze miał swoje ulubione rzeczy. Zdziwił się, że nadal tam były. Jakim cudem
ojciec ich nie spalił? A może chociaż polał świętym olejem i odprawił modły?
Otwierając pudełko nie poczuł żadnego specyficznego zapachu, więc najwyraźniej
nic z tego się nie wydarzyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Były tam proste, czarne
spodnie i biała koszula. Elegancja, ale wygodna. Dokładnie tak, jak powinno
być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przebrał się i zmierzwił
włosy. Każdy kosmyk robił co chciał, ale on nie miał nic przeciwko. Z pewnością
wyglądał wspaniale i przystojnie. <i>W coś
trzeba wierzyć.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zerkając na duży zegar
ścienny uznał, że jeszcze pięć minut i jego kawa wyląduje w zlewie. Mógł
pozwolić na wszystko, ale nie na to. Błyskawicznie pobiegł do łazienki i umył
zęby. Wczoraj trochę wypił i pominął tą czynność. Teraz żałował, bo równie
dobrze mógł nalać sobie błota do ust. Odczucie było paskudne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wytarł twarz i zbiegł po
schodach w dół. Prawie zderzył się z ojcem, który właśnie kierował się do
wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A ty dokąd, Vincent? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie twój interes.
Chyba, że znowu masz zamiar się mnie pozbyć. Powiedz tylko, a wyniosę się sam,
jak dobry poddany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Do jasnej cholery… –
mruknął pod nosem Dante i chwycił go za ramię. Powstrzymał go tym gestem przed
pójściem w swoją stronę. – Jestem w stanie zrozumieć, że jesteś na mnie
wściekły, ale musisz się tak zachowywać? Nie oczekuję miłości i harmonii, ale
przeginasz! – Odetchnął ciężko. – Chciałem prosić cię o przysługę, ale
najwidoczniej i tak nic dla mnie nie zrobisz. Bogowie, po co ludziom dzieci… –
Puścił jego ramię i odwrócił się. Był wyraźnie zdenerwowany. Vincentowi zrobiło
się głupio, że zachował się jak gówniarz, ale nie mógł zapomnieć. Dzień wyjazdu
wrył mu się w pamięć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Zaczekaj – rzucił w
stronę ojca. – Co to za przysługa? – spytał, udając brak zainteresowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Chciałem, abyś
przejrzał pewne dokumenty, które zostawiłem na biurku w moim gabinecie. Jeśli
nie masz nic lepszego do roboty to zapoznaj się z nimi. Chciałbym poznać twoją
opinię. Być może będziesz coś wiedział…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ale o czym? Mówisz
zagadkami, albo jestem za głupi, żeby… – Ojciec nachylił się nad nim i szepnął
na ucho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Chodzi o to
morderstwo. Spędziłeś sporo czasu w tym padole biedy, a tam urywają się
poszlaki. Może będziesz coś wiedział. Coś, co pozwoli nam złapać tego szaleńca.
Tylko nikomu o tym nie mów, a w szczególności Rosaline. To ma być tajemnica, a
nie nagłówek w gazecie lokalnej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dante odsunął się od
Vincenta i poprawił klapy marynarki. Poluzował nieco błękitny fular i wyszedł.
Pozostawił Vincenta w szoku, z którego wyrwał go dopiero donośny głos Rosaline.
Obwieściła, że jego ukochana kawa spłynie za chwilę do miejskich ścieków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Spędził z Rosaline miły
poranek. Dostał perfekcyjnie zaparzoną kawę o zapachu cynamonu, którą
delektował się całe dwie godziny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Rozmawiał z kobietą o
głupotach, ale musiał być ostrożny, żeby nie chlapnąć nic o morderstwie. Przy
tej rudowłosej, zawsze uśmiechniętej i serdecznej damulce, ciężko było mu się
nie odzywać. Jakimś cudem ominęli temat jego wygnania, ale nie obyło się bez
rozmowy o nowej personie w mieście. Dzięki temu, że Rosaline jest drugą – po
Clementine – królową plotek i miejscowych nowinek, wiele się dowiedział. Poznał
Katherinę dopiero wczoraj, więc wypytywanie o takie szczegóły byłoby
niestosowne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wiesz, tak poza tym… –
dodała, myjąc jego filiżankę. – Kiedyś interesowałam się ich religią. Jest
naprawdę… dzika. Jest jak to, czemu chylą czoła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To znaczy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dopiero teraz zwrócił
uwagę na to, że wiek powoli ją dopada. Ruchy nadal miała energiczne, jednak
coraz częściej się garbiła. Przybywało jej zmarszczek, szczególnie wokół
zielonych oczu, oraz siwych włosów. Mimo to cały czas wyglądała dobrze.
Przynajmniej jego zdaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jak siła natury. Ich
bogowie są jej personifikacją. Są okrutni i żądają krwi. A oni im ją dają.
Nadal. Osobiście uważam, że ten morderca nie jest nienormalny. On robi to,
czego chcą jego bóstwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Więc ich bogowie to
potwory. Ale to nie oznacza, że oni nimi są. Nie wszyscy… – Spojrzał za okno.
Ludzie spacerowali tłumie. Jedni spieszyli się do pracy, a inni mieli cały
dzień, by dojść do parku i zażyć słońca. Ale jego dzień będzie inny. Czekało na
niego duże śledztwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Noc przyszła
nieubłaganie. Ledwo to zauważył, czytając te same akta już czwarty raz.
Niewyspanie też dało mu się we znaki. Czuł, jak powoli zasypia nad tą stertą
papierów. I nadal nie doszedł do żadnego sensownego wniosku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wstał, rozprostowując
nogi. Już od dawna nie miał tak sztywnych stawów. Od razu podszedł do okna i
uchylił je. Powiew świeżego powietrza nieco go otrzeźwił i przywrócił
przytomność umysłu. Przez chwilę podziwiał pełnię. Jeszcze nigdy nie widział
tak dużego księżyca. Jego tarcza była ogromna, jakby od wczoraj znacznie
zbliżył się do Ziemi. <i>Niesamowite…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zerknął w stronę biurka.
Leżały tam cztery czarno-białe, niezbyt wyraźne fotografie. Jedna zwróciła jego
uwagę. Oglądał ją już cztery razy. Jak mógł tego nie dostrzec? Przedstawiała
krąg, napisany krwią ofiary, który tworzyły symbole. Takie, jak w jego śnie.
Jak na rogach tego… czegoś. Czy to mógł być przypadek? Zimny dreszcz przeszedł
po jego plecach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Usłyszał coś na
zewnątrz. Wyjrzał przez okno i dostrzegł ojca żegnającego Katherinę. Stał tak
chwilę i przyglądał się. Musiał przyznać, że wyglądała pięknie. Nie potrafił
tego zrozumieć, ale coś go do niej przyciągało. Czy to była miłość? Wątpił.
Bardziej fascynacja. To było silniejsze od niego. Widział, jak prawiła jakieś
niezbędne uprzejmości i pożegnała się oficjalnym, męskim uściskiem dłoni.
Uznał, że w ogóle jej to nie pasuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zobaczył jak odchodzi.
Nie chciał – a może nie mógł? – jej na to pozwolić. Jeszcze nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dopił herbatę miętową,
ze zbyt dużą ilością cukru, i opuścił gabinet. Gdy tylko wyszedł z tej mrocznej
dziupli, od razu poczuł się lepiej. Zbiegł po schodach, mając nadzieję na
spotkanie. Naprzeciw siebie miał długi korytarz, malowidła najznamienitszych
malarzy i piękne, świeże róże w granitowych wazach. Wymijał je, nie
przyglądając się im zbytnio. W końcu dotarł do drzwi – ogromnych, ciężkich,
wykonanych z drewna. Były przytłaczające.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nacisnął na mosiężną
klamkę, otwierając je, i dostrzegł ją. Szła powoli, rozglądając się na boki.
Najwidoczniej podobały jej się starannie pielęgnowane rośliny, które ozdabiały
drogę do domu. Krzewy, małe drzewa i kwiaty, których nazw nie znał. Botanika
nigdy nie była jego sposobem na życie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Słyszał, jak obcasy
dziewczyny delikatnie stukają o kamienny bruk. Nie wiedział, jakiego wzrostu
była naprawdę, bo czarna, szeroka spódnica dobrze zasłaniała jej obuwie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Podszedł do niej cicho i
dotknął jej ramienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Och… – Przyłożyła dłoń
do klatki piersiowej i odetchnęła. Dopiero po chwili roześmiała się. – Ale mnie
wystraszyłeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Przepraszam, nie takie
miałem intencje. – Uśmiechnął się i schował dłonie w kieszenie spodni. – Jak
poszło spotkanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Dobrze. Omówiliśmy
ważne sprawy. Jeszcze nie mam stuprocentowej pewności, ale prawdopodobnie
dojdziemy do zgody. Mamy czas do końca tygodnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Naprawdę? Myślałem, że
zostaniesz dłużej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie, tylko na tydzień.
Potem muszę wrócić do domu. Tam też mam obowiązki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Oczywiście, rozumiem… –
Zaschło mu w gardle. Oblizał usta. – Może chciałabyś zobaczyć ogród? O tej
porze roku wygląda pięknie. Co prawda nie znam się na roślinach, ale pachną
zjawiskowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Roześmiała się i
spojrzała na niego uśmiechnięta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wystarczy, że ja się
znam. Czemu nie? Prowadź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wystawił ramię, by się
go złapała. Tak zrobiła, po czym zaprowadził ją do ogrodu. Był ogromny. Na
pierwszy rzut oka widać było pracę architektów, jak i ogrodników. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szli wąską ścieżką,
którą otaczał szpaler zimozielonych krzewów. Im dalej byli, tym dróżka była
szersza. Drobne, szare kamienie delikatnie szeleściły pod ich krokami. Krzaki
powoli mieszały się z kwitnącymi na fioletowo azaliami i lawendą. Po chwili
doszli też do miejsca, które opanowały świetliki, siadające na białych różach i
hostach rosnących w wiecznie zacienionych zakamarkach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Jedynym źródłem światła
tutaj był księżyc. Jego blask odbijał się od zdobień granatowego gorsetu
dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Tu jest naprawdę pięknie
– powiedziała, rozglądając się. W tle szumiała woda z jeziora należącego do
posiadłości. – Trochę ci zazdroszczę, Vincencie. – Uśmiechnęła się delikatnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Czego? Tego ogrodu? Z
pewnością macie równie wspaniałe miejsca w Hedensarze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie o to mi chodzi.
Tutaj jest po prostu… tak spokojnie. Cicho. Zupełnie tak, jakbyśmy byli tu
tylko my. U nas cały czas coś się dzieje. Szczególnie w nocy. To przez religię.
Prawie każda noc należy do jakiegoś bożka lub zjawiska. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Doszli do małej altany i
usiedli na kamiennych schodach. Przed nimi rozciągała się niewielka plaża, a
dalej znajdowało się jezioro, otoczone gęstym, mrocznym lasem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Wybacz, ale sam nie
wiem dlaczego cię tu zabrałem. Z jednej strony nie chcę marnować twojego czasu,
ale… po prostu chciałem ci to pokazać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie marnujesz mojego
czasu. – Spojrzała na niego. Jej oczy już wczoraj wydały mu się niesamowite.
Były intensywnie niebieskie, ale niesamowicie jasne. – Mam tylko nadzieję, że
to ja nie marnuję twojego. Wyglądasz na zmęczonego. Wszystko w porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Tak, ja tylko… –
Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią, ale postanowił powiedzieć prawdę. –
Ostatnio źle sypiam. Dzisiaj miałem strasznie dziwny sen. Gdy teraz o nim
myślę, to wiem, że był kompletnie nierealny, ale wydawał się taki prawdziwy.
Jak już się obudziłem, to nie byłem pewny, czy nadal śnię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jeśli nie chcesz, to
nie mów. Ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie, muszę ci
powiedzieć. Nie rozumiem tego, ale po prostu muszę. Tylko błagam cię, zachowaj
to dla siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Oczywiście. Nie powiem
nikomu. Słowo? – Zacisnęła dłoń w pięść, ale wystawiła mały palec. Zrobił to
samo, śmiejąc się, gdy zawarli przysięgę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nigdy wcześniej nie
miałem takich snów. Po prostu byłem sam, w ciemności. Nigdy nie czułem się tak
samotny, taki… bezradny. Potem znalazłem się na przyjęciu. Istna kopia tego z
wczoraj. Różnica była w detalach. I byłaś tam ty. Szłaś przed siebie, a ja za
tobą. I potem pojawił się ten człowiek… Był cały poparzony, tak okropnie
poparzony… i jeszcze ten potwór. Był ogromny! W życiu nie doświadczyłem czegoś
takiego. Miał wielką paszczę, kły i te przedziwne rogi. Widziałem tylko jakieś
białe symbole, które były na tych rogach. Ja wiem, że to brzmi niedorzecznie.
Zrozumiem, jeśli uznasz mnie za…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie. – Chwyciła jego
dłoń. Zgarnęła czarne włosy za ucho. – Nie uważam, że jesteś wariatem. Ja też
źle spałam. – Odwróciła wzrok w stronę jeziora. – Miałam podobny sen. Ale
ciebie w nim nie było. Byłam sama i… Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Widziałam
to samo, co ty. To monstrum. Musi to brzmieć niedorzecznie, ale tak było. Nie
mam pojęcia jak to wyjaśnić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zabrała dłoń i potarła
swoje ramiona. Miała gęsią skórkę. Nie umknęło to uwadze Vincenta, który od
razu objął ją ramieniem. Zauważył, że dziewczyna dziwnie patrzy na księżyc,
więc zrobił to samo. Był teraz równie zdziwiony, co ona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaćmienie. Właśnie się
zaczynało. Tego typu zjawiska dało się przewidzieć, a jednak on nic o tym nie
wiedział. Gdyby miało do tego dojść, ta informacja byłaby wszędzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie jestem wierzący,
ale to jest naprawdę dziwne. Wiedziałbym, gdyby… – Przerwał, wpatrując się w
cień, który powoli pochłaniał srebrzystą kulę. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Poczuł, jak zadrżała.
Delikatnie przycisnął ją do siebie. Podziwiali to zjawisko razem, zastanawiając
się nad znaczeniem tego wszystkiego. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-indent: 30PX;">
<div style="text-indent: 30PX;">
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 107%;">Witam serdecznie. Od razu mówię, że akurat z tego rozdziału nie jestem zadowolona. Strasznie topornie szło mi pisanie go, ale oto jest. Uznałam, że jeśli nie wstawię tej oto czwartej czy piątej wersji, to już żadna się nie pojawi. Życie jest brutalne, więc nie spodziewam się żadnych fal uwielbienia spływających na akurat ten rozdział. Oby następny nie był dla mnie tak ciężki. I dla was oczywiście ;)</span></div>
</div>
</div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-3371777395307854602017-03-23T14:06:00.000-07:002017-05-31T15:14:44.496-07:00Rozdział I – Spotkanie<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Tłum gości wlewał się do
pomieszczenia rzeką złota, srebra, drogich jedwabi i tego okropieństwa, które
ktoś nazwał modnym – wysokich fryzur, których składu lepiej nie analizować.
Dwustu pięćdziesięciu gości , wszyscy z elit, arystokracji, byli żołnierze i
wysoko postawienie urzędnicy, bardziej lub mniej piękne kobiety. Nad ich
głowami wisiały najdroższe, ogromne żyrandole, pełne kryształów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dante znał większość tych osób, lecz nie wszystkich. Niektóre
damy przyszły w towarzystwie swoich dzieci, licząc na zeswatanie ich z jakąś
dobrą partią. Widział, jak na sale wchodzą jego przyjaciele z Zakonu, między
innymi Aleksander Corbel i Aurelia Dove. Przywitali się na odległość, prostym
skinieniem głowy. Zauważył, że panna Dove, dziedziczka pokaźnej fortuny, daje
coś kelnerowi, który od razu skierował się w jego stronę. Chłopak podał mu
złożoną w kostkę kartkę papieru. Podziękował i odwinął ją, gdy ten odszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">,,Drogi Dante, mam nadzieję,</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> że pamiętasz o naszym spotkaniu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Oby koncert nie okazał się dla<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> Ciebie ważniejszy, niż nasze bezpieczeństwo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Uskalydzi muszą trzymać się razem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 177.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">A.D.’’</span></i><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dante uśmiechnął się
lekko i pokręcił głową. Schował liścik do kieszeni czarnego surduta i poprawił
krwistoczerwoną apaszkę. Owszem, miał już 65 lat, ale czy z tego powodu musi
już mieć problemy z pamięcią? Aurelia zawsze lubiła wytykać mu wiek, bo sama
miała dopiero 38 lat. Myślała, że będzie lepsza w roli lidera Zakonu, ale jego
zdaniem myliła się. Posiadała jedynie pieniądze, rodzinną tradycję i szczerą
nienawiść do tych cholernych pogan, którzy po cichu pozwalają wykluwać się tym
swoim małym demonom. Brakowało jej doświadczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Witał kolejnych gości.
Jedna z pań połechtała ego mężczyzny, zachwycając się jego siwą brodą.
Niestety, czas miłych rozmów właśnie się skończył. W jego stronę dumnie
kroczyła Ona – jego nemezis. – Witaj Clementine. Miło cię widzieć – skłamał jej
w żywe oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– Dante, wspaniałe
przyjęcie! To naprawdę niesamowite. Musisz naprawdę kochać syna, to wszystko
tylko dla niego… – kontynuowała swój szczebiot, ale on już nie słuchał. Boże,
jak on jej nienawidził. Jej głos zawsze działał na niego jak płachta na byka.
To paskudne, rude ptasie gniazdo na głowie, zmarszczki nieudolnie zapudrowane
na kredową biel i te okropne, różowe suknie cuchnące starością. Dla niego była
odpychająca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Clementine przeszła do
obgadywania każdego obecnego tu człowieka. Dante potakiwał machinalnie, choć
nie wiedział za bardzo po co i na co. Dyskretnie rozejrzał się po sali, ale
gościa honorowego jeszcze nie było. Poczuł rozczarowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– …to nie tak, że ją
oceniam! Jest wdową i to nie oznacza, że musi być do końca życia sama, ale tak
bez ogródek? Zero wstydu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Zakończyła swój
słowotok biorąc głęboki wdech. Przyglądała mu się, jakby czekając na aprobatę
jej poglądów, lecz jego twarz straciła jakikolwiek wyraz i milczał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– A jak tam Vincent?
Znalazł narzeczoną na tym wyjeździe? Wiesz, w tym wieku już wypada.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">,,<i>Och, do kurwy nędzy, czy ona się nigdy nie odczepi?’’</i> przemknęło
przez jego myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– Nie, nie znalazł.
Prawdę mówiąc to skupił się na nauce. Wydoroślał i nabrał pokory, ale chyba nie
jest jeszcze gotów na małżeństwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– A to wielka szkoda…
– Westchnęła z rozczarowaniem. – Moja córka nadal jest sama, może gdyby ich ze
sobą zapoznać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Mężczyzna poczuł jak
jego wewnętrzne ja zanosi się żałosnym szlochem. Gdyby ta wariatka nie była
przyjaciółką jego żony to powiedziałby jej, że ma iść do diabła i więcej mu się
na oczy nie pokazywać. Niestety, skandal po takim wyskoku nie był tego wart.
Zacisnął pięści tak mocno, że zbielała mu skóra. Poczuł, że jeszcze trochę, a
paznokcie przebiją jego dłonie na wylot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Droga Clementine,
wiesz jak bardzo lubię z tobą gawędzić, ale niestety czekam na ważnego gościa.
Chodzi o interesy. Muszę być wolny, gdy się zjawi, jeśli wiesz co mam na myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ależ oczywiście! To
pewnie ta młoda dama z Hedensaru? Słyszałam, że jest naprawdę piękna, ale nawet
to w połączeniu z jej pochodzeniem nie powinno dawać jej prawa do takiej roli…
Doprawdy, dziwny kraj! Och, no nic, pójdę już. Baw się dobrze, kochany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Odeszła, zostawiając go
w stanie głębokiego szoku. Skąd ta raszpla mogła wiedzieć kim jest ta kobieta?
Sam w życiu jej na oczy nie widział i nie rozpowiadał na lewo i prawo kto go
odwiedzi. Zniechęciła go tym do siebie jeszcze bardziej. Pewnie wiedziała, jaką
bieliznę dzisiaj nosił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Z rozmyślań nad
znienawidzoną Clementine wyrwał go dobrze znany mu głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Może przestań się tak
kwasić, bo gości odstraszysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dante spojrzał na syna
wzrokiem zbitego psa, jednak widząc jego zadowolenie ze swojego cierpienia od
razu przybrał bardziej godną postawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Już od dawna dzieliło
ich więcej, niż łączyło. Vincent uważał, że Dante bezpodstawnie go ukarał, ale
jego zdaniem to nie była prawda. Chciał dać mu lekcje życia. Oczekiwał powrotu
dojrzałego człowieka, który poradzi sobie sam w każdej sytuacji, a co
najważniejsze – dostrzeże wagę tego, co Zakon robi dla ludzkości i jakie
korzyści niesie bycie jego członkiem. I chociaż syn nie spełnił jego oczekiwań
w stu procentach, to nie mógł powiedzieć, że cały ten zabieg nic nie dał.
Vincent stał się niezależny, dojrzał emocjonalnie, ale zrobił się też pyskaty.
Przynajmniej w stosunku do niego. Młody nadal nie podzielał jego poglądów, a to
było dla Dantego bardzo ważne, jak nie najważniejsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Dobrze, że humor ci
dopisuje, ale lepiej zachowaj go dla gości. A szczególnie dla tego jednego.
Wiesz, że dogadanie się z tą kobietą jest ważne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jeśli tak bardzo
zależy ci na jej aprobacie, to może sam będziesz ją zabawiał na tym koncercie?
A nie wmawiał wszystkim, że cały ten cyrk jest dla mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Owszem, zdradziłem ci
cel tego przyjęcia, ale ono jest też dla Ciebie. Nawet, jeśli w to nie
wierzysz. Bardzo się cieszę z twojego powrotu, synu. – W odpowiedzi usłyszał
jakieś mruczenie ze strony Vincenta, ale zignorował to. Jeszcze zrozumie. – Choć
raz nie rób mi na przekór i zrób to, o co cię prosiłem, dobrze? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Vincent westchnął i
poprawił krawat – prezent powitalny od matki. To modowa nowinka, której Dante
nie pochwalał, aczkolwiek musiał przyznać, że chłopak dobrze w nim wyglądał.
Jego elegancki garnitur – kolejna nowinka – dobrze na nim leżał, choć jak na
gust ojca był zbyt prosty. Polecał mu surdut, ale jak przyjdzie ten dzień, że
Vincent go posłucha, to z pewnością zaznaczy to sobie w kalendarzu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Jakbym miał jakieś
wyjście. Czyli mam się nią zaopiekować jak grzeczny piesek i zaprosić ją na
jutro na jakąś kolację, tak? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Poproś, aby przyszła.
Wiesz gdzie. Zna nasze obyczaje, zrozumie dlaczego zobaczymy się dopiero jutro.
Pamiętaj, że reprezentujesz dzisiaj nie tylko mnie, ale i nasz kraj. Zachęć ją
do współpracy, albo chociaż spraw, by nas polubiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– To przypomnij mi
tylko, jak ta gwiazda się nazywa, bo jeszcze z wrażenia zapomnę – rzucił
sarkastycznie, przeczesując czarne włosy palcami. Dante zaśmiał się i jeszcze
raz obejrzał syna. Musiał mieć pewność, że wszystko jest dopięte na ostatni
guzik. Nie mógł odmówić mu urody, którą odziedziczył po matce. Miał jej
piwno-żółte oczy i bladą skórę. Kolejny raz powtórzył sobie, że wszystko
pójdzie gładko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Katherina Victoria
Sorgman. Córka kanclerza Hedensaru. Reprezentuje tutaj zarówno jego, jak i
rodzinne interesy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ciekawe imię. W życiu
nie natknąłem się na taką formę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Mniejsza o jej imię.
Nie wspominaj nic o wierze tego kraju. Wszyscy wiedzą, że to poganie, ale to
drażliwy temat. Jeszcze nie robiliśmy z nimi interesów, więc bądź ostrożny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Podszedł do nich
elegancko ubrany mężczyzna o twarzy, którą łatwo zapomnieć. Jego zadaniem na
dziś było pilnowanie wejścia i odznaczanie kolejno pojawiających się gości z
listy. Poinformował, że przyszli już wszyscy, a panna Sorgman była ostatnia.
Właśnie weszła i została zaatakowana przez Clementine i jej niezamykającą się
jadaczkę. Podziękował mu, choć imienia nie dołączył – po prostu go nie
pamiętał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Kieruj się za
szczebiotem tej starej wariatki, a znajdziesz i naszego gościa. Nie będzie mnie
na koncercie. Mam… ważniejsze sprawy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Vincent nie zdążył
odpowiedzieć, bo ojciec po prostu odwrócił się i odszedł. Ukrył się w tłumie i
chwilę obserwował poczynania syna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chłopak podszedł do
panny Sorgman i przywitał ją eleganckim ucałowaniem dłoni. Nie wiedział, jak
tego dokonał, ale Clementine szybko zostawiła ich w spokoju. Zauważył, że
dziewczyna go oczarowała, ale nie dziwił się – była naprawdę piękna. Miała
czarne włosy i bardzo jasne, niebieskie oczy. Podkreśliła delikatne rysy twarzy
prostą fryzurą, czyli zwykłym upięciem w kok. Od razu zauważył też różnicę w
stylu ubioru. Nosiła bardzo prostą, białą sukienkę, długą do ziemi, która
odsłaniała szczupłe ramiona. Była też dużo niższa od jego syna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dostrzegł, że oboje się
uśmiechają, a ona nawet czasami się śmiała. To dobry znak. Widział, jak Vincent
oferuje jej swoje ramię i odprowadza na widownię. Zespół był już prawie gotowy.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dante uśmiechnął się i
schował za jednym z ceglanych filarów. Wcisnął jedną z cegieł, po czym
otworzyło się za nim przejście. Nikt nie zauważył jego zniknięcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Szedł długim korytarzem.
Oświetlony był tylko przez kilka pochodni. Nie było tam żadnych okien, po
prostu ciemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Po przejściu jeszcze
kilkudziesięciu metrów dotarł do bardzo bogato zdobionych, metalowych drzwi.
Były ciężkie, bardzo masywne, ale dzięki stałej konserwacji otworzyły się bez
problemu i żadnego dźwięku. Schował do kieszeni ogromny klucz, którym je
otworzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wkroczył do wysokiej,
ciemnej sali. Była okrągła i nieduża. Na środku znajdowało się coś, co
wyglądało jak studnia, jednak otwór był na to zdecydowanie za mały. Dante
zbliżył się, a z ciemności wyszło sześć postaci. Stali w kręgu, otaczając kamienny
otwór. Każdy z obecnych nosił długi, ciemny płaszcz z kapturem, więc pozostało
mu tylko rozpoznawanie ich po głosie i posturze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Aleksandrze, Aurelio –
odezwał się do ludzi, którzy stali naprzeciwko. – Chyba jednak was nie
zawiodłem, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nie, nie zawiodłeś –
zachichotała Aurelia. – Mamy tu naszego świadka. Magnus go przesłuchiwał, więc
z pewnością nie ma już niczego, czego byśmy nie wiedzieli o tamtym zdarzeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Dlaczego musieliście
uciekać się do tortur? Przecież to biedak, powiedziałby wszystko za dwa złote
verdy – powiedział Jakub, zwolennik humanitarnego traktowania wszystkich. Nawet
pogan i najniższych klas społecznych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Niestety, nasz sprawca
– zaczął Aleksander, prawnik i kuzyn Aurelii. – nie jest głupi. Zauważył tą
pijaczynę od razu, po czym mu groził. Wydaje mi się jednak podejrzanym, że sam
nie zabił szumowiny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Moim zdaniem to część
jego planu – wtrąciła Orianna, właścicielka jednego z większych banków w
mieście. Jej tragicznie zmarły mąż wszystko jej zapisał. – Wiedział, że i tak
pozbędziemy się tego człowieka, a ze strachu przed metodami Magnusa chyba nawet
ja bym się ugięła…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Sugerujesz, że on nas
zna? – spytał Dante.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Oczywiście. Widzisz tu
jakieś inne wyjaśnienie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ten skurwiel się z
nami bawi – rzekł Sebastian. Nawet w tych ciemnościach widać było jak potężnej
jest postury. – Ten cały niby mord rytualny, czy jak to tam nazywacie, był na
pokaz. Ostatniego chuja, który bawił się w takie rzeczy, zaszlachtowałem
trzydzieści lat temu. Ten nowicjusz nawet nie doprowadził rytuału do końca,
jeśli to w ogóle było to, bo nic się nie stało.</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Nigdy nie chwaliłeś
się, że widziałeś rytuał – wtrąciła zaciekawiona Aurelia. – Jak to było? Co się
stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Innym razem. Teraz nie
mamy na to czasu – powiedział stanowczo Franklin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Koniecznie musisz mi o
tym opowiedzieć, ale jak już sam powiedziałeś, przy innej okazji. No dobrze…
Magnusie, opowiedz nam wszystko czego się dowiedziałeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Mężczyzna o szerokich ramionach i przeciętnym wzroście
wystąpił krok do przodu. Biel jego skóry mogłaby konkurować z niejedną ścianą.
Nawet spod kaptura widać było jego surowe rysy. Twarz miał kamienną, nietkniętą
emocjami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Ciężko było coś z
niego wyciągnąć. Strach przed naszym mordercą był silniejszy nawet od bólu,
który mu zadawałem. Ale złamałem go. Ponoć napastnik był młody, choć świadek
nie był w stanie określić wieku dokładnie. Około dwadzieścia, do dwudziestu
ośmiu lat maksymalnie. Nosił białe ubranie, brudne – spodnie i jakiś dziwny
płaszcz z kapturem. Nie miał koszuli ani butów. Większość jego ciała była
poparzona, podobnie jak twarz. Świadek powiedział też coś znacznie
ważniejszego. Ten chłopak, lub jak kto woli mężczyzna, miał szare oczy. Nie ,,po
prostu’’ szare. Jasne, prawie zlewające się z białkami. Ponoć wyglądały, jakby
,,świeciły’’. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Obecni zamilkli. Po
chwili pomieszczenie wypełniły głosy wszystkich, tylko nie Magnusa i Dantego. W
głowie Wielkiego Mistrza piętrzyły się myśli. Czuł, jak wzrasta mu ciśnienie,
podobnie jak złość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaczął się zastanawiać,
czy ten stary pijak nie miał zwidów. Czy to naprawdę możliwe, że ta plaga
wróciła? Wybili ten ród, zrównali z powierzchnią ziemi ich miasto ponad 200 lat
temu. Nie został nikt, kto mógłby spłodzić to plugastwo, więc jakim cudem?
Zadawał sobie to pytanie raz po raz, jednak nie mógł dojść do żadnych wniosków.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przypomniał sobie, jak
kilka lat temu czytał relację ostatniego Wielkiego Mistrza Zakonu Uskalydów,
Alberta II. Jako jedyny dokonał czegoś takiego. Opisał swoją ostatnią krucjatę,
po której został kaleką. Wspominał ostatnią osobę, której odebrał życie – młodą
kobietę o srebrnych oczach, która nosiła pod sercem dziecko. Najpierw próbowała
wzbudzić w nim litość. Prosiła, by wzięli ją w niewolę, ale dali żyć dziecku.
Odmówił. Już miał odciąć jej głowę poświęconym ostrzem, gdy coś się w niej
zmieniło. Patrzała mu prosto w oczy, a on nie mógł się ruszyć. Był jak
sparaliżowany. A ona nie spuszczała z niego wzroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Spodziewał się ataku,
lecz nie rzuciła się na niego. Wstała, spokojna i opanowana. Jej twarz była
brudna od ziemi i krwi. Odwiązała suknię i zrzuciła ją. Stała kompletnie naga.
Dłońmi starła krew z twarzy i namalowała palcami symbole na swoim brzuchu.
Zauważył, że dziecko zaczęło się poruszać. Małe rączki odbiły się na jej
skórze. Przyłożyła do nich dłonie. Zaczęła coś mruczeć pod nosem, w języku,
którego nawet Albert nie znał. Przerodziło się w to śpiew, jednak jej głos nie
brzmiał już ludzko. Z dalszych relacji wynika, że zza jej pleców coś wyszło.
Wyglądało jak cień, ale większy od niej, żyjący własnym życiem. Wysoki, nijaki
kształt, bez twarzy. Wydawał z siebie przerażające skrzeczenie wymieszane z
warczeniem. Cień uformował się w ludzką sylwetkę, całkowicie czarną, dymiącą.
Kobieta zaśmiała się i cofnęła za cień. Albert odzyskał zdolność poruszania
się, jednak zbyt późno. To coś otworzyło paszczę pełną ostrych zębów, z której
wysunął się paskudny, długi język. Rzuciło się na niego, pozbawiając go oka,
palców lewej dłoni i raniąc tułów. Wygryzło mu duży kawał mięsa z karku. Cudem
trafił stwora świętym ostrzem. Rozpłynął się, straszliwie wyjąc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Kobieta była wściekła.
Widział jak ta złość w niej narasta. Zaczęła ciężej oddychać po czym po prostu
krzyczała. Uszy Alberta krwawiły i tylko dzięki swojej determinacji
przezwyciężył ten ból i rzucił się w jej stronę. Przebił jej brzuch, jak i
kręgosłup. Przestała się drzeć. Ponoć zaczęła płakać, wykrzykując ,,moje
dziecko’’, jednak to nie zrobiło na nim wrażenia. Odciął jej głowę, jak
pięciuset poprzednim tego wieczoru, i spalił ciało. Jednak to nie był najgorszy
przypadek, z jakim się mierzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Po plecach Dantego
przebiegł lodowaty dreszcz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Bez względu na to, czy
to prawda czy nie, zmierzymy się z nim. – Gdy zabrał głos, wszyscy umilkli. –
Znajdziemy i zabijemy. Zbierzcie wszystkich swoich agentów, podajcie im
szczegóły. Mają poruszyć niebo i ziemię, aby go znaleźć. Niniejszym kończę
spotkanie. Niech Światło naszych Przodków prowadzi was w tych mrocznych
czasach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– A co ze świadkiem? –
spytał Magnus.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">– Zabij go. Tylko nie
zostawiaj go w tej studni żeby sam skonał. Zabij i pozbądź się ciała. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Opuścił towarzyszy,
czując na karku powiew nadchodzącej wojny. </span></div>
</div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-25448673376999667742017-03-23T13:58:00.000-07:002017-03-23T13:58:29.742-07:00Powrót/przeprosiny?Witam serdecznie, po bodajże dwuletniej przerwie. Wiem, zabłysnęłam. Dodałam prolog i zniknęłam. To nie tak, że bez powodu. Porzuciłam bloga i pisanie na rzecz wyjazdu do Anglii i zarobienia na życie. Teraz wróciłam do Polski i przypomniałam sobie dlaczego wyjechałam ;) Dzisiejsza rozmowa o pracę skończyła się, gdy zaproponowano mi 5 zł/h i 7 zł/h jak już się nauczę. Śmiech na sali! <div>
Pieniądze mam, na krzyk pracy nie potrzebuje, więc zabrałam się za pisanie i przeglądanie ofert na spokojnie. Mam gotowy rozdział pierwszy, zaczęłam drugi. Od dawna niczego nie napisałam, a już w ogóle po polsku, więc proszę o wyrozumiałość. Op*erdol za nieobecność przyjmę na klatę, żeby nie było!</div>
<div>
No, to zapraszam do czytania, wstawię od razu rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta te moje wypociny :o</div>
<div>
Pozdrawiam, </div>
<div>
Nieznajoma ;) i spóźniona :P</div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6841498263537068880.post-66424364416324085912014-12-26T15:39:00.002-08:002017-05-31T15:13:59.164-07:00Prolog<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Serce biło jej jak
szalone. Biegła co sił w nogach, ale to
nadal zbyt wolno, zbyt wolno…! Miała wrażenie, że za chwilę wypluje własne
płuca, ale adrenalina dodawała jej sił. Spojrzała przez ramię. Nikogo tam nie
było. Schowała się za najbliższym budynkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Słyszała swój
świszczący oddech. Musiała się uspokoić, bo on ją usłyszy. Była pewna, że nie
odpuścił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Dlaczego musi być tak
cholernie pusto? Zbliżał się poranek, ludzie jeszcze spali. Nad sobą miała
granatowe niebo, wokół siebie – pozamykane na cztery spusty budynki. Nie
wiedziała dokąd uciec. Przez całą drogę krzyczała w niebogłosy, ale nikt jej
nie słyszał. Jakim cudem? Ktokolwiek powinien ją usłyszeć, obudzić się!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Jeszcze parę minut
temu sama go podrywała. Widziała go w tym pubie, patrzyła mu prosto w oczy. Jak
on to zrobił? Wyglądał… doskonale. Chciał, żeby wyszli razem i wtedy… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 10.0pt;">Na Bogów, co to było?</span></i><span style="font-size: 10.0pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Usłyszała jakiś hałas.
Kątem oka dostrzegła ruch. Gdzie uciekać? W którą stronę biec?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Nie zdążyła podjąć
decyzji. Poczuła mocny uścisk na ramionach. Znalazła się w powietrzu, uderzyła
o ścianę. W głowie jej szumiało, czuła ból, który powoli rozchodził się od tyłu
czaszki po całym ciele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">- Moja droga Marion…
dlaczego uciekasz? – odezwał się sarkastyczny, męski głos. – Robisz tym na
złość tylko sobie, kochana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Już go znała. I tak
cholernie się go bała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Kucnął przy niej i
zbliżył się do jej twarzy. Teraz widziała go wyraźnie. Miał bose stopy, nosił
tylko spodnie i rozpięty płaszcz. Wszystko białe. Jakby w kontraście do tego,
co znajdowało się pod ubraniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Niemal cały tułów
pokrywały paskudne blizny, tak samo jak prawą stronę twarzy. To były
poparzenia. Na głowie nosił kaptur, lecz to nie mogło ukryć szwów, które miał
na czole. Jak to się stało, że wcześniej tego nie widziała? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Zaszlochała żałośnie.
Nie mogła się podnieść. Zaczęła szeptać jedną z modlitw, której nauczyła się od
matki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– O Wielki, w mej
ostatniej godzinie otwórz dla mnie bramy swego królestwa. Wstaw się za mną i
daj powody innym, aby mój duch…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– Ciii… – Podniósł ją
i oparł o ścianę. – Wiesz dobrze, że tych twoich „bogów” nie ma. Teraz jesteśmy
tylko my. Ty i ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Wargi jej drżały. Nie
mogła już stawiać oporu. Łzy powodowane strachem i bezsilnością spływały jej po
policzkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– Czy to… będzie
bolało? – wymamrotała żałośnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Poczuła, jak dotyka
jej włosów. Czule i niemal z uwielbieniem. Chwycił jeden brązowy kosmyk i
westchnął. Uśmiechnął się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">– I to bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 10.0pt;">Zamachnął się tak
szybko, że ledwo to dostrzegła. Wbił palce w jej klatkę piersiową. W życiu nie
czuła tak potwornego bólu. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Nieznajomahttp://www.blogger.com/profile/01915591841331649611noreply@blogger.com8